sobota, 1 sierpnia 2015

Opowieść podręcznej, Margaret Atwood recenzja #27

Margaret Atwood to kanadyjska pisarka , która w swojej twórczości bardzo często dotyka tematyki feministycznej. "Opowieść podręcznej", jej najbardziej znana powieść również wpisuje się w ten nurt, i to jedna z najbardziej wstrząsających antyutopii jakie do tej pory zdarzyło mi się przeczytać. Antyutopii opisującej piekło kobiet.

Fabuła powieści osadzona jest w Republice Gileandzkiej, państwie powstałym na terenach obecnych Stanów Zjednoczonych w niedalekiej przyszłości. Stworzona przez Bank Myśli Synów Jakuba, rasistowsko- nacjonalistyczną organizację terrorystyczną o profilu religijnym. Nowa władza po obaleniu rządów i obowiązującej konstytucji zaczęła przekształcać społeczeństwo według zasad w głównej mierze opartych na Starym Testamencie. 
Zgodnie z nowymi zasadami, kobiety nie muszą już jednocześnie pełnić funkcji żony, gospodyni, matki kochanki, nie muszą pracować. Ich życie być może jest pozornie proste, a wszystkie role pełnione przez kobiety zostały rozdzielone i rozpisane na poszczególne kasty kobiet.
Poznajemy Żony, jako jedyne wiodące w miarę normalne życie,  pełniące funkcje służących Marty, które zajmują się sprzątaniem, gotowaniem, Są i Podręczne, jedyne z kobiet, którym udało zachować płodność i zdolność do rodzenia dzieci. Z jednej strony mogą cieszyć się pewnymi przywilejami, z drugiej jednak traktowane są bardzo instrumentalnie. Ich zadaniem jest rodzenie dzieci wysokim prominentom. Wydanie na świat potomstwa, pozwala im na uniknięcie statusu nie-kobiety i powrót do Kolonii. I to wszystko w imię wiary i religii.

Całą historię poznajemy oczami Fredy, tytułowej Podręcznej. Autorka dzięki narracji pierwszoosobowej świetnie oddała uczucia Fredy, wciąż pamiętającej czasy sprzed rewolucji, a obecnie znajdującej się w niewoli. Jest pozbawiona wszelkich praw i mimo sytuacji w jakiej się znalazła próbuje przetrwać- dla swoich bliskich, utraconego męża i córeczki, o których nawet nie wie czy żyją.

To trudna i wstrząsająca lektura.  Przeraża beznadziejność sytuacji w jakiej znalazła się Freda. Widzimy jej bierność, ale i desperację, by mimo wszystko przetrwać kolejny dzień. Kobieta musi wyłączyć myślenie, nie może poddawać się emocjom. Tli się w niej wciąż iskra nadziei, że być może dotrwa do czasów, gdy znów będzie mogła odzyskać swoje dawne życie. 

Najbardziej co mnie uderzyło w "Opowieści podręcznej" to brak kobiecej solidarności. Kobiety patrzą na siebie wyłącznie przez pryzmat grupy do której przynależą, tym samym popierając istniejący system. Gdzie feminizm? Gdzie jedność ?

Przez całą książkę przewija się motto: "Nolite te bastardes carborundorum" ( nie dajcie się pognębić sukinsynom). Jak długo posiadamy wolną wolę, tak długo mamy wpływ na nasze życie...o ile posiadamy jeszcze prawo jakiekolwiek wyboru.

Powieść o cierpieniu, zniewoleniu i upodleniu, uprzedmiotowieniu kobiet, które oceniane są miarą swej użyteczności. Pozycja  obowiązkowa.



Opowieść Podręcznej, Margaret Atwood, Wyd. Zysk i S-ka, 1998, ss.288

moja subiektywna ocena: 6/6

4 komentarze:

  1. Mam takie samo zdanie. To książka, którą trzeba znać, trzeba przeczytać. Jest tak wspaniałą i wciągająca...

    OdpowiedzUsuń
  2. Od dawna ten tytuł chodzi mi po głowie, bo czytałam już, że to świetna książka. Twoja opinia mnie w tym utwierdziła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś z tym naszym brakiem solidarności jest na rzeczy. Przypomniał mi się zaraz kawał ilustrujący przyjaźń damską i przyjaźń męską.

    Przyjaźń między kobietami:
    Pewnego dnia kobieta nie wróciła na noc do domu.
    Następnego dnia powiedziała, że spała u przyjaciółki.
    Mąż zadzwonił do dziesięciu jej najlepszych przyjaciółek... i żadna nie potwierdziła.

    Przyjaźń miedzy mężczyznami:
    Pewnego dnia mąż nie wrócił do domu na noc. Następnego dnia powiedział, że spał u kolegi. Żona zadzwoniła do dziesięciu jego najlepszych przyjaciół.
    Ośmioro potwierdziło, że spał, a dwoje, że jeszcze jest. :)

    Książkę chętnie poznam.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...