Głównym winowajcą zmian klimatycznych, rosnącej temperatury są gazy cieplarniane, których dominującym źródłem jest przemysłowa hodowla zwierząt. Foer w swojej książce skupia się właśnie na przemyśle zwierzęcym, bo właśnie w tym obszarze jako jednostki możemy zrobić najwięcej. W jego opinii nigdy nie uda nam się podjąć tematu zmian klimatycznych, ocalić Ziemi, jeśli nie uznamy, że nasza planeta jest jedną wielką fermą hodowlaną. Żeby uświadomić nam jak wielki wpływ na klimat ma przemysłowa hodowla zwierząt odwołuje się do statystyk, obrazowych porównań i podaje prostą receptę na to co możemy zrobić, by powstrzymać katastrofę klimatyczną. Nie namawia jednak do całkowitego przejścia na wegetarianizm czy weganizm, jak miało to miejsce w jego wcześniejszej książce "Zjadanie zwierząt". Jego zdaniem wystarczy, abyśmy zrezygnowali z jedzenia z produktów pochodzenia zwierzęcego na śniadanie. Tylko tyle i aż tyle. Proste i trudne jednocześnie, biorąc pod uwagę nasze przyzwyczajenia i nawyki, których nie chcemy zmienić.
Znacznie ciekawsza, przynajmniej z mojego punktu widzenia jest druga część książki, w której Foer żongluje narracją i stylem tworząc coś na wzór oryginalnego eseju, albo raczej traktatu filozoficznego o poświęceniu, naszej niezdolności do przyjmowania faktów i niechęci do podjęcia jakichkolwiek działań. Autor raz po raz stawia pytanie: Dlaczego nawet gdy wiemy gdy dzieje się coś złego, zachowujemy się tak jakbyśmy w to nie wierzyli? Dlaczego nie potrafimy wyciągnąć właściwych wniosków z naukowych danych?
Świetnym przykładem naszej niechęci do podjęcia działań w celu ochrony planety jest anegdota Foera zamieszczona w "Klimat to my". Autor opowiada o swoim przyjacielu, który na co dzień zajmuje się problematyką ochrony przyrody, który nigdy nie przeczytał jego wcześniejszej książki "Zjadanie zwierząt". Dlaczego? Ponieważ obawiał się, że gdy ją przeczyta będzie musiał zmienić swoje życie, a tego nie chciał. Mam wrażenie, że wszyscy jesteśmy jak przyjaciel Foera, wiemy, że klimat się zmienia, ale to prawda abstrakcyjna, nie odczuwamy jej, nie widzimy, wiemy, że powinniśmy działać, ale nie robimy nic. Boimy się, że przez to zmieni się nasze wygodne życie, że będziemy musieli z czegoś zrezygnować, ale nie potrafimy, co gorsza nie chcemy wyjść poza naszą strefę komfortu.
Nie brzmi to optymistycznie, jednak Foer przestawia przykłady z naszej historii, które pokazują że nie wszystko jeszcze jest stracone. Autor przytacza wydarzenia pozornie nie związane z klimatem, które są świadectwem tego, że jeśli wymaga tego sytuacja, potrafimy się zjednoczyć i działać.
"Klimat to my" nie jest książką, która zawiera proste recepty i odpowiedzi. To esej o poszukiwaniu i wątpliwościach. Jonathan Safran Foer wie, że każdy z nas jest kluczem do rozwiązania problemu katastrofy klimatycznej, ale musimy się zmienić jako społeczeństwo. Historia wielokrotnie pokazała, że potrafimy, ale czy chcemy? Nie wystarczy tylko mówić o zmianach klimatu, mówienie, że należy "coś" zrobić, to za mało. Musimy podjąć konkretne działania, zacząć działać. Od nas zależy, czy nasze dzieci będą miały gdzie żyć.
Temat niezwykle ważny, więc trzeba przeczytać tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuń