piątek, 7 sierpnia 2015

Norweski Dziennik t.1: Ucieczka, Andrzej Pilipiuk recenzja #31

Idę na odwyk. Po lekturze pierwszego tomu Norweskiego Dziennika: Ucieczka Andrzeja Pilipiuka mam tak potwornego kaca,  że muszę odpocząć od jego twórczości. Zawiodłam się. Jak tak dobrze zapowiadającą się powieść można było zepsuć?

Tomasza Paczenko vel Pawła Koćko  poznajemy jako przeciętnego szesnastolatka, ucznia liceum. Zostaje porwany przez dwóch agentów KGB. W drodze na lotnisko zostaje odbity przez agentów tajnej organizacji NTS i by zapewnić mu bezpieczeństwo chłopak zostaje wysłany do Norwegii.
Pomysł na fabułę Pilipiuk miał dobry, w książce jest wszystko to, co w dobrej literaturze przygodowej młody czytelnik powinien znaleźć. Główny bohater, cierpiący na amnezje nie pamięta swojej przeszłości i pragnie odnaleźć swoją tożsamość, do tego śni o rosyjskiej arystokracji. Mamy i zwariowanego przyjaciela Tomka, Maćka Wędrowycza, wnuka najsławniejszego w Polsce egzorcysty-bimbrownika. Pojawia się wątek doświadczeń na ludziach, kosmici. Jest dużo tajemnic, szpiegów wybuchów, podsłuchów.
Przez pierwsze pięćdziesiąt stron czytałam z wypiekami na twarzy....a potem Pilipiuk sam własnymi rękami  zabił swoją powieść. Czytając miałam uczucie nieustannego déjà vu. Ja rozumiem, że są rzeczy, które są wpisane w nasze życie, ale ile razy można czytać o której ktoś wstał, co zjadł i że podrapał się za uchem. No dobrze, bohaterowie jeszcze chodzili po lesie i remontowali dom. Proza życia. 
Dobrze, że autor wplótł jeszcze historię mikrobiologa Semena Miszczuka i jego córki Łucji. Dzięki niemu możemy dowiedzieć kim naprawdę jest Tomek, i pozwala nam odetchnąć od sielskiego życia  Paczenki i Wędrowycza.
Poraziła mnie samodzielność, inteligencja i zaradność życiowa głównych bohaterów. Szesnastolatkowie to prawie dorośli ludzi, ale istnieje jakaś przyzwoitość. Do tego ze sprawnością Boba Budowniczego, jeśli nie McGavera remontują ruinę w której przyszło im mieszkać, zamieniając ją w całkiem przytulne gniazdko. Doświadczone ekipy budowlańców powinni się schować nadchodzi Paczenko i Wędrowycz.
Okropna narracja, rozwlekła fabułą i sztuczne dialogi, które kłują w oczy pogrzebały dla mnie tę książkę.

Nie wiem kto napisał, że po tej książce lektury szkolne będą jeszcze nudniejsze. Należy mu się pięć lat ciężkich w kamieniołomach. Wiem, że jestem stara, ale jak ja byłam w szkole zaczytywałam się w przygodach Tomka Wilmowskiego Szklarskiego, Panu Samochodziku Nienackiego. Nie wiem, czy dzisiejsza młodzież wie kim był Szklarski, ale nie chciałabym żeby moje dziecko w wieku nastu lat czytało Dziennik Norweski.

Po tej książce mam kaca. Kaca tym gorszego, bo jeszcze są dwa tomy, i szczerze się obawiam, że w w kolejnych tomach bohaterowie zadepczą ten norweski las 

Dziennik Norweski. Ucieczka, Andrzej Pilipiuk, Wydawnictwo Fabryka Słów, 2007, ss.352

moja subiektywna ocena: 2/6







6 komentarzy:

  1. Nie zam owego bohatera, albo o nim zapomniałam :< Przykro mi, że ta książka nie sprawiła Ci radości... Ja lubiłam lektury szkolne zawsze, oprócz "Krzyżaków" ich nie przeczytałam, bo nie mogłam się przemóc... Czy na pewno chcesz czytać kolejne tomy?

    LeonZabookowiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z całą pewnością nie będę czytać kolejnych tomów, nie chcę stracić resztek sympatii jakie mam do Pilipiuka

      Usuń
  2. Ojej, dobrze wiedzieć, żeby od tej pozycji nie zaczynać przygód z Pilipiukiem :p
    Pozdrawiam,
    http://magiel-kulturalny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jej nie polecam, co nie znaczy, że Tobie by się nie spodobała.

      Usuń
  3. W ogóle jeszcze nie czytałam książek autora. Ale od tej raczej nie zacznę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie Norweski Dziennik nie był najlepszą lekturą, chyba faktycznie muszę sięgnąć po opowiadania Pilipiuka, bo z ta proza tak różnie mu wychodzi.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...