Państwo Islamskie, terroryzm, zamachy, gwałty morderstwa, to pierwsze skojarzenia, jakie przychodzą nam na myśl na dźwięk słów syryjski uchodźca. Kim tak naprawdę są uchodźcy? Jak daleką i trudną drogę muszą przebyć, aby dostać się do Europy, która dla nich jest rajem?
Odpowiedzi na te pytania poszukiwali niemiecki dziennikarz i korespondent wojenny Wolfgang Bauer oraz czeski fotograf Stanislav Krupar. Zmieniając swoją tożsamość i zdając się na przemytników, dołączyli do syryjskich uciekinierów, którzy przez Morze Śródziemne próbowali przedostać się z Egiptu do Włoch. Zapisem tej wyprawy jest reportaż "Przez morze. Z Syryjczykami do Europy".
Negocjacje z przemytnikami, nerwowe dni pełne oczekiwania na wyjazd, rywalizacja gangów przemytniczych, próba przedostania się z Egiptu do Włoch, która dla dziennikarzy kończy się bardzo szybko, odkryciem prawdziwej tożsamości i deportacją.
Nie jest to jednak koniec historii. Reporterom udaje się utrzymać kontakt z poznanymi uchodźcami i zrelacjonować ich przeżycia oraz kolejne próby przedostania się do Europy.
Kim są uciekinierzy z Bliskiego Wschodu? Czytając reportaż Bauera wydawać by się mogło, że szaleńcami. Niektórzy uciekają przed wojną, inni przed dyktaturą panującą w ich kraju, inni w poszukiwaniu lepszego życia dla siebie i swoich rodzin. Ryzykują, nie tylko całe oszczędności, ale własne bezpieczeństwo i życie, stają się żywym towarem dla przemytników, bez cienia gwarancji, że wyprawa się uda. Rozpacz i ogromna determinacja pozwala im podejmować kolejne próby, okradać się, wręczać kolejne łapówki, na każdym kroku ryzykować i mieć nadzieję, że może tym razem uda się przepłynąć przez największy europejski cmentarz i dostać się do upragnionego raju, w którym nikt ich nie chce.
Stary Kontynent zapomniał czym jest miłosierdzie. Europa uszczelnia granice, które chroni czterysta tysięcy policjantów, stawia wysokie na sześć metrów mury w hiszpańskich eksklawach Melilla i Ceuta, umocnienia w Bułgarii i Grecki, instaluje systemy kamer i radarów w Cieśninie Gibraltarskiej. Policja, żołnierze, helikoptery drony pilnują, by nikt nie przedarł się przez europejskie granice. Granice, które stały się strefami śmierci. "Do wiosny 2014 roku zmarło blisko dwadzieścia tysięcy uchodźców. Większość utonęła w Morzu Śródziemnym".
Na początku 2014 roku ONZ przestała liczyć zabitych.
"Przez morze. Z Syryjczykami do Europy" to reportaż nie tylko o kanałach przerzutowych ludzi do Europy, bezduszności przemytników i ogromnej determinacji ludzi, którzy pragną wydostać się z ogarniętych wojną krajów. Wolfgang Bauer zastanawia się na ile my, Europejczycy jesteśmy odpowiedzialni za ten "wielki exodus". Gdy wybuchła wojna, Europa nie interweniowała, nie wtrącała się, obojętnie patrzyła jak umiera Syria. Teraz robimy to samo, przyglądamy się jak w Morzu Śródziemnym giną kolejni uciekinierzy.
Możemy im pomóc, ale czy tego chcemy? Boimy się uchodźców, którzy są dla nas tłumem anonimowych twarzy, ludźmi bez imion, bez historii. Granica strachu przed nieznanym jest w naszej głowie. W reportażu niemieckiego dziennikarza uchodźcy odzyskali twarze, imiona, życiorysy, dzięki temu łatwiej jest dostrzec konkretne osoby w bezimiennym tłumie uciekinierów. Ciężko przejść obok nich obojętnie, bez wstydu, że pozwalamy na to by umierali.
"Wojny na Bliskim Wschodzie zmieniają także Europę. Brutalizujemy się, powoli, stopniowo. Próbując się chronić, niszczymy samych siebie. Nie wolno do tego dopuścić."
Informacje o książce:
Autor: Wolfgang Bauer
Tytuł: Przez morze. Z Syryjczykami do Europy
Tytuł oryginału: Über das Meer: Mit Syrern auf der Flucht nach Europa
Przekład: Elżbieta Kalinowska
Wydawnictwo: Czarne
Miejsce i rok wydania: Wołowiec, 2016
Liczba stron: 144
Kim są uciekinierzy z Bliskiego Wschodu? Czytając reportaż Bauera wydawać by się mogło, że szaleńcami. Niektórzy uciekają przed wojną, inni przed dyktaturą panującą w ich kraju, inni w poszukiwaniu lepszego życia dla siebie i swoich rodzin. Ryzykują, nie tylko całe oszczędności, ale własne bezpieczeństwo i życie, stają się żywym towarem dla przemytników, bez cienia gwarancji, że wyprawa się uda. Rozpacz i ogromna determinacja pozwala im podejmować kolejne próby, okradać się, wręczać kolejne łapówki, na każdym kroku ryzykować i mieć nadzieję, że może tym razem uda się przepłynąć przez największy europejski cmentarz i dostać się do upragnionego raju, w którym nikt ich nie chce.
Stary Kontynent zapomniał czym jest miłosierdzie. Europa uszczelnia granice, które chroni czterysta tysięcy policjantów, stawia wysokie na sześć metrów mury w hiszpańskich eksklawach Melilla i Ceuta, umocnienia w Bułgarii i Grecki, instaluje systemy kamer i radarów w Cieśninie Gibraltarskiej. Policja, żołnierze, helikoptery drony pilnują, by nikt nie przedarł się przez europejskie granice. Granice, które stały się strefami śmierci. "Do wiosny 2014 roku zmarło blisko dwadzieścia tysięcy uchodźców. Większość utonęła w Morzu Śródziemnym".
Na początku 2014 roku ONZ przestała liczyć zabitych.
"Przez morze. Z Syryjczykami do Europy" to reportaż nie tylko o kanałach przerzutowych ludzi do Europy, bezduszności przemytników i ogromnej determinacji ludzi, którzy pragną wydostać się z ogarniętych wojną krajów. Wolfgang Bauer zastanawia się na ile my, Europejczycy jesteśmy odpowiedzialni za ten "wielki exodus". Gdy wybuchła wojna, Europa nie interweniowała, nie wtrącała się, obojętnie patrzyła jak umiera Syria. Teraz robimy to samo, przyglądamy się jak w Morzu Śródziemnym giną kolejni uciekinierzy.
Możemy im pomóc, ale czy tego chcemy? Boimy się uchodźców, którzy są dla nas tłumem anonimowych twarzy, ludźmi bez imion, bez historii. Granica strachu przed nieznanym jest w naszej głowie. W reportażu niemieckiego dziennikarza uchodźcy odzyskali twarze, imiona, życiorysy, dzięki temu łatwiej jest dostrzec konkretne osoby w bezimiennym tłumie uciekinierów. Ciężko przejść obok nich obojętnie, bez wstydu, że pozwalamy na to by umierali.
"Wojny na Bliskim Wschodzie zmieniają także Europę. Brutalizujemy się, powoli, stopniowo. Próbując się chronić, niszczymy samych siebie. Nie wolno do tego dopuścić."
Informacje o książce:
Autor: Wolfgang Bauer
Tytuł: Przez morze. Z Syryjczykami do Europy
Tytuł oryginału: Über das Meer: Mit Syrern auf der Flucht nach Europa
Przekład: Elżbieta Kalinowska
Wydawnictwo: Czarne
Miejsce i rok wydania: Wołowiec, 2016
Liczba stron: 144
Przeczytałam pierwsze zdanie Twojego tekstu i mnie zamurowało. Wiem, że wiele osób właśnie o tym myśli słysząc słowo "uchodźca", ale po prostu się z tym nie godzę. Polacy też byli uchodźcami i nikt nie traktował ich jak potencjalnych gwałcicieli. Ale to temat na dłuższą dyskusję. Tytuł zapisuję - przeczytam na pewno.
OdpowiedzUsuńDokładnie. Problem uchodźców (tutaj powinno być też konkretne ustalenie grupy, bo nie chodzi o uchodźców ogółem, a jedynie islamskich) to w pierwszej linii obraz jaki im wyrobili terroryści swoimi działaniami na każdej linii, i poprzez jawne ataki, i poprzez skryte jak chociażby takie podszywanie się pod uchodźców. Co w tym dziwnego, że Europa się boi i ich nie chce? To jest naturalny odruch obronny przez takie właśnie obawy. Polacy nie terroryzowali, nie zabijali masowo we współczesnym świecie, żeby jakikolwiek inny kraj bał się uchodźców z naszego kraju, bo nie ma jakiegoś specjalnego zagrożenia. Wiem, że niesłusznie się dzieje wrzucając wszystkich do jednego worka, ale kurczę, jeśli zachodzi obawa o ludzkie życie to dla mnie nie jest to nic dziwnego. Ja sam nie chcę chodzić po ulicy pełnej uchodźców, bo chcę żyć ze spokojem, a nie w ciągłym niepokoju, że ktoś zaraz gdzieś koło mnie odpali i jebnie bombka w promieniu kilku metrów. Tak, jak pisze Olga, to dyskusja na osobny wątek.
UsuńOlga, mi też się to nie podoba, że wszystkich uchodźców traktujemy jako terrorystów, ale niestety większość ludzi w naszym kraju tak właśnie uważa. Rozumiem strach, ale większość tych ludzi potrzebuje pomocy, nowego domu, bo w wyniku wojny stracili wszystko. Wpuszczać ich do Europy, czy nie? Rozumiem przeciwników jak i zwolenników, rozumiem strach, ale mam świadomość, że tym ludziom należy się pomoc. Czy jest jakiś złoty środek, nie mam pojęcia.
UsuńNie mniej reportaż Bauera warto przeczytać, choćby po to, by zobaczyć jak to wygląda z drugiej strony.