Trochę wstyd, ale po powieść Roberta Ludluma sięgnęłam dopiero teraz. Nie ciągnęło mnie nigdy specjalnie do "Tożsamości Bourne'a, bo po co, skoro widziałam film. I gdyby nie moja lepsza połowa pewnie nadal żyłabym w błogiej nieświadomości, nie wiedząc co tracę. Teraz już wiem, że film nawet nie umywa się do powieści, która jest jednym z najlepszych dreszczowców jakie czytałam.
Podczas sztormu, za burtę trawelera wypada mężczyzna, wyłowiony z wody nie pamięta niczego, nawet swojego imienia i nazwiska. Lekarz, który ratuje mu życie, wyciąga spod jego skóry, zaszyty tam numer konta w szwajcarskim banku. Mężczyzna rusza tym tropem kierując się do Zurychu, chcąc dowiedzieć się kim jest. Wizyta w banku wywołuje lawinę, która rozpoczyna polowanie na Bourne'a. Mężczyzna staje się celem tajnych służb, najemnych morderców, którzy pragną jego śmierci. Bourne musi walczyć o przeżycie i wyjaśnienie tajemnic ze swojej przeszłości.
Kryminały lubię, thrillery pochłaniam, ale powieści szpiegowskie, pełne pościgów, ucieczek oraz strzelanin raczej omijałam szerokim łukiem. Z powodów prozaicznych, nigdy nie byłam fanką historii z cyklu zabili go i uciekł. Akurat w przypadku Ludluma moje obawy były bezpodstawne, mimo wcześniejszego skażenia filmem. Akcji fakt faktem w "Tożsamości Bourne'a" jest sporo, ale wszystko jest wyważone i wymierzone w idealnych proporcjach i nijak się ma do hollywoodzkiej produkcji.
Pisarz to prawdziwy gawędziarz. Jego żywe opisy zarówno ludzi i miejsc zbudziły tę powieść do życia. Kiedy Bourne odkrywa swoją tożsamość, sposób w jaki reaguje, sprawia że czytelnik czuje się jakby był stał obok Jasona, obserwując jego zachowanie. Sama fabuła poprowadzona jest bardzo dobrze, napięcie utrzymuje się przez całą powieść, skutecznie zapobiegając oderwaniu od lektury.
Rewelacyjnie przedstawiona jest postać samego Jasona Bourna. Niezwykle silny, ale i wrażliwy, do tego jak najbardziej wiarygodny. Można go zranić, odczuwa ból, nie tylko ten fizyczny. Cierpi przez swoją amnezję, jest niestabilny psychiczne, targają nim rozterki emocjonalne. Prawdziwy człowiek, a nie super maszynka do zabijania.
Wszyscy bohaterowie, nawet Ci którzy pojawiają się dosłownie na chwilę, są doskonale dopracowani. Właśnie dzięki tak dobremu rozwinięciu swoich postaci, głównie poprzez dialogi, czytelnik z łatwością zostaje wprowadzony w skomplikowany świat międzynarodowej bankowości, dyplomacji, poznaje również jakie role odgrywa NSA (amerykańska agencja wywiadowcza), CIA, czy Kancelaria Prezydenta w kształtowaniu wydarzeń na świecie.
Po lekturze nie dziwię, że "Tożsamość Bourne'a" trafiła na ekrany, jednak film to tak naprawdę luźna interpretacja powieści Ludluma, całkiem inna, oczywiście z korzyścią dla powieści.
Wątki sensacyjne i szpiegowskie umieszczone w powieści, plus fabuła rozgrywająca się w okresie zimnej wojny stworzyły mieszankę iście wybuchową. Jednak "Tożsamość Bourne'a" to nie tylko powieść akcji, najbardziej doceniam psychologiczną stronę powieści, gdzie tytułowy bohater próbuje odnaleźć swoje prawdziwe ja oraz to jak można manipulować ludźmi.
Historia zdesperowanego człowieka, który bez względu na konsekwencje, chce dowiedzieć się kim tak naprawdę jest, wciąga i intryguje. "Tożsamość Bourne'a" to bardzo dobrze napisana, dynamiczna, z mistrzowsko dopracowanymi postaciami powieść. Klasyka gatunku.
Tożsamość Bourne'a, Robert Ludlum, Wydawnictwo Albatros, 2014, ss.640
To moje ukochane książki z czasów licealnych. Ale najciekawszy był Forsyth, choć i Koontza lubiłam, Archera i Higginsa.
OdpowiedzUsuńW liceum miałam fazę thrillerów medycznych: Cook, McClure, Palmer. Mój mąż przynajmniej raz w tygodniu mi wypomina: jak jak się uchowałam bez Forsytha, Archera i Ludluma :)
UsuńFilm oglądałam tak kątem oka i to dość dawno temu. Musiałabym sobie odświeżyć, ale chętniej w postaci książki właśnie. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńwww.majuskula.blogspot.com
Film również widziałam bardzo dawno temu, przez ok 50 stron film jest zgodny książką potem to dwie różne historie.
UsuńSkoro mówisz, że lepsza od film to się skuszę ;) / C.
OdpowiedzUsuńBuziaczki! ♥
Zapraszamy do nas :)
rodzinne-czytanie.blogspot.com
Właśnie ja dość niedawno obejrzałam "Tożsamość Bourne'a" i podobał mi się, ale bez szału. Jednak książka zdecydowanie mnie kusi, szczególnie jeżeli to klasyka gatunku :)
OdpowiedzUsuńFilm to jednak typowa hollywoodzka produkcja, w której najbardziej utracili bohaterowie świetnie przedstawieni w powieści.
UsuńJeszcze nie czytałam, ale oglądałam film :)
OdpowiedzUsuńJeśli będziesz mieć okazje, zachęcam, całkiem inna i zdecydowanie lepsza niż filmowa historia.
UsuńNominowałam Twojego bloga do Liebster Blog Award.
OdpowiedzUsuńhttp://rydwanikhistoryczny.blogspot.com/2016/03/nominacja.html
Bardzo dziękuję, pytanie wymyśliłaś bardzo ciekawe.
UsuńFilm kojarzę, kilka razy przymierzałem się nawet do kupna wydania kieszonkowego, ale to ma dość dużo tomów a zawsze był to któryś a nie pierwszy :)
OdpowiedzUsuńMam w planach, ale nie wiem kiedy jeszcze przeczytam :)
Może kiedyś Ci się uda, podobno jednak "Tożsamość Bourna'a" jest najlepsza. Ludlum napisał tylko trylogię, później faktycznie była kontynuowana przez Van Lustbader, a tych jest chyba z siedem, jeśli zdecyduje się kontynuować przygodę to raczej tylko oryginalną autorstwa Ludluma.
UsuńNo właśnie ja widziałem u Albatrosa tych tomów dużo więcej niż 3, dlatego zniechęciłem się nieco. W takim razie rozejrzę się za nią :)
UsuńJa Ludluma też jeszcze nie czytałam. Ale jak tu pogodzić ograniczoną ilość czasu z tyloma powieściami do przeczytania i autorami do poznania?
OdpowiedzUsuńZ tym czasem u wszystkich książkoholików jest ciężko.
UsuńCzytałam powieści Ludluma mając 12 lat zarażona tym gatunkiem przez tatę.
OdpowiedzUsuń:)
Nie wiem czy teraz bym po nią sięgnęła po raz kolejny ale za kolejne 20 lat kto wie :)
Historię znam oczywiście z filmu, ale do książki jeszcze nie sięgnęłam. Po Twojej recenzji widzę, że mam dużo do nadrobienia. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCoś i ten tytuł mówi... ale chyba oglądałam film. Biorąc pod uwagę, że fabuły w ogóle nie pamiętam chętnie sięgnę po książkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Pośredniczka