sobota, 31 grudnia 2016

Książek zatrzęsienie #18 - zapowiedzi wydawnicze stycznia 2017



Przed Wami kompletnie nieobiektywny przegląd nowości wydawniczych i ewentualnych wznowień, które pojawią się w księgarniach w styczniu. Przedstawiam tu książki, które chciałabym przeczytać, które zainteresowały mnie fabułą, przyciągnęły nazwiskiem autora, lub w inny, sobie tyko znany sposób zwróciły moją uwagę.

Zapraszam na książek zatrzęsienie.

wtorek, 27 grudnia 2016

Tłumacz rzeczy. Złożone sprawy w prostych słowach, Randall Munroe- recenzja #253

Moja ciekawa świata córka, zadaje setki pytań. Co to jest? Jak to działa? Skąd się wzięło? I ulubione, powtarzane milion razy dziennie, dlaczego? Kiedy próbujemy jej wytłumaczyć jak coś działa, trudno jest udzielić odpowiedzi w prostych słowach, bez użycia konkretnych terminów i definicji, dodatkowych słów, które także wymagają wyjaśnienia. Opisywanie świata w prostych słowach jest skomplikowane, wymagające sporo kreatywności, ale jak się okazuje jest możliwe do wykonania. 

Z pomocą w tym trudnym zadaniu przychodzi były pracownik NASA, rysownik komiksów oraz autor znakomitego "What if? A co gdyby?" (klik) Randall Munroe. "Tłumacz rzeczy. Złożone sprawy w prostych słowach" jest niezbitym dowodem na to, że wszystko można wyjaśnić w prostych słowach, a przy tym  w ciekawy i zabawny sposób.

piątek, 23 grudnia 2016

Kot, który spadł z nieba, Takashi Hiraide- recenzja #252

Są takie książki, których piękno tkwi w ich prostocie.  Historie, które opisując zwyczajne życie, jego monotonię i codzienność, podpowiadają jak można odnaleźć upragnione szczęście i czerpać radość z życia. Do takich książek należy minimalistyczna powieść pochodzącego z Japonii poety Takadhi Hiraide, "Kot, który spadł z nieba".
Czasem, by docenić życie i dostrzec jego wyjątkowość wystarczy kot.

Rzecz dzieje się w latach 80-tych XX wieku w Japonii. Bezdzietne małżeństwo trzydziestolatków wynajmuje mały dom w jednej z dzielnic Tokio. Oboje są pisarzami, oboje są pochłonięci pracą, co powoduje, że małżonkowie coraz bardziej się od siebie oddalają. Pewnego dnia w ich życie wkracza Chibi, kotka sąsiadów, która każdego dnia pojawia się nieproszona w ich ogrodzie. Z czasem małżonkowie zaczynają rozmawiać z Chibi, zajmować się nią i traktować  jak domownika.

środa, 21 grudnia 2016

Upadek Hyperiona, Dan Simmons- recenzja #251

O "Hyperionie" Dana Simmonsa napisałam, że jest arcydziełem. Powieść zachwyciła mnie swoim wizjonerstwem jak i uniwersalnością tematów jakie poruszała. Książka Simmonsa ma jednak jedną "wadę", otwarte zakończenie, bardzo tajemnicze i enigmatyczne, po przeczytaniu którego natychmiast chciałoby się wiedzieć co wydarzyło się dalej. 
Pisarz stworzył jednak dla historii Pielgrzymów wędrujących ku spotkaniu z Dzierzbą idealne zakończenie. "Upadek Hyperiona", bo o nim mowa, jest genialną kontynuacją "Hyperiona". Puentą napisaną  z niezwykłym rozmachem, finałem idealnym.  

"Upadek Hyperiona" jest bezpośrednią kontynuacją wydarzeń, które rozgrywały się w "Hyperionie".
Nad Hyperionem toczy się wojna pomiędzy siłami Wygnańców a Hegemonią.
W powieści poznajemy również Josepha Sverna, który jest drugim wcieleniem angielskiego poety Johna Keatsa. Cybryd przebywa w pobliżu przewodniczącej Hegemonii Meiny Gladstone, a jednocześnie w swoich snach widzi losy Pielgrzymów przebywających w Grobowcach Czasu.

poniedziałek, 19 grudnia 2016

Dziki łabędź i inne baśnie, Michael Cunningham- recenzja #250

"Żyli długo i szczęśliwie", to zdanie zawsze jak magnes przyciągało mnie baśni, które zresztą uwielbiam do dziś. Moja wiara w prawdziwość  tego zdania była niepodważalna, kiedy byłam dzieckiem. Dziś już wiem, że "żyli długo i szczęśliwie" to dopiero początek, życie toczy się dalej i niestety bliższe jest szarej i ponurej rzeczywistości, niż baśniowemu szczęściu. 
Z podobnego założenia wyszedł również Michael Cunningham, który swoje opowieści  "Dziki łabędź i inne baśnie" rozpoczyna nie od "Dawno,dawno temu", a  tuż po tym jak wybrzmiało "żyli długo i szczęśliwie".

Michael Cunnningham wziął na warsztat 11 baśni, pozornie znanych, ale ukazanych w zupełnie nowym świetle. Przeniesione do współczesności historie Roszpunki, Królewny Śnieżki, Pięknej i Bestii czy baśni o losach  jednego z zaczarowanych dzikich łabędzi znanych z opowieści Andersena rozpoczyna opowiadać tuż po "szczęśliwym zakończeniu". W jaki sposób zostaje się czarownicą? Co się stało z obciętymi włosami Roszpunki? Kim są współczesny dzielny ołowiany żołnierzyk i baletnica? Jaki los czeka księcia, który musi żyć z łabędzim skrzydłem? Pisarz tchnął w te historie przypominając, że "żyli długo i szczęśliwie" może nigdy nie nadejść, a życie chociaż często tragiczne, musi trwać.

sobota, 17 grudnia 2016

Najlepsze buty na świecie, Michał Olszewski- recenzja #249

W postscriptum do swojego zbioru reportaży "Najlepsze buty na świecie" Michał Olszewski napisał, że "są zapisem ludzkich dramatów oraz uporczywym zmaganiem z losem" i jest to najbardziej trafny opis dla tej wyróżnionej Nagrodą im. Ryszarda Kapuścińskiego książki. Zbiór reportaży, które powstały w latach 2003-2014, wcześniej opublikowanych na łamach "Tygodnika Powszechnego" i "Gazety Wyborczej" przedstawiają obraz Polski, którą nikt się nie interesuje, peryferia, małe miasta i wsie, a w których rozgrywają się tragedie, nad którymi trudno przejść do porządku dziennego.

Michał Olszewski podzielił swój zbiór na pięć rozdziałów, z każdego z nich wyłania się się trochę inny obraz Polski, ale w każdym z nich widać biedę, ignorancję i bezradność człowieka wobec absurdów naszej rzeczywistości. 
Dziennikarz opowiada o polskich księżach, o pedofilii, na którą władze kościoła przymykają oczy, a ludzie w miejscach w których te   tragedie mają miejsce, bronią kapłanów, bo "tu ksiądz jest najbiedniejszy, żal go, bo taki dobry. Jego trzeba bronić."  Opisuje miejsca usytuowane z dala od wielkich miast, o których wszyscy zapomnieli, a raczej nie chcą pamiętać. Dużo miejsca autor poświęca Auschwitz i pamięci o wojnie, która potrafi przybrać groteskowe formy. 
Polska sfrustrowana, gniewna i bezradna.

środa, 14 grudnia 2016

13 pięter, Filip Springer- recenzja #248

Tematyka rynku mieszkaniowego w Polsce nigdy specjalnie mnie nie interesowała, poza moim własnym M. Ciężko było mi sobie wyobrazić, że na ten temat można napisać książkę, do tego interesującą.  Okazało się, że nie dość że "13 pięter" Filipa Springera napisał fascynujący reportaż o "polskim głodzie mieszkaniowym", to dziennikarz sprawił, że czułam jakby ta książka była o mnie. O mnie i milionach Polaków, którzy marzą o własnych czterech kątach.
 
13 tytułowych pięter- rozdziałów, z których każdy porusza inny problem związany z polskim mieszkalnictwem. Springer rozpoczyna jednak swój reportaż od "Lustra", opowiadającego o przedwojennym głodzie mieszkaniowym  i Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, gdzie kilku idealistów pragnęło zapewnić mieszkania wszystkim, szczególnie tym najbardziej potrzebującym. Z tej długiej lekcji historii, przenosimy się w teraźniejszość, by podczas wędrówki przez poszczególne piętra wieżowca Springera poznać dzisiejsze problemy mieszkaniowe.

poniedziałek, 12 grudnia 2016

Czerwony rynek. Na tropie handlarzy organów, złodziei kości, producentów krwi i porywaczy dzieci, Scott Carney - recenzja #247

Żyłam w przeświadczeniu, że ciało ludzkie jest bezcenne, jest rzeczą świętą, która nie podlega prawom rynku. Scott Carney  amerykański dziennikarz i antropolog brutalnie pozbawił mnie złudzeń swoją książką "Czerwony rynek. Na tropie handlarzy organów, złodziei kości, producentów krwi i porywaczy dzieci". Wszystko ma swoją cenę, ludzkie ciało również. Świadomość tego, że ciało człowieka może stanowić fabrykę części zamiennych, począwszy od włosów, poprzez krew, narządy, a nawet kości napawa przerażeniem i obrzydzeniem. Jesteśmy towarem, na który jest ogromny popyt. Handel ludzkimi organami rozkwita, a ludzie, z chęci zysku są w stanie posunąć bardzo daleko.

Scott Carney odwiedza Kalkutę, gdzie pustoszone są groby w poszukiwaniu kości i całych szkieletów, które później do nauki wykorzystują studenci medycyny. Rozmawia z oszukanymi dawcami nerek. Odwiedza Cypr, gdzie prężnie działają kliniki pobierające komórki jajowe, by za odpowiednią opłatą spełnić marzenie o posiadaniu dzieci. Odwiedza ośrodki w Indiach, w których można wynająć kobiece łono, placówki specjalizujące się w zagranicznych adopcjach. Opisuje działalność "farm krwi" z których korzystają szpitale, skupując krew z niepewnego i nielegalnego źródła.

sobota, 10 grudnia 2016

Mokradełko, Katarzyna Surmiak- Domańska- recenzja #246

Opfer, oznacza ofiarę. Halszka Opfer jest pseudonimem kobiety, która publicznie przyznała się, że była ofiarą molestowania. Przez wiele lat wykorzystywana przez ojca, na oczach matki, przy jej całkowitej bierności. Po śmierci swojego ojca- kata napisała autobiograficzna książkę "Kato-tata", o przemocy fizycznej, psychicznej, seksualnych, której przyszło jej doświadczyć od najmłodszych lat. Później powstało "Monidło" już o dorosłym życiu Halszki, o tym, że jej koszmar wcale nie skończył nawet, gdy założyła własną rodzinę.

Reporterka Gazety Wyborczej Katarzyna Surmiak- Domańska poświęciła Halszce Opfer swój reportaż  "Mokradełko", który jest próbą spojrzenia na Opfer oczami jej najbliższych, rodziny i mieszkańców tytułowego Mokradełka.

Halszka Opfer wybiera się w podróż do matki, która latami chroniła swojego męża i oprawcę córki. Halszce towarzyszy reporterka, obserwując relacje córki i matki, które wydają się być poprawne. Dziennikarka rozmawia z mężem Halszki, teściową, mieszkańcami Mokradełka, każdy z nich przedstawia swoją wersję prawdy. Nikt jednak do końca Halszce nie wierzy.

środa, 7 grudnia 2016

Cynkowi chłopcy, Swietłana Aleksijewicz- recenzja #245

Trwająca dziewięć lat radziecka interwencja w Afganistanie, to jeden z najbardziej krwawych konfliktów XX wieku. Wojna, w której śmierć poniosło ok 1,5 miliona Afgańczyków. Wojna w jakimś stopniu mi bliska, dzięki opowieściom kogoś, kto tę wojnę przeżył. W wieku 6 lat, ranny, wraz z rodziną uciekł z  ogarniętego konfliktem Kandaharu do Pakistanu, później do Wielkiej Brytanii. Do dziś nosi blizny, nie tylko od odniesionych ran. Dla Afgańczyków "braterska pomoc udzielana przez radzieckie oddziały" była piekłem. Jednak nie tylko dla nich,  dla kilkudziesięciu tysięcy radzieckich żołnierzy, którzy brali udział w tej wojnie również. To właśnie im, weteranom, matkom, żonom "afgańców" swoją książkę poświęciła Swietłana Aleksijewicz. "Cynkowi chłopcy" to bolesny dowód na to, że w żadnej wojnie nie ma wygranych i przegranych, dobrych i złych. Wszyscy, których wojna dosięga są jej ofiarami, bez względu na to po której stronie konfliktu przyszło im się znaleźć.

poniedziałek, 5 grudnia 2016

Prawiek i inne czasy, Olga Tokarczuk - recenzja #244

Prawiek, fikcyjna wieś położona  na Kielecczyźnie, miejscowość jakich wiele, a jednak inna, wyjątkowa. Miejsce stworzone przez Olgę Tokarczuk w jej powieści  "Prawiek i inne czasy" stanowi centrum wszechświata, mikrokosmos.  Miejsce realistyczne i magiczne jednocześnie. Prawiek,  jest metaforą świata, narodzin,  śmierci, wojny, szczęścia i tragedii ludzkich, czyli wszystkiego tego, co wiąże się z życiem człowieka. Opowieść wielowymiarowa, poruszająca tak wiele tematów, które trudno ująć słowami, by oddać piękno tej powieści i jej głęboki sens.

Olga Tokarczuk opowiada dzieje dwóch rodzin zamieszkujących Prawiek: Boskich i Niebieskich. Akcja rozpoczyna się tuż przed wybuchem I wojny światowej, kończy w latach 80-tych w okresie PRL'u, i opisuje losy trzech pokoleń, dzieje poszczególnych osób, którym autorka poświęca krótkie rozdziały, czas,  ukazując prostotę ich życia, ich codzienność, pokrętne losy ich życia, przemijanie. Mieszkańcy Prawieku rodzą, się, dojrzewają, zakładają rodziny, starzeją, umierają. W Prawieku słychać nieustanne tykanie zegara, bezwzględny upływ czasu, przy którym życie człowieka wydaje się być kruche i ulotne, a jednocześnie oczywiste i naturalne.

sobota, 3 grudnia 2016

Japoński wachlarz. Powroty- Joanna Bator - recenzja #243

Twórczością Joanny Bator zachwyciłam się już przy okazji pierwszego spotkania. "Ciemno, prawie noc"  oczarowała mnie i przeraziła jednocześnie. Później przyszedł czas na "Piaskową górą", która urzekła mnie językiem i wnikliwością obserwacji. Z wielką ciekawością sięgnęłam po "Japoński wachlarz. Powroty" autorki. Spodziewałam się czegoś na kształt reportażu, jednak obraz Japonii jaki wyłania się z książki Bator przerósł moje oczekiwania, zarówno pod względem formy jak i treści.

"Japoński wachlarz. Powroty" jest zapisem wyprawy, która już się nie przydarzy, ponieważ "nie da się powtórzyć doświadczenia pierwszego spotkania z inną kulturą, pierwszych zachwytów, zdziwienia."
Joanna Bator w Japonii spędziła dwa lata, pracując na jednej z tamtejszych uczelni, wyjeżdżając nie znała języka, była gaijinką, czyli obcą, cudzoziemką, a podróż do Japonii była dla niej niczym wyprawa na Marsa, gdzie wszystko jest inne, dziwne, nieoswojone i niezrozumiałe.

czwartek, 1 grudnia 2016

Szepty zmarłych, Simon Beckett- recenzja #242

Literacki Alfred Hitchcock, tak po lekturze "Chemii śmierci" określiłam Simona Becketta i każda kolejna jego powieść utwierdza mnie w tym przekonaniu. Beckett jak nikt inny każdą swoją książkę rozpoczyna od trzęsienia ziemi, by później stopniowo podkręcać napięcie, aż do wybuchowego finału. Nie inaczej jest w "Szeptach zmarłych" trzeciej części cyklu, którego głównym bohaterem jest antropolog sądowy dr David Hunter.
Thriller, który jest jak ładunek wybuchowy  z opóźnionym zapłonem.

David Hunter po niedawno przeżytej próbie zamachu na swoje życie,  opuszcza Londyn i udaje się do Tennessee, by tam z pomocą swojego dawnego mentora i przyjaciela Toma Liebermana odzyskać swoje dawne życie i pewność siebie, która pozwoli mu wrócić do pracy. Hunter powraca do miejsca w którym uczył się swojego zawodu, Ośrodka Badań Antropologicznych w Knoxville, potocznie zwanego Trupią Farmą.
Pewnego dnia Tom zostaje wezwany na miejsce zbrodni, prosi Davida o pomoc przy badaniu zwłok. Okazuje się, że to dopiero początek serii makabrycznych zabójstw, a morderca na swój celownik wybrał osoby związane z prowadzonym śledztwem.

środa, 30 listopada 2016

Książek zatrzęsienie #17- zapowiedzi wydawnicze grudnia 2016



Tym razem przegląd nowości trochę nietypowy, bo listopadowo- grudniowy. W zestawieniu znajdziecie dwie książki, które w premierę mają w dniu dzisiejszym, które wcześniej mi umknęły, a zdecydowanie warte są uwagi.
W zestawieniu tylko jedna premiera grudniowa, ale za to jaka.

W tym miesiącu skromnie, tylko trzy pozycje, ale może wśród nich znajdziecie coś dla siebie.

Zapraszam na książek małe zatrzęsienie.

poniedziałek, 28 listopada 2016

Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Wschód- Zachód, Robert M. Wegner- recenzja #241

Po rewelacyjnych "Opowieściach z meekhańskiego pogranicza. Północ- Południe" potrzebowałam chwilę czasu, by dojrzeć do lektury kolejnego części. Moje oczekiwania były bardzo duże, z naciskiem na bardzo, a trochę obawiałam się tzw. syndromu drugiego tomu, że autorowi nie uda się utrzymać poziomu znakomitego debiutu i nie spełni moich bądź co bądź wygórowanych oczekiwań. Jak się okazuje, moje obawy były bezpodstawne "Opowieści z meekańskiego pogranicza. Wschód - Zachód" są nie tylko godną kontynuacją "Północy i Południa". To jedna z ciekawszych rodzimych opowieści fantasy, a Robert M. Wegner to  jedna jaśniejszych gwiazd, która świeci na firmamencie polskiej fantastyki.

niedziela, 27 listopada 2016

Kronika pewnego miasta, Pandelis Prevelakis - recenzja #240

Czas płynie nieubłaganie, odciskając swoje piętno na  wszystkim co nas otacza, także na miejscach nam bliskich, które kochamy i chcielibyśmy, by na zawsze pozostały takie same. Po latach przybywamy w nasze rodzinne strony, odkrywając  nowe  ulice, nowe budynki, z nostalgią wspominając to co było kiedyś. 
Takiego bolesnego powrotu w rodzinne strony doświadczył grecki pisarz Pandelis Prevelakis. Po latach powrócił do rodzinnego Rethimo, ze smutkiem odkrywając, że jego miasto chyli się ku upadkowi. Zawsze jednak pozostaje nasza pamięć. Zapisem jego wspomnień,  smutku i wielkiej miłości do jego małej ojczyzny jest "Kronika pewnego miasta", w której Rethimo odżywa na nowo swoim blaskiem. 

Rethimo, historyczne miasteczko na północnym wybrzeżu Krety, to właśnie ono jest bohaterem "Kroniki pewnego miasta" Prevelakis'a które pod nieobecność autora z  ważnego ośrodka handlowego przekształciło się w skromne miasteczko z upadającymi starymi weneckimi domostwami, podupadłym portem i znikającą potężną wenecką fortecą.

piątek, 25 listopada 2016

Galveston, Nic Pizzolatto- recenzja #239

Nic Pizzolatto częściej niż z literaturą kojarzony  jest jako scenarzysta i producent serialu "True Detective". Jako autora  doceniłam go za zbiór opowiadań "W drodze nad Morze Żółte" (recenzja tutaj), które ukazało mi smutne i melancholijne oblicze Pizzolatto, tak różne niż to miałam możliwość poznać w mrocznym i ponurym "True  Detective". "Galvestone" utrzymany w mrocznym klimacie noir, kryminalny thriller, jest powieściopisarskim debiutem Amerykanina. Wyjątkowo udanym.

Roy Cody, jak sam przyznaje, jest złym człowiekiem. Zajmuje się ściąganiem długów, za pomocą gróźb, pobić czy zastraszaniem i jest bardzo skuteczny w swojej profesji. Pewnego dnia dowiaduje się, że choruje na nieuleczalnego raka płuc i zostało mu kilka miesięcy życia. Jakby tego było mało, udając się, by wykonać rutynowe zlecenie, wpada na zastawioną przez swojego szefa pułapkę. Cudem udaje mu się wyjść bez szwanku, przy okazji ratując życie młodej dziewczynie Rocky. Oboje podejmują próbę ucieczki. Rozpoczynają podróż po małych miasteczkach położonych w Teksasie i Luizjanie, po obskurnych motelach i barach. Zaczyna się pościg oraz zabawa w kotka i myszkę.

środa, 23 listopada 2016

Cienie Barcelony, Marc Pastor- recenzja #238

Każdy z nas pamięta z dzieciństwa bajkę o Jasiu i Małgosi i mieszkającej w chatce z piernika wiedźmie, która pożerała dzieci. Ta Baba Jaga istniała naprawdę. Nie mieszkała w lesie w chatce ze słodkiego ciasta, a przy ulicy Ponent, w dzielnicy Raval w Barcelonie, na początku XX wieku. Nazywała się Enriqueta Martí, była burdelmamą, ale niezwyczajną. Trudniła się prostytucją dzieci, a należąca do wyższych sfer klientela zapewniała jej wolność. Została określona mianem wampirzycy z ulicy Ponent (kat. La vampira del carrer Ponente) i jej postać stała się inspiracją dla Marca Pastor, który oparł fabułę swojej powieści "Cienie Barcelony" na wydarzeniach, które rozgrywały się w stolicy Katalonii na początku XX wieku z udziałem wampirzycy.

poniedziałek, 21 listopada 2016

Inna dusza, Łukasz Orbitowski - recenzja #237

"Takich duchów, co chodzą po cmentarzach, na pewno nie ma. Ktoś by sfilmował, no nie? Ale chyba są inne duchy, wiesz, takie, co żyją w człowieku obok tych naszych dusz, zwyczajnych. I czegoś tam sobie chcą. Niektóre są ciche, inne głośne. Wrzeszczą, hałasują. To jest nie do wytrzymania. Znaczy, tak mi się wydaje, że z takim duchem w środku strasznie ciężko żyć, zwłaszcza jak on chce czegoś, na co ty nie masz ochoty."

Bydgoszcz, połowa lat 90-tych, ulica Jasna w pobliżu bydgoskiego dworca i Fordon, to tam mieszkają bohaterowie powieści Łukasza Orbitowskiego "Inna dusza", historii będącej fikcją literacką, ale opartą na faktach i aktach policyjnych i sądowych.

sobota, 19 listopada 2016

Ślepowidzenie, Peter Watts- recenzja #236

"Ślepowidzenie" Petera Wattsa to jedna z najtrudniejszych powieści z gatunku hard science-fiction z jakimi przyszło mi się zmierzyć, ale warto było. To książka, która oszałamia i powoduje prawdziwego książkowego kaca. Pełna rozważań nad naturą świadomości, inteligencji i ludzkiej natury powieść Wattsa jest prawdziwą intelektualną ucztą.

"Ślepowidzenie" jest historią Siri Keatona, mężczyzny z połową mózgu, który jest jednym z członków załogi statku badawczego Tezeusz. Załogę Tezeusza, mającego zbadać potencjalne zagrożenie dla Ziemi, stanowi staranie wyselekcjonowana grupa zmodyfikowanych technicznie nadludzi. Docierają do Obłoku Oorta i tam nawiązują kontakt ze statkiem kosmicznym, która określa siebie jako Rorschach.

czwartek, 17 listopada 2016

Hygge. Klucz do szczęścia, Meik Wiking- recenzja #235

Dania, jak i cała Skandynawia od zawsze mi się kojarzyła z  krajem gdzie łatwo o depresję, bo zimno, deszczowo, słońca mało. Do tego dołożyć mroczny serial "The Killing" albo zimne kryminały, które poza klockami lego, stały się najsłynniejszym skandynawskim towarem eksportowym. Ku mojemu zdumieniu okazuje się, że Dania należy do najszczęśliwszych krajów świata. Jakim sposobem, Duńczykom udało się mimo deszczu, wiatru i braku słońca tak często uśmiechać? Tajemnica duńskiego szczęścia kryje się pod tajemniczo brzmiącym słowem hygge.

Czym jest tajemnicze hygge? O tym opowiada  w swojej książce "Hygge. Klucz do szczęścia" Meik Wiking, dyrektor duńskiego Instytutu Badań nad Szczęściem, w której   opisuje istotę, zasady i fenomen ogarniającego cały świat zjawiska jakim jest hygge. Książka która sama w sobie jest hyggelig.

wtorek, 15 listopada 2016

Nieszczęście bycia Grekiem, Nikos Dimou- recenzja #234

Czym jest szczęście? Według Nikolasa Dimou to stan zazwyczaj tymczasowy, w którym rzeczywistość zbiega się z naszymi pragnieniami. Analogicznie nieszczęście, to dystans między pragnieniem a rzeczywistością, a im większy dystans, tym bardziej czujemy się nieszczęśliwi. Grecki pisarz Nikolas Dimou w swoim najbardziej znanym eseju "Nieszczęścia bycia Grekiem" napisanym w 1973 roku i od tego czasu w samej Grecji wznawianym 32 razy,  rozprawia się z wadami i zaletami Greków. Komentuje  w nim grecką rzeczywistość, odmalowując ciemne strony tego kraju, który w niczym nie przypomina oglądanej w turystycznych folderach skąpanych w słońcu biało- niebieskich krajobrazów, ani znanego z "Greka Zorby" niezniszczalnego optymizmu i dionizyjskiej radości życia. 

"Nieszczęście bycia Grekiem" jest zbiorem powiązanych ze sobą krótkich ciętych i często satyrycznych aforyzmów, w których autor bezwzględnie obnaża wady Greków, będących jego zdaniem przyczyną greckiego nieszczęścia.

niedziela, 13 listopada 2016

Jeśli o tobie zapomnę, stanę się kimś innym, Ida Linde- recenzja #233

"Stoją w ciemnym ogrodzie. Mokra trawa klei się do stóp. Dziadek ma na sobie niebieski szlafrok. Wskazuje na niebo. Pamiętam, kiedy pierwszy raz ktoś chodził po księżycu, dziwne uczucie, że on był tam na górze, a ja tu na dole.
Ona patrzy na żółty skrawek, a potem w noc. 
Chciałbym pozbyć się ciężkości. Fruwać. A ja nie, ziemia jest najcenniejszą rzeczą jaką mamy. Nie boisz się?
On kładzie ciężką rękę na jej głowie. Grawitacja trzyma mnie w miejscu. Za jakiś czas i tak przeniosę się na górę. 
Przez moment milczą i patrzą na gwiazdy, które zapalają się i gasną.
Będę wtedy stać tu na dworze,mówi ona, i powiem moim wnukom, pomyślcie, on tam fruwa w górze, a my stoimy tu na dole." (s.9)

Delikatna, subtelna, oszczędna w słowach, ale w tym minimalizmie  niezwykle sugestywna i sensualna. Tak jednym zdaniem można opisać maleńką książkę autorstwa szwedzkiej pisarki Idy Linde "Jeśli o tobie zapomnę, stanę się kimś innym", o oswajaniu ze śmiercią.

piątek, 11 listopada 2016

Smocze koncerze, Andrzej W. Sawicki - recenzja #232

Po rewelacyjnym "Czterdzieści i cztery" Krzysztofa Piskorskiego nabrałam ochoty na koleją powieść z gatunku historyczne science-fiction.  Wybór padł na "Smocze koncerze" pióra Andrzeja W. Sawickiego, który dla odmiany zabrał mnie do Imperium Osmańskiego, kiedy na polskim tronie zasiadał zwany przez Turków Lwem Lechistanu, Jan III Sobieski. Polska husaria kontra obcy. Niesamowity pomysł i rewelacyjna lektura.

Po utracie Podola i Kamieńca Podolskiego do Stambułu w 1677 roku przybywa polskie poselstwo, które ma podjąć negocjacje w sprawie zmniejszenia haraczu płaconego sułtanowi i uwolnienia polskich jeńców. Negocjacje komplikuje pojawienie się w mieście nieznanego obiektu, Wielojaźni, która rozpoczyna inwazję, wywołując u ludzi coś na wzór opętania. Przerażające bestie, przypominające potworne pająki przejmują coraz większe obszary miasta, łapią niewolników, by zbudować olbrzymi bioprocesor. Jedyną nadzieją by ocalić Turków jest ich największy wróg, czyli polskie poselstwo.

środa, 9 listopada 2016

Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej, Michał Rusinek- recenzja #231

Ona, świeżo upieczona noblistka, która potrzebowała osoby, która pomogłaby jej w czasie "tragedii sztokholmskiej", zalewającej mieszkanie korespondencją, faksami i telegramami i blokującej faks. On,  magister polonistyki tuż po obronie, który miał zostać na trzy miesiące, pozostał dłużej. Michał Rusinek, zwany przez Wisławę Szymborską żartobliwie jej Pierwszym Sekretarzem, towarzyszył poetce przez piętnaście lat od 1996 roku do 2012 do jej śmierci. 

"Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej" Michała Rusinka, nie jest biografią noblistki, nie znajdziemy tu życiorysu poetki. To wspomnienie ich bliskiej relacji i służbowego dystansu, zapis trwającego piętnaście lat "szurania papierami", w którym nie było nic zwyczajnego.  Michał Rusinek kreśli w swojej książce portret osoby niezwykłej, Wisławy Szymborskiej, której do tej pory nie znaliśmy, osobistości, albo jak bardzo trafnie określił ją  pewien taksówkarz, "osobliwości."

poniedziałek, 7 listopada 2016

Drach, Szczepan Twardoch - recenzja #230


"Człowiek, chop i baba, kamiyń, sornik, hazok, kot a pies, strōm, wszisko to samo. Wszisko je jednym. Ziymia to je taki srogi drach, łażymy po jego ciele a na grubach kopiymy jego ciało, kere je czystym Słōńcym. We świyntyj biblie mosz napisane, u Ezekiela, że faraōn je krokodyl, kery se lygnął we rzece, pra? (…) Ale to niy ma krokodyl. To je po żydowsku tannin, a tannin to je srogi drach. Wielki smok. Rozumisz? A zaś kaj indzij mosz behemota, kerego nogi sōm jak rury z brōnzu a ôgon jak srogi strōm, jak cedr, ja? (…) My sōm niym. Tym drachym, łażymy po jego ciele, ale tyż sōm my jego ciałym, poradzisz se to forsztelować? Jak błecha, kero żere twojōm krew, ôna je tobōm, ja?"

sobota, 5 listopada 2016

Koniec warty, Stephen King- recenzja #229

Strach w twórczości Stephena Kinga przybiera niezliczone nadprzyrodzone formy. Od nastolatków obdarzonych śmiertelnie niebezpiecznymi zdolnościami telekinetycznymi, klaunów o morderczych skłonnościach, globalnych katastrof, nawiedzonych hoteli albo małych miasteczek odciętych od reszty świata. Nic tak jednak nie przeraża, jak coś o czym nie myślimy, a co towarzyszy nam na co dzień, coś namacalnego, nieuniknionego, jak widmo śmierci. To poczucie naszej śmiertelności, przemijalności, konieczności pożegnania unosi się nad zamykającą trylogię z detektywem Billem Hodgesem tomem "Koniec warty", kryminalnym melancholijnym horrorem.

Słynny Pan Mercedes, czyli Brady Hartsfielda,  który w 2009 roku spowodował śmierć ośmiu osób, raniąc znacznie więcej, niezdolny do kontaktu ze światem, przebywa w sali numer 217  Kliniki Traumatycznych Uszkodzeń Mózgu, gdzie staje się królikiem doświadczalnym dla swojego lekarza dr. Babineau'a. W mieście dochodzi do samobójstw ludzi, którzy ucierpieli podczas  Masakry Mercedesem. Bill Hodges i Holly Gibney, którzy przyczynili się do złapania Brady'ego wierzą, że Hartsfield, "król samobójstw" ma z tymi zgonami coś wspólnego.  Nie mylą się, Pan Mercedes nie tylko odzyskał pełnię władz umysłowych, ale odkrył nowe zdolności. Uzyskał zdolność do psychokinezy i potrafi wnikać w ludzkie umysły. W przypadku psychopaty takie umiejętności mogą się okazać śmiertelnie niebezpieczne, dla wszystkich.

środa, 2 listopada 2016

Zabrania się miłosnych ekscesów na progu stancji, Mamen Sànchez- recenzja #228

Zabrania się być smutnym,  tak głosi jedna z zasad ustalonych przez bohaterkę powieści Mamen Sànchez o dość długim i zawiłym tytule "Zabrania się miłosnych ekscesów na progu stancji". I jeśli zakazy powstają  po to, żeby je łamać,  smutek jest ostatnią rzeczą jaka grozi w przypadku lektury powieści hiszpańskiej pisarki. Ciepła, dowcipna i pełna zakazów powieść, które wszyscy łamią na potęgę.

Cecilia Duenas, czterdziestoletnia pani mecenas próbuje po rozwodzie, poukładać na nowo swoje życie. Po rozwiązaniu wspólnoty majątkowej i uzyskaniu rozwodu, Cecilia wyprowadza się z miasta i przenosi się do domu dziadków, w którym kiedyś mieszkała. Najpierw czeka ją kapitalny remont, nie tylko domu, ale i swojego życia. Domem zajmie się  firma Michał Anioł Buonarroti, a tak naprawdę Andreas Leal, ze swoją ekipą. Życiem Cecilii, ona sama i przewrotny los. Na początek, Cecilia postanawia w domu dziadków otworzyć stancję dla studentek. A żeby wszystkim żyło się łatwiej ustanawia zasady wspólnego mieszkania.

poniedziałek, 31 października 2016

Wigilijne psy i inne opowieści, Łukasz Orbitowski- recenzja #227

Wciąż trudno mi uwierzyć, że opowiadania zebrane w zbiorze "Wigilijne psy i inne opowieści" zostały napisane przez Łukasza Orbitowskiego ponad dziesięć lat temu. Nie tknął ich ząb czasu. Ciemny, tajemniczy i brudny Kraków wyłaniający się z opowieści Orbitowskiego robi piorunujące wrażenie. Groza czai się nie tylko w zaułkach, ale i na ruchliwych ulicach, zwyczajnych szarych blokowiskach i opuszczonych osiedlach. Miejski horror.

Jedenaście opowiadań, trzymających w napięciu historii, m.in. spalony blok z lokatorem, którego nie powinno w nim być, autostrada, którą widzą tylko nieliczni, niewyjaśnione samobójstwa krakowskich taksówkarzy, przesyłka, która na zawsze odmieni życie jej doręczyciela, czy powracające każdego roku psy utopione przed laty w rzece.

niedziela, 30 października 2016

Książek zatrzęsienie #16- zapowiedzi wydawnicze listopada 2016

Przed Wami kompletnie nieobiektywny przegląd nowości wydawniczych i wznowień, które pojawią się w księgarniach w listopadzie. Przedstawiam tu książki, które chciałabym przeczytać, które zainteresowały mnie fabułą, przyciągnęły nazwiskiem autora, lub w inny, sobie tyko znany sposób zwróciły moją uwagę.

Zapraszam na książek zatrzęsienie.

piątek, 28 października 2016

Nie przeproszę, że urodziłam. Historie rodzin z in vitro, Karolina Domagalska - recenzja #226

Temat in vitro, szczególnie w Polsce, wywołuje wiele kontrowersji. Każda publiczna dyskusja zamiast skupić się na kwestiach merytorycznych, zamienia się w polityczno-ideologiczną awanturę. To temat o którym nie potrafimy rozmawiać, a o którym  w istocie niewiele wiemy. "Nie przeproszę, że urodziłam. Historie rodzin z in vitro." Karoliny Domagalskiej, jest ważnym głosem w dyskusji o zapłodnieniu pozaustrojowym. Głosem który zabierają ci którzy na in vitro się zdecydowali, są tematem gorących dyskusji, choć nie biorą w niej udziału. Ta książka jest bardzo potrzebnym głosem w kraju, gdzie o dzieciach z probówki mówi się tak wiele podłych rzeczy.

Reportaż Karoliny Domagalskiej nie opowiada tylko o polskich rodzinach. Autorka potraktowała temat bardzo szeroko, odwiedzając Danię, Holandię, Wielką Brytanię,  Izrael, Ukrainę. Opisywane historie to nie tylko doświadczenia małżeństw, dla których in vitro jest jedynym sposobem, by upragnione dziecko posiadać,  udziela głosu samotnym kobietom, parom homoseksualnym, dawcom i dzieciom, które dzięki in vitro przyszły na świat, a które często nie znają tożsamości biologicznych rodziców. Zagląda do klinik, banków spermy.

Wyniki rozdania z "Czterdzieści i cztery"






środa, 26 października 2016

Przyjdzie Mordor i nas zje. Czyli tajna historia Słowian, Ziemowit Szczerek- recenzja #225

Klasyczny reportaż, to chyba ostatnia rzecz jaką można powiedzieć o książce Ziemowita Szczerka "Przyjdzie Mordor i nas zje. Czyli tajna historia Słowian". Najbliżej jej do gonzo, powieści drogi, jednak zamiast przez amerykańskie bezdroża, autor zabiera nas w narkotykowy trip przez ukraińskie stepy. Ukraiński hardkor, będący słodko-gorzką refleksją  nas samych.

Główny bohater Łukasz Ponczyński, być może dla zabawy, z ciekawości, z chęci doświadczenia czegoś innego, nowego, orientalnego, wyrusza na Ukrainę. Będąc pod wpływem alkoholowych procentów, których źródłem jest cudowny balsam Wigor  jego obserwacje  miejsc, których odwiedza i ich mieszkańców są zupełnie trzeźwe, a narkotyczny haj jeszcze bardziej pomaga mu poczuć tę "wschodniość", w poszukiwaniu której Łukasz wyruszył na Wschód. 
I  jak na Ukrainę wyruszył jak do post-radzieckiego skansenu, trochę jak do zoo, safari, to wraz z upływem czasu zmienia się jego postrzeganie zarówno na ten kraj jak i jego mieszkańców.

poniedziałek, 24 października 2016

Dygot, Jakub Małecki- recenzja #224

"Dygot" Jakuba Małeckiego to opowieść o zwyczajnym życiu, zwykłych ludzi.  Powieść o losach trzech pokoleń dwu rodzin. Książka w której w zasadzie nic się nie dzieje, a jednak prześladuje i nie daje o sobie zapomnieć. Pozornie banalna i pospolita saga rodzinna, ale tak naprawdę  "Dygot" jest powieścią wielką i wyjątkową.  O odmienności, przemijaniu, cierpieniu, o życiu po prostu.

Polska prowincja i dwie rodziny: Łabendowiczów i Geldów, których losy poznajemy na przestrzeni niemal wieku. Bohaterów poznajemy tuż przed wybuchem II wojny światowej w 1938 roku, śledząc ich dzieje do roku 2004. W tle historia Polski, ale i tak na pierwszy plan wysuwa się codzienność. 
Historia Jana Łabendowicza, który myśli, że skonstruował w stodole wojnę, jego żony Ireny i dwóch synów: Kazimierza i Wiktora. Wiktora, który urodził się jako albinos, zdaniem Jana potwór, teufel- diabeł, wynik uroku, którą rzuciła na Łabendowicza Niemka Frau Eberl, za to, że odmówił jej pomocy.
To także opowieść o Bronku Geldzie, jego żonie i córce. Losy tych dwóch rodzin przecinają się w niespodziewanych okolicznościach i pozostają na zawsze złączone.

sobota, 22 października 2016

Imaret. W cieniu zegara, Yiannis Kalpouzos- recenzja #223

Arta w Epirze, rok 1854 według kalendarza gregoriańskiego, rok 5614 zgodnie z kalendarzem hebrajskim, 1270 rok wedle kalendarza muzułmańskiego. Miasto, w którym obok siebie żyją chrześcijańscy Grecy, muzułmańscy Turkowie i Żydzi stało się miejscem akcji niezwykłej powieści Yiannisa Kalpouzosa "Imaret. W cieniu zegara". Epicka opowieść o niezwykłej przyjaźni dwóch dorastających chłopców, dzięki którym możemy być świadkami skomplikowanych relacji turecko-greckich w etnicznym tyglu jakim była Arta w tamtym okresie.

Tej samej nocy, po sąsiedzku, na świat przychodzi dwóch chłopców, Liondis i Necip, Grek i Turek. Katolik i muzułmanin. Wychowani w dwóch całkowicie odmiennych od siebie tradycjach, chłopcy dorastają razem i stają się sobie tak bliscy jak braci. Mimo różnic i ogólnie panującej niechęci, udaje im się wytrwać w przyjaźni.

środa, 19 października 2016

Czterdzieści i cztery, Krzysztof Piskorski- recenzja #222

W naszej historii są okresy szczególnie fascynujące, dla mnie właśnie takim okresem jest XIX wiek.
Okres, kiedy przez Europę przetaczała się Wiosna Ludów, miały miejsce liczne powstania, kiedy rewolucjoniści ścierali się z działaczami społecznymi, a Juliusz Słowacki z Adamem Mickiewiczem spierali się, który z nich był większym poetą.
A gdyby prawdziwą historię wymieszać fantastyczną fikcją, alternatywną rzeczywistością i steampunkiem. Krzysztof Piskorski pokusił się na takie połączenie historii z fikcją literacką, przeszłości z przyszłością, nauki z magią. Rezultatem takiej kombinacji jest znakomita powieść "Czterdzieści i cztery".

W 1844 roku, do odciętej od kontynentu Anglii przybywa Eliza Żmijewska, poetka i ostatnia kapłanka zapomnianego słowiańskiego bóstwa Żmija. Ma za zadanie odnaleźć bogatego przemysłowca Konrada Załuskiego i wykonać na nim wyrok śmierci, wydanego i podpisanego przez samego Juliusza Słowackiego. Rodacy, w tym Eliza obwiniają Załuskiego o upadek powstania na Litwie. Czy Załuski jest winny klęski powstania? Czy może padł ofiarą rozgrywek dwóch wieszczów?

poniedziałek, 17 października 2016

Żywopłot, Dorit Rabinyan- recenzja #221

"Żywopłot" Dorit Rabiyan to powieść, które nie tylko została okrzyknięta najlepszą książką roku 2014, przez wpływowy magazyn "Ha'aretz", a rok później autorka otrzymała prestiżową izraelską nagrodę literacką Bernstein Awards. Powieść Rabiyan stała się przyczyną skandalu społeczno- politycznego i usunięta z listy lektur za promowanie wśród ludzi młodych związków "mieszanych", z której dość szybko się wycofano. Oparta na wątkach autobiograficznych historia związku dwojga emigrantów, którzy  w oczach wielu nigdy nie powinni się spotkać.

Liat Biniamini, niespełna 30-letnia Izraelka, przebywa Stanach Zjednoczonych w ramach stypendium. Pewnego jesiennego popołudnia spotyka przypadkiem Hilmi'ego Nasira, młodego malarza z Palestyny, który dorabia ucząc języka arabskiego. Obywatelka Izraela i Arab, zakochują się w sobie, mimo iż wiedzą, że ich związek ma "datę ważności". Miłość, która w ich ojczyźnie nigdy nie mogłaby się wydarzyć, w Nowym Jorku, na przekór przyjaciołom rodzinie, kulturze i polityce, ma rację bytu.

sobota, 15 października 2016

Mam na imię Lucy, Elizabeth Strout- recenzja #220

Nazywam się Lucy Barton, przedstawia się główna bohaterka, będąca jednocześnie narratorką najbardziej kameralnej powieści w dorobku Elizabeth Strout "Mam na imię Lucy".
 
Lucy, mieszkająca w Nowym Jorku, spełniona pisarka, szczęśliwa matka, trafia do szpitala. Operacja wycięcia wyrostka robaczkowego, zamienia się w dziewięciotygodniowy pobyt w tym miejscu. Nieoczekiwanie dla niej, w szpitalu zjawia się niewidziana od lat matka Lucy. Niewinne plotki o ludziach z przeszłości wyzwala w Lucy kaskadę wspomnień z dzieciństwa naznaczonego ubóstwem, izolacją, przemocą.

czwartek, 13 października 2016

Nielubiana, Nele Neuhaus- recenzja #219

Seks, kłamstwa i kasety wideo, to recepta na udany kryminał. Do tego dołóżmy jeszcze więcej kłamstw, brudnych interesów, gigantycznych pieniędzy, a to wszystko w otoczeniu malowniczej przyrody i w towarzystwie koni. Efektem takiego połączenia jest "Nielubiana", znakomity kryminał niemieckiej pisarki Nele Neuhaus, otwierający serię o Pii Kirchhoff i Olivierze von Bodenstein'ie.

Jest kryminał to musi być i trup,  w tym przypadku nawet dwa. W winnicy w Hochheim zostają odnalezione zwłoki prokuratora. Na miejsce zostają wezwani Oliver von Bodestein oraz Pia Kirchhoff. Okazuje się, że prokurator popełnił samobójstwo strzelając sobie w głowę. Mija niespełna godzina, gdy otrzymują kolejne wezwanie do następnego ciała. Tym razem u stóp wieży Atzelberg leży młoda kobieta. Kolejne samobójstwo? Już pierwszy rzut oka na miejsce zbrodni wyklucza targnięcie się denatki  na życie.
Śledztwo rusza z kopyta,  ponieważ tropy wiodą do luksusowej stadniny koni, z którą związana była zamordowana. 

wtorek, 11 października 2016

Mock, Marek Krajewski- recenzja #218

Powinnam rozpocząć tę recenzję od zdania "Mock powrócił". Nie w moim przypadku, ponieważ ostatnia książka Marka Krajewskiego "Mock" jest dla mnie nie tylko pierwszym spotkaniem z samym bohaterem jak i  twórczością autora. Pomimo, że jest to już szósty tom w serii,  nawet dla takiego nowicjusza twórczości Krajewskiego jak ja, książka może być idealnym początkiem przygody z pisarzem. Marek Krajewski wraca bowiem do początków kariery Eberharda Mocka, przy okazji zabierając czytelnika w niezwykłą podróż po ciemnych i mrocznych zaułkach Wrocławia z początku XX wieku.

Niedoszły nauczyciel języków starożytnych, młody wachmistrz kryminalny Eberhard Mock zostaje wplątany w skandal obyczajowy, za co grozi mu wyrzucenie z policji.  Chcąc uniknąć powrotu do rodzinnego Wałbrzycha zostaje włączony do zespołu mającego rozwiązać morderstwa popełnionego w Hali Stulecia. 

niedziela, 9 października 2016

Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości. Swietłana Aleksijewicz- recenzja #217

Wybuch reaktora numer cztery 26 kwietnia 1986 roku w elektrowni jądrowej w ukraińskim Czarnobylu i jej konsekwencje to tylko jeden wymiar katastrofy, jaka wówczas miała miejsce.
Czarnobyl dzisiaj kojarzący nam się głównie z elektrownią jądrową,  przed katastrofą  zamieszkany było przez około 15 tysięcy ludzi. To właśnie oni byli naocznymi świadkami tamtych wydarzeń. Ich wspomnienia, relacje, historie przez kilkanaście lat wysłuchiwała Swietłana Aleksijewicz i zebrała je w książce "Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości", tworząc tym samym wstrząsający obraz tamtej tragedii. Nadała jej zupełnie innego nowego, ludzkiego wymiaru, ludzkiego oblicza Czarnobyla.

Opowieść żony strażaka, której mąż został wezwany do gaszenia pożaru w elektrowni, a później w męczarniach umierał w wyniku choroby popromiennej. Historia żołnierzy, którzy wykonując rozkazy z góry udawali się do strefy zagrożenia, pracowali bez odzieży ochronnej narażając swe organizmy na promieniowanie, by wkrótce umrzeć. Relacje naukowców, fizyków, lekarzy, którym władza zamykała usta, mieszkańców, którzy nie potrafili zrozumieć, dlaczego muszą opuścić swoje miejsce zamieszkania, i tych którzy nielegalnie w strefie skażenia pozostali. 
Z tych historii wyłania się obraz tragedii niewyobrażalnej i niewyrażalnej.

sobota, 8 października 2016

Obejrzane w międzyczasie #9 - wrzesień 2016

Obejrzane w międzyczasie, czyli filmowe podsumowanie miesiąca. Skromne, bo jako zadeklarowany mól książkowy, zwierzem filmowym staję się tylko od czasu do czasu.

Zapraszam na filmowe podsumowanie września.

czwartek, 6 października 2016

Biała Rika, Magdalena Parys - recenzja #216

Książka, która miała nigdy nie powstać. Jak mówi sama Magdalena Parys, wcale nie chciała pisać "Białej Riki".
Ja cieszę się, że powstała, bo chociaż trudna, choć wymyka się gatunkowym schematom, pełna jest emocji. Inspirowana prawdziwą historią, intymna opowieść o poszukiwaniu prawdy, której nie da się ukryć i pamięci, której nie można oszukać.

Dorastająca Dagmara musi opuścić rodzinny Szczecin, by zamieszkać w Berlinie. Dziewczynka słucha, podsłuchuje starszych, nie dają jej spokoju rodzinne sekrety. Dlaczego babcia Rika, która w rzeczywistości babcią nie jest mówi z takim dziwnym akcentem? Dlaczego co roku odwiedza pewien kościół? Jak wygląda jej siostra bliźniaczka Gerda? Dagmara powoli odkrywa przeszłość, rysując drzewo genealogiczne nie do końca swojej rodziny. Sprawia, że odżywają wspomnienia, do których babcia Rika sama nie zdecydowałaby się powrócić.

wtorek, 4 października 2016

Dukla, Andrzej Stasiuk - recenzja #215

Dukla, niewielkie miasteczko, położone na północnym skraju Beskidu Niskiego, "parę uliczek na krzyż, jeden kościół, jeden klasztor i zręby synagogi, gdzie parę metrów nad ziemią wczepiają się w mur karłowate brzózki", "dziwne miasteczko, z którego nie ma już dokąd pojechać". Andrzej Stasiuk w "Dukli" pisze w  o tym niewielkim miasteczku w taki sposób, że przyciąga, czaruje, że nie chce się go opuszczać, nie chce wyjeżdżać i "oglądać ja  w różnych światłach i porach".

O czym jest "Dukla"? W zasadzie o niczym, nie ma tu fabuły, nie ma historii. Osią dla wszystkich opowiadań jest Dukla, do której autor wciąż powraca.

niedziela, 2 października 2016

Indonezja itd. Studium nieprawdopodobnego narodu, Elizabeth Pisani- recenzja #214

Indonezja, azjatycki tygrys, archipelag wysp rozciągający się  5000 km ze wschodu na zachód i prawie 1800 km z północy na południe. Na tym obszarze znajduje się ponad 17500 wysp i wysepek. Pięć uznanych religii , ponad 300 grup etnicznych posługujących się ok 250 językami ( z lokalnymi dialektami jest ich ponad 500). 
Elizabeth Pisani, dziennikarka Reutersa przebyła ponad 26 tysięcy kilometrów odwiedzając te zakątki Indonezji, które nam turystom są całkowicie nieznane. "Indonezja itd. Studium nieprawdopodobnego narodu"  to nie tylko przewodnik po indonezyjskich wyspach, ale coś znacznie więcej. Przybliżając historię, mentalność mieszkańców ich zwyczaje, opowiada o kraju tak różnorodnym i wewnętrznie zróżnicowanym, że trudno uwierzyć, że stanowią jedność. Naród nieprawdopodobny.

piątek, 30 września 2016

Tatuaż z tryzubem, Ziemowit Szczerek- recenzja #213

"Tatuaż z tryzubem" Ziemowita Szczerka  to książka o Ukrainie, ale nie o Majdanie, o Donbasie, Krymie, Janukowyczu. Gdzieś tam się przewijają, ale Ukrainie Szczerka daleko jest od tej znanej nam z czołówek gazet. Postkomunistyczna ukraińska apokalipsa w kolorach żółtym i niebieskim, piękna i mityczna jakby wyjęta z "Sonetów krymskich" Adama Mickiewicza. Tak bliska Polsce, ale zupełnie inny świat.

czwartek, 29 września 2016

wtorek, 27 września 2016

Skoruń, Maciej Płaza- recenzja #212

"Skoruń" to debiut prozatorski Macieja Płazy, fanom fantastyki znanego przede wszystkim jako tłumacz opowiadań H.P. Lovercrafta. Debiut, który już przyniósł autorowi Nagrodę literacką "Gdynia" w kategorii proza i Nagrodę Kościelskich oraz finał nagrody literackiej Nike. Zasłużenie, bo "Skoruń" opowieść o sandomierskiej wsi, o dorastaniu, zaskakuje dojrzałością, przepięknym językiem. Magnetyzująca pozycja.

Zbiór siedmiu opowiadań, które czas, miejsce i bohaterowie łączy je w większą całość.
Lata osiemdziesiąte, szary okres PRLu. Młody dorastający chłopak, który ma opinię lenia, nicponia i łobuza, skorunia. Mieszka na Sandomierszczyźnie, z ojcem sadownikiem, racjonalizatorem, działaczem opozycyjnym, wynalazcą oraz matką, żywą świętą, która opiekuje się domem i pomaga wszystkim dookoła. Życie Skorunia upływa na segregowaniu jabłek i uważnych obserwacjach otaczającego go świata.  Rozumie więcej niż innym się wydaje.

niedziela, 25 września 2016

Uprawa roślin południowych metodą Miczurina, Weronika Murek - recenzja #211

Tytuł zbioru opowiadań "Uprawy roślin południowych metodą Miczurina" Weroniki Murek to prowokacja, która  sugeruje nieposkromioną wyobraźnię autorki. Iwan Miczurin, radziecki genetyk wierzył, że człowiek jest zdolny do dowolnego przeobrażania przyrody. Miczurin i jego uczniowie eksperymentowali z roślinami, sadząc ryż i pszenicę pod kołem podbiegunowym. "Uprawa roślin południowych metodą Miczurina" też jest eksperymentem, ale literackim. Weronika Murek zabiera czytelnika do świata znajdującego się na granicy snu i jawy, życia i śmierci. Świata, gdzie rządzi jej nieokiełznana niczym wyobraźnia, oraz nieskrępowana swoboda literacka.

Siedem opowiadań, które otwiera "W tył, w dół, w lewo" historia młodej Marii, która umarła, ale "o tym, że nie żyje dowiedziała się jako ostatnia". Obserwuje przygotowania do własnego pogrzebu, uparcie zaprzeczając swojej śmierci. Ze zgrozą odkrywa, że ma zostać pochowana w swetrze, "czerwonym, rozciągniętym, noszonym chętnie, ale nigdy na ważne okazje". W "Alergii na pióra pudrowe" umierający dziadek krzyżuje plany głównej bohaterki, która próbuje zorganizować własny ślub. W "Organizacji snu w przedszkolu", poznajemy Piotrusia, z którym dzieci nie chcą się bawić, bo jest z mięsa. To tylko próbka tego co możecie znaleźć w opowiadaniach Weroniki Murek, traktujących w zasadzie o zwykłym życiu.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...