niedziela, 17 września 2017

Drobinki nieśmiertelności, Jakub Ćwiek

Czasem, aby stworzyć dobrą historię wystarczy niewielki impuls, jedno zasłyszane zdanie, wypatrzony w tłumie skinhead w koszulce "Black life matters", drobne zdarzenie,  mała scenka, która raz zapisana w głowie potrafi zamienić się w niezwykłą historię. Takich impulsów do stworzenia zbioru opowiadań "Drobinki nieśmiertelności" Jakubowi Ćwiekowi dostarczyła odbyta przez niego podróż przez Stany Zjednoczone, szlakiem popkulturowych ikon. Opowiadań z których wyłania się sentymentalny obraz Ameryki.

Nowy Jork, Luizjana, Filadelfia, Kansas, Kalifornia, setki kilometrów pokonanych autostrad, krajobraz oglądany z perspektywy okna osiemnastokołowej ciężarówki, podróż którą przywodzi na sceny z filmu  "Pojedynek na szosie", mijane przydrożne bary i restauracje, w których można znaleźć wyryty na barze autograf Johna Wayne'a. Małe miasteczko na Dzikim zachodzie, do którego nie ma wstępu Śmierć.

Pierwsze, tytułowe opowiadanie "Drobinki nieśmiertelności najbardziej oddaje ducha całego zbioru. Lekki, gawędziarski,  przywodzący na myśl Stephena Kinga, czasem Cormaca McCarthego styl, jest charakterystyczny dla wszystkich opowiadań.   Historie pełne są nawiązań i odniesień do kultury popularnej, do filmów, komiksów czy piosenek, niezapomnianych amerykańskich krajobrazów, które składają  się na drobinki nieśmiertelności, tworzące mit amerykańskiego snu.

Są w "Drobinkach nieśmiertelności" opowiadania przewrotne ("Dumni Amerykanie"),  historie z zaskakujące puentą ("Święty), opowieści refleksyjne i bolesne ("Dusza to szkarłatna mgła"), chwytające za serce swoiste  epitafium dla Robina Williamsa ("Jak być duszą towarzystwa - poradnik"). Przy okazji przedstawionych opowieści Ćwiek zastanawia się m.in., czy wiara w "patrona walki do samego końca" Rockiego Balboa może dać więcej nadziei niż wiara w Boga, jak silny wpływ na psychikę weteranów miały wojny w Wietnamie i Iraku.

A same drobinki nieśmiertelności? Możemy odnaleźć je nie tylko w tytułowym opowiadaniu, wirują i krążą w  każdej z historii zawartej w zbiorze.  Składają się na nie opowieści, które z czasem obrosły w  miejskie legendy i mity, miejsca posiadające swoją unikalną historię i ludzie, którzy tworzą atmosferę i niepowtarzalny klimat, budują amerykański sen, ożywiając ducha Ameryki.

"Drobinki nieśmiertelności" to zbiór opowiadań, który posiada w sobie moc przyciągania, dotykając sedna amerykańskości. Jakub Ćwiek dzięki swojemu gawędziarskiemu stylowi znakomicie oddaje aurę tajemniczości i magię opisywanych miejsc oraz zdarzeń. Przedstawia nostalgiczny obraz Ameryki, trochę wygładzonej, wyidealizowanej, zawsze różnorodnej, czasem skomplikowanej i podzielonej, jednak zawsze niewiarygodnie fascynującej i intrygującej.
Stany Zjednoczone z "Drobinek nieśmiertelności" to kraj, który chce się odkrywać samemu, przemierzać tysiące kilometrów dróg, odwiedzać przydrożne bary i knajpki, wysłuchać opowieści innego wędrowca,  przechadzać się zatłoczonymi ulicami Nowego Jorku, by odnaleźć własne drobinki nieśmiertelności.

Informacje o książce:
Autor: Jakub Ćwiek
Tytuł:  Drobinki nieśmiertelności
Wydawnictwo: SQN
Miejsce i rok wydania: Kraków, 2017
Liczba stron: 320


Za książkę dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non



Pod linkiem poniżej możecie pobrać darmowe opowiadanie z antologii "Drobinki nieśmiertelności"
http://wsqn.pl/drobinki/

11 komentarzy:

  1. Marzy mi się taka wycieczka po Stanach - taki american dream :D Zwłaszcza West Coast!

    Bookeater Reality

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz okazję, przez całe Stany i to bez wychodzenia z domu, no może tylko do księgarni.

      Usuń
  2. Dawno nie czytałam żadnego zbioru opowiadań, bardzo zachęca mnie fakt, że autorem powyższych jest Jakub Ćwiek - po prostu uwielbiam jego styl pisania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Antologię takiego autora muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem ogromnie ciekawa tej książki, ponieważ w dzienniku z podróży o której opowiadasz we wstępie jestem wprost zakochana. Po prostu muszę to przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  5. Akurat czytam "Przez stany popświadomości" i jeśli "Drobinki" pisane są w tym samym gawędziarskim stylu, to będą następne. A nawet jeśli nie, to i tak w końcu je przeczytam - lubię Ćwieka, bardzo mi się podoba to, w jaki sposób pisze o popkulturze - czy są to dłuższe formy, czy tylko krótkie felietony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Przez stany popświadomości" czytałam jedynie fragmenty, ale styl jak najbardziej ten sam, więc myślę, że będziesz zadowolona z lektury "Drobinek".

      Usuń
  6. O, wygląda na to, że to taki "inny Ćwiek". Po zmęczeniu materiału, jakiego doświadczyłam w "Kłamcy", nie mialam ochoty na inne jego książki, ale ten zbiór akurat wydaje się godny uwagi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Widziałam to ostatnio na jakiejś stronie (już nie pamiętam na jakiej) i bardzo ładna okładka #srokaokladkowa. Może kiedyś się na nią skuszę.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :D
    https://okularnicaczyta.blogspot.com/2017/09/recenzja-ksiazki-kroniki-atopii-matthew.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem jej bardzo ciekawa. Zwłaszcza, że takiego wydania Ćwieka jeszcze nie znam. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie słyszałam o tej książce, autora również nie znam, ale jakoś mnie do niej ciągnie:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...