"Naymata powoli budził się z letargu, w jaki
wtrąciły ją cztery tygodnie ludobójstwa- zostawiając po sobie pięćdziesiąt dwa
tysiące trupów, leżących na ulicach i okolicznych wzgórzach. Miasteczko zmagało
się ze swoją traumą. Ludzie próbowali uwolnić się od rozpaczy i wydobyć z
nędzy, a także na próżno, jakoś wypełnić pustkę. Wiele było osamotnionych dusz,
snujących się po głównej ulicy, ocalałych Tutsi, załamanych i zszokowanych
rzeziami, ogołoconych z wszystkiego oprócz własnych lęków, wystraszonych
Hutu." Jean Hatzfeld
od ponad dwudziestu lat zajmuje się tematem ludobójstwa i wojny domowej w
Rwandzie, która pochłonęła kilkadziesiąt tysięcy ofiar. Do Rwandy powraca także
w swoim reportażu "Englebert z rwandyjskich wzgórz" próbując znaleźć
odpowiedź na pytanie, czy możliwe jest normalne życie po ludobójstwie. Jean
Hatzfeld w swojej książce oddaje głos jednej osobie,
sześćdziesięciosześcioletniemu Englebertowi
Munyambonwa, jednego z nielicznych ocalałych ludobójstwa w Randzie. Człowiek,
który stracił wszystko i wszystkich, ocalił jedynie siebie.
Englebert opowiada o tym jak wyglądało jego życie przed ludobójstwem. Dzieciństwo, lata młodości, początki kariery zawodowej, która ze względu na pochodzenie etniczne nigdy nie miała szans się rozwinąć. Gdyby urodził się Hutu miałby więcej szczęścia, "niebezpiecznie jest być Tutsi, to swego rodzaju klątwa." Gdy w kwietniu 1994 w zamachu zginął prezydent Rwandy Juvénal Habyarimana, rozpoczęła się trwająca ponad sto dni rzeź w wyniku której śmierć poniosło blisko milion ludzi. Englebert opowiada o tym jak uniknął śmierci ukrywając się na bagnach. "O ludziach, którzy leżeli martwi wieczorem, i o tych którzy uciekali nawet po zmroku, o wrzawie, krzykach i gwizdach, aż do dnia, w którym ocalili nas inkotanyi."
Czy
ocalały z rzezi może mówić o szczęściu? Jak żyć dalej po ludobójstwie,
bez rodziny, w otoczeniu ludzi, którzy zabili twoją rodzinę, polowali na ciebie
z maczetami, którzy pragnęli twojej śmierci?
Englebert
jest postacią jednocześnie niewiarygodną i zachwycającą. Potomek króla Tutsi
poradził sobie z rzezią, w najlepszy z możliwych sposobów. Ludobójstwo
naznaczyło jego życie, ale potrafił odciąć się od złych wspomnień i żyć dalej. Nie ma do nikogo pretensji, nikogo nie oskarża, nie
wspomina, pije piwo Primus, zna wszystkie bary i kabarety Nyamaty,
rozmawia z ludźmi, śmieje się.
"Zawsze staram się być spokojny.
jeśli napotkam trudności, staram się nimi nie przejmować. Idę dalej, trzymam
się z dala od moich problemów i to sprzyja zdrowiu. Moje kłopoty zwykle
rozwiązują się same i wcale nie muszę się nimi zamartwiać. Tak naprawdę wcale o
nich nie myślę. czekam, aż sprawy ułożą się w taki czy inny sposób."
Zdumiewające jest to, że po tym wszystkim co Englebert przeszedł udało mu się pozostać tym kim był. Jest człowiekiem rozbitym, nie rozczula się nad sobą jednak mimo wszystko zachował w sobie najważniejsze, człowieczeństwo.
Jean Hatzfeld W "Englebercie z rwandyjskich wzgórz", przejmującej opowieści jednego człowieka zawarł całe piekło ludobójstwa, które miało miejsce w Rwandzie, ból ofiar, cierpienie i ogrom smutku, tych którym udało się przeżyć. Niewielki reportaż francuskiego korespondenta wojennego jest dowodem na to, że cokolwiek wydarzy się w przeszłości możemy żyć dalej, w spokoju ducha, zachowując to co w nas najcenniejsze, godność i człowieczeństwo.
Informacje o książce:
Autor: Jean Hatzfeld
Tytuł: Englebert z rwandyjskich wzgórz
Tytuł oryginału: Englebert des collines
Przekład: Jacek Giszczak
Wydawnictwo: Czarne
Miejsce i rok wydania: Wołowiec, 2015
Liczba stron: 104
Zdumiewające jest to, że po tym wszystkim co Englebert przeszedł udało mu się pozostać tym kim był. Jest człowiekiem rozbitym, nie rozczula się nad sobą jednak mimo wszystko zachował w sobie najważniejsze, człowieczeństwo.
Jean Hatzfeld W "Englebercie z rwandyjskich wzgórz", przejmującej opowieści jednego człowieka zawarł całe piekło ludobójstwa, które miało miejsce w Rwandzie, ból ofiar, cierpienie i ogrom smutku, tych którym udało się przeżyć. Niewielki reportaż francuskiego korespondenta wojennego jest dowodem na to, że cokolwiek wydarzy się w przeszłości możemy żyć dalej, w spokoju ducha, zachowując to co w nas najcenniejsze, godność i człowieczeństwo.
Informacje o książce:
Autor: Jean Hatzfeld
Tytuł: Englebert z rwandyjskich wzgórz
Tytuł oryginału: Englebert des collines
Przekład: Jacek Giszczak
Wydawnictwo: Czarne
Miejsce i rok wydania: Wołowiec, 2015
Liczba stron: 104
Nie często sięgam po reportaże, ale ten naprawdę mnie zainteresował.:)
OdpowiedzUsuńkocieczytanie.blogspot.com
Pobrałam, na szczęście było na Legimi :D Ostatnio z dużą przyjemnością pochłaniam reportaże, a sytuacja w Rwandzie do niedawna była mi totalnie nieznana i chętnie uzupełnię braki...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ewelina z Gry w Bibliotece
Tej nie czytałam, ale czytałam niedawno 'Więzy krwi'. Jutro ukaze się moja recenzja. Tok myślowy autora wobec tego ogromnego tematu jest ciekawy i pouczający.
OdpowiedzUsuń