poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Zapiski nosorożca. Moja podróż po drogach, bezdrożach i legendach Afryki, Łukasz Orbitowski- recenzja #199

Czy książka może się przydarzyć? "Zapiski nosorożca. Moja podróż po drogach, bezdrożach i legendach Afryki" Łukasza Orbitowskiego są doskonałym dowodem na to, że książka przydarzyć się może. Relacja z trzytygodniowego pobytu w Afryce, konkretnie Republiki Południowej Afryki, to dość nietypowa pozycja. Nie mam na myśli tego, że Łukasz Orbitowski popełnił książkę całkiem inną od dotychczasowych w jego dorobku. Poprzez swój wyjątkowy styl i język "Zapiski nosorożca" to nie jest typowa literatura podróżnicza, ot takie orbitowanie po zakątkach Afryki. 

"Zapiski nosorożca. Moja podróż po drogach, bezdrożach i legendach Afryki" to opowieść o przygodzie, trzytygodniowej wyprawie do Republiki Południowej Afryki, wyprawie, która nie miała się zdarzyć. Podróż rozpoczyna się w Kapsztadzie , który jest "skrzyżowaniem Czarnogóry z Los Angeles". Następnie Orbitowski zabiera nas w podróż po drogach i bezdrożach, której celem są parki i zwierzęta. Strusie, pingwiny, pawiany i nosorożce. 


Nie zwiedzamy, nie odhaczamy kolejnych punktów jak w przewodniku. "Zapiski nosorożca" to opisy przeżyć, spotkań z ludźmi Czarnego Lądu, z naturą oraz własnych spostrzeżeń autora. 
Opowieść z wyprawy po Afryce autor przeplata z legendami, baśniami afrykańskimi, które jeszcze lepiej pozwalają na poznanie tradycji afrykańskich oraz mieszkańców RPA. Warto zauważyć, że legendy Łukasz Orbitowski spisał po swojemu, nadał im osobisty charakter i uwspółcześnił.

Gdyby traktować "Zapiski nosorożca" jako typową pozycję literatury podróżniczej albo reportaż, wówczas moja ocena  tej książki wypadłaby blado. I cieszę się, że już na wstępie Łukasz Orbitowski wyprowadza czytelnika z błędu, sama po powieść sięgałam z przekonaniem, że będzie to typowa książka podróżnicza. Prawdą jest to co napisał autor, że jego "pisanie jest jedyne w swoim rodzaju".  Tej książki nie da się włożyć do konkretnej szufladki gatunkowej. Można natomiast wykorzystać tą, którą podsuwa autor i potraktować "Zapiski nosorożca" jako "wyjątkowo długą pocztówkę od faceta, który pojechał na krótkie wakacje", choć ja odbieram książkę trochę inaczej, jako spotkanie z dobrym znajomym przy piwie, który opowiada swoje przeżycia z wakacji. 

Autor trochę  poorbitował, zabawił się gatunkiem reportersko- podróżniczym by stworzyć...no właśnie, jedyną w swoim rodzaju relację z podróży. Opowieść, która jest wyjątkowo przyjemną lekturą.

"Zapiski nosorożca" z jednej strony odkrywają przed nami kawałek Afryki, z drugiej sam Orbitowski przyznaje, że Afryki nam nie wyjaśni. "Nigdy nie dowiem się, co ludzie, tak serdeczni w pierwszym kontakcie, naprawdę o nas myśleli. Przeczuwam, że wioska w Zululandzie, gdzie zgubiliśmy się w nocy, była najbliżej prawdy, tej prawdziwej Afryki, jaką dane było zobaczyć nam, bogatym turystom, oglądającym świat przez szyby samochodu. Przeczuwam, ale nie wiem. Nie wiem nic. Poza jednym. Coś tam się zdarzyło."

Republika Południowej Afryki, którą poznajemy dzięki Orbitowskiemu jest magiczna i zachwycająca. Z jednej strony tętniące życiem, pełne światła miasta, z drugiej strony afrykańska ciemność, dzikość przyrody i bezdroża. Bogactwo i nędza. 
Orbitowanie bez cukru, szczere i zaskakujące.

Zapiski nosorożca. Moja podróż po drogach, bezdrożach i legendach Afryki,  Łukasz Orbitowski, Wydawnictwo SQN, 2014, ss. 275

22 komentarze:

  1. Orbitowski jest dość wszechstronnym pisarzem, z tego co zdążyłam zauważyć. Przyznam, że Afryka nie pociąga mnie jakoś specjalnie, ale może się to zmieni kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Afryka to również nie moje klimaty, ale Afryka Orbitowskiego to już zupełnie inna historia.

      Usuń
  2. O proszę, Orbitowski! To ten sam Orbitowski, co pisał mroczne powieści? Wow, co to za płodny i wszechstronny facet. Nieźle. :) Mam w planach jego książki, które zahaczają o Kraków. :) Nie przepadam za klimatami reportersko-podróżniczymi, ale tak ładnie napisałaś o tej książce, że ciężki mi stanowczo powiedzieć: "nie poorbituję z Orbitowskim". ;)
    Serdeczności ślę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten sam Orbitowski, ja od tej mrocznej strony nie znam go jeszcze, a "Zapiski nosorożca" były interesującym doświadczeniem. Sama powoli przymierzam się do jego opowiadań, "Święty Wrocław" czeka na półce na lepsze czasy, no i oczywiście "Inna dusza".

      Usuń
  3. Literaturę podróżniczą bardzo lubię, więc chętnie zajrzałabym do tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. jak sam recenzowałem książkę Orbitowskiego, to wydaje mi się, że ktoś mocno polecał mi tę książkę. Nie wiem, czy nie Kamil :)
    Twoja recenzja utwierdza mnie w tym przekonaniu i z pewnością muszę przeczytać i tę książkę Orbitowskiego, który przypadł mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mocno nie, ale recenzowałem na pewno. :) Całkiem spoko książka. Co najśmieszniejsze Orbit to autor horrorów, a ja niegdyś wiele ich czytałem i rozmawiałem godzinami na forach itp., a życie zweryfikowało, że po pierwszą książkę autora sięgnąłem nie-horrorową, a dziennik. :P Ale do tych horrorów średnio mnie ciągnie jego, więc najpewniej sięgnę po najnowszy kryminał. :)

      Usuń
    2. U Orbitowskiego wybija się język, nie wiem czy tak jest również w przypadku innych jego książek. Jeśli tak, to chyba się polubię z autorem. Kolejna będzie "Inna dusza".

      Usuń
    3. Jeśli masz na myśli te soczyste wulgaryzmu to owszem, czytałem i słyszałem, że lubi gęsto i konkretnie. :P Ale jak jest w rzeczywistości to Ci nie powiem, bo czytałem tylko to. A pisząc kryminał miałem na myśli właśnie "Inną duszę" - w sumie mniej kryminał, ale o tą książkę mi chodziło. :)

      Usuń
    4. Może nie tyle wulgaryzmy, ale faktycznie ich nie brakuje ( i o dziwo mi nie przeszkadzają), w Orbitowskim jest coś z gawędziarza. Ja czytam felietony w NF jego autorstwa i tam też tak charakterystycznie pisze.

      Tak właśnie wyczaić nie mogłam jaki Orbitowski kryminał popełnił.

      Usuń
    5. Tak, to masz akurat rację. Też czytałem coś od niego z felietonów. I w samym tym dzienniku widać, że facet lubi sobie pogadać. Nie wiem jednak jak się to przekłada na jego powieści, bo nie czytałem żadnej.

      Usuń
  5. Niedawno też sięgnęłam po książkę, spodziewając się literatury podróżniczej, a dostałam coś innego, więc dobrze, że ostrzegasz. Myślę, że sięgnę po tę publikację, chociaż nie w pierwszej kolejności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostrzega sam autor już na wstępie, ciekawe spojrzenie na RPA,w wolnej chwili polecam.

      Usuń
  6. Podoba mi się to podejście Orbitowskiego i fakt, że nie jest to imitacja przewodnika, a raczej pamiętnik ze wspomnieniami, w którym nie brakuje ludzkich emocji. Chętnie sama rozejrzę się za tą publikacją. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że bardzo spodobałby mi się sposób pisania tego autora. No i Afryka, chyba z tego kontynentu jeszcze "reportażu" nie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Orbitowski ma bardzo specyficzny styl, bezpośredni to chyba najlepsze słowo. Tak jak napisałam, czytasz, a odnosi się wrażenie, że spotykasz się z dobrym znajomym, który opowiada o swoich wakacjach.

      Usuń
  8. Orbitowskiego poznałam ostatnio przy spotkaniu z "Inną duszą", która mnie oczarowała. Nie wiem, czy Afryka pociąga mnie na tyle, by sięgnąć po tę książkę, ale zobaczymy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie Afryka również nie pociągała, ale Afryka wg Orbitowskiego to już zupełnie inna bajka.

      Usuń
  9. Mam i ja! :D :D Świetne podejście, nastawienie, naprawdę dajna książka ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...