"Okruchy dnia" Kazuo Ishiguro to jedna z nielicznych powieści którą odkryłam na długo po obejrzeniu filmu z niezwykłą rolą Anthonego Hopkinsa. Zarówno książka jak i ekranizacja są to dzieła wyjątkowe i godne uwagi.
A swoją powieścią autor zabrał mnie w cudowną, brytyjską i sentymentalną podróż.
Narratorem powieści jest kamerdyner Stevens, które swoje najlepsze lata poświęcił służbie u lorda Darlingtona. Pracę i zawodowe obowiązki stawia na pierwszym miejscu. Po śmierci swojego chlebodawcy dalej prowadzi jego dom. Podczas urlopu w czasie którego wyjeżdża do Kornwalii. Podróż mająca początkowo na celu namówienie dawnej gospodyni panny Kenton do powrotu do pracy, zamienia się w podróż w głąb siebie. Stevens rozpamiętuje przeszłość, analizuje minione wydarzenia i zdaje sobie sprawę, że utracił najlepsze lata swojego życia, tracąc szansę na szczęście w życiu osobistym.
Stevens jest jedną z najbardziej tragicznych postaci, jakie miałam zaszczyt spotkać w literaturze. Bezwarunkowo oddany swojemu pracodawcy, wypełniający wszystkie jego polecenia, zaangażowanego. Za najważniejsze cechy w swoim zawodzie uważa godność leżącą w niekwestionowanej lojalności wobec swego pracodawcy i dumę, o których nigdy nie wolno mu zapomnieć, a które pozwoliły mu żyć w przeświadczeniu, że to co robi jest słuszne.
Kamerdyner próbuje tłumaczyć swoje wybory i decyzje. Na wszystko patrzy jednak przez pryzmat swojej godności i swojej służby. Nie potrafi przyznać się sam przed sobą do błędów jakie popełnił, do utraty własnego zdania, do zatracenia swojego ja.
Stevens powoli i boleśnie dostrzega przepaść jaka dzieli obraz swojego prawdziwego życia a iluzją w jakiej żył. Zdaje sobie sprawę, że oddał siebie człowiekowi, który nie był tego wart i najgorsze, że był to jego własny wybór.
Powieść pozwala nam na refleksję, że na nasze życie składają się tytułowe okruchy, resztki dnia, ale trzeba umieć i chcieć je dostrzec. Szczęściem mogą być ulotne chwile, które tak łatwo jest przegapić. Tak łatwo jest utracić miłość, by dopiero po latach dostrzec swoją głupotę. Co zostaje nam pod koniec dnia po tym jak zmarnowaliśmy miłość albo życie?
Historia Stevensa przypomina o tym jak ważne jest by żyć swoim życiem.
"Okruchy dnia" Kazuo Ishiguro to hipnotyzujące arcydzieło. Niezwykle sugestywne, subtelna, napisana przepięknym eleganckim językiem oddającym klimat brytyjskiej powściągliwości.
To opowieść o poszukiwaniu czegoś bezpowrotnie utraconego w życiu, o pamięci i jej nieuchwytnej zawodności.
Niesamowita powieść o dążeniu do szczęścia. Polecam.
Okruchy dnia, Kazuo Ishiguro, Wydawnictwo Albatros, 2008, ss.304
moja subiektywna ocena: +5/6
Kolejny tytuł do nadrobienia :)
OdpowiedzUsuńW sferze książkowej cały czas jest coś do nadrobienia.
UsuńZdecydowanie dla mnie:)
OdpowiedzUsuńCieszę się.
UsuńChwalisz, ale ja nie jestem przekonana :) I to nie, że coś nie tak z recenzją. Może mieć i nawet fajne przesłanie, ale... tematyka mi nie podpasowuje.
OdpowiedzUsuńNie obrażam się, ale nigdy nie mów nigdy, może kiedyś.
UsuńPlanuję przeczytać tę książkę, bo mocno spodobała mi się książka tego autora 'Nie opuszczaj mnie'.
OdpowiedzUsuńTa jest nagrodzona, więc sądzę, że tym bardziej ciekawa.
"Nie opuszczaj mnie" też bardzo mi się podała. I jeśli tamta Ci się podobała, myślę, że ta również.
UsuńIdealna pozycja dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNie znam tego autora, ale brzmi bardzo ciekawie.
OdpowiedzUsuńI taka jest, niezwykle porusza.
UsuńMam ochotę na książki autora, odkąd usłyszałam o jednej jego pozycji w "Cappuccino z książką". Tą też poznam z przyjemnością :)
OdpowiedzUsuń"Cappuccino z książką" nie znam, ale z przyjemnością poczytam, bo styl Ishiguro ma nadzwyczajny
UsuńSuper recenzja! Widzę, że wrażenia po książce mamy takie same :)
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałam, ale film był naprawdę wspaniały. Warto będzie zatem przeczytać.
OdpowiedzUsuń