niedziela, 14 sierpnia 2016

LonNiedyn, China Miéville - recenzja #192

Witajcie w LonNiedynie. Szczególnym mieście, gdzie na niebie świeci SłoNiece, gdzie budynki zbudowane z przydasi mogą nagle wstać i zacząć chodzić. Z okna autobusu pełzającego na gąsienicach można podziwiać koło wodne LonNiedyńskie Oko nad rzeką Azimat, czy Opactwo Siećminsterskie. Do takiego zwariowanego świata, dziwacznej Krainy Czarów zabrał mnie China Miéville w powieści "LonNiedyn".  Londyn w krzywym zwierciadle. Tak bardzo przekrzywionym, że nawet Marcel Duchamp czy Max Ernst nie stworzyliby dzieła bardziej surrealistycznego, niż uczynił  to w swojej powieści Miéville.

Dwie dwunastolatki, Zanna i Deeba odnajdują tajemne przejście, które prowadzi z Londynu, wprost do najbardziej dziwacznego miejsca  nie-świecie LonNiedynu, który ogarnięty jest wojną. Okrutny, dysponujący niewiarygodną ilością różnorakich chemikaliów, trucizn, popiołów Smog zatruwa życie mieszkańcom LonNiedynu, mało tego snuje swe maniakalne sny o spaleniu świata. Kiedy tylko dziewczynki wkraczają do tego dziwacznego miasta, wszyscy są przekonani, że starożytna przepowiednia wreszcie zaczęła się spełniać i przybyła Wybrana, bohaterka, która ocali miasto przed Smogiem. Wszystko jednak nie dzieje się tak jak zapisano w Księdze, Wybrana wcale nie ma ochoty na ocalenie świata. Czy dziwaczna zbieranina mieszkańców Londynu, oraz pół-duch, karton mleka i potężny człowiek, który kontroluje złamane parasole zdołają ocalić LonNiedyn?

Tak dziwacznej, zakręconej powieści nie czytałam już dawno. Autor stworzył nieprawdopodobną i zachwycającą swoją dziwnością i oryginalnością wizję miasta.  Sam pisarz przyznaje, że jego inspiracją były dzieła Neila Gaimana, Lewisa Carrola czy Clive'a Barkera i faktycznie echa "Alicji w Krainie Czarów" czy "Abarata" już na pierwszy rzut oka są widoczne, ale wtórność to ostatnie co można zarzucić powieści Miéville. 

"LonNiedyn" to prawdziwa skarbnica  pomysłów. Miasto do którego trafiają wszystkie niepotrzebne, zagubione i popsute przedmioty z Londynu, w LonNiedynie stają się niezbędnymi przydasiami. Rządzony przez wszechwiedzących Jasnnodziejów, to miasto w którym ożywają słowa, kosze na śmieci, to w rzeczywistości perfekcyjnie znający tajniki karate, wojownicy tajnego bractwa śminja. Można tu spotkać Obaday'a Finga, projektanta mody, który zamiast głowy, ma poduszeczkę na igły, Złammasola, wodza zepsutych parasoli, czy krwiożercze żyrafy, grasujące po ulicach LonNiedynu. To tylko garstka tego co możecie znaleźć w powieści Brytyjczyka. 

"LonNiedyn" to mieszanka fantasy, powieści przygodowej thrillera, trochę horroru, takiego w dziecięcym wydaniu, bo jednak książka jest przede wszystkim skierowana dla dzieci. Potrafi jednak porwać każdego. To powieść która zachwyca przede wszystkim pomysłowością, ale również pełną akcji fabułą  i językiem.
Pisarz bawi się  konwencją udowadniając, że nie ma czegoś tak jak przeznaczenie. Przedstawia Wybrańca, który wcale nie chce Bohaterem być i nie ma najmniejszej ochoty by świat ratować. Przez takie igranie z klasycznymi rozwiązaniami, zabawy językiem,  powieść zyskuje jeszcze bardziej, dostarczając mnóstwa zabawy. 

Nie jest to niestety książka bez wad. "LonNiedyn" to doskonały przykład tego, że czasami nadmiar pomysłów i zwrotów akcji może być szkodliwy. Czytając "LonNiedyn" miałam wrażenie, że autor trochę przedobrzył. Przedstawiona przez pisarza wizja jest rewelacyjna, ale mnogość pomysłów jednak przytłacza i spokojnie mogłaby wystarczyć jeszcze na dwie książki. Podobnie jest z akcją. Powieść jest typową przygodówką, gdzie akcja gna do przodu z niewiarygodną szybkością. Jak dla mnie taka ilość przeżyć mogłaby zmęczyć dorosłego człowieka, a co dopiero dwunastolatka. A może ja już leciwa jestem i wolę mniejszy poziom adrenaliny?
 
"LonNiedyn" to niewątpliwie jedna z najbardziej zwariowanych fantasmagorii londyńskich jakie miałam okazję poznać. Mimo tego, że dla dzieci, mimo tych kilku wad, uważam że warto poznać tą szaloną wizję China Miéville'a. Dla miłośników "Harrego Pottera" "Alicji w Krainie Czarów" czy "Opowieści z Narnii" "LonNiedyn" to lektura obowiązkowa.

LonNiedyn, China Miéville, Wydawnictwo Mag, 2009, ss. 538

15 komentarzy:

  1. Pierwsza myśl jaka mi się nasunęła, to Monty Python. :) Odpowiadają mi takie klimaty, więc będę mieć książeczkę na uwadze, zwłaszcza gdy zabraknie mi codziennych absurdów. ;)
    Serdeczności ślę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że "LonNiedyn" jest jeszcze bardziej zakręcony i absurdalny niż Monthy Python. Świat, który wykreował autor rewelacyjny z gwarancją oderwania od rzeczywistości.

      Usuń
  2. Wolę autora w wydaniu dla dorosłych. Jego "Dworzec Pardido" mnie zachwycił. "LonNiedyn" też mi się podobał, chociaż również odczuwałam przesyt dziwaczności:) Ale książka jest bardzo dobra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieville'a w wydaniu dorosłych sama chętnie przeczytam. "LonNiedyn" był wyjątkowo zakręcony, muszę się rozejrzeć za "Dworcem Perdido" Pozdrawiam.

      Usuń
  3. No i kolejny autor konkret u Ciebie. :) Mieville ma niesamowitą wyobraźnie. Chyba najbardziej surrealistyczny autor obecnie z fantastyki. Czytałem jego "Dworzec Perdido" i był rewelacyjny. Jeżeli lubisz steampunk i surrealizm to pozycja dla Ciebie. Ubolewam, że nigdzie nie idzie dostać za normalną cenę Blizny (drugiej części). Ale ogólnie warto gościa poznać, bo jest mega oryginalny. :)

    A ta akurat pozycja na początku od razu skojarzyła mi się z Gaimanem - i jak widać całkiem słusznie, bo podobne to nieco do "Nigdziebądź". Ale nie powiem jak bardzo, bo tego Mieville'a nie czytałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O "Nigdziebądź" wspomina sam autor w podziękowaniach, że Gaiman był jego inspiracją, tym bardziej "Nigdziebądź" muszę przeczytać.

      A z Mieville'm to nie było moje ostatnie spotkanie, "LonNiedyn" wpadł mi w ręce zupełnym przypadkiem, ale tego "dorosłego" z przyjemnością przeczytam. Nie wiem co bierze, że ma takie pomysły, ale jestem na tak.

      Usuń
    2. No to jak wspomina sam Mieville to masz już konieczność, żeby sięgnąć. :P Ja sam będę chyba czytał drugi raz, bo teraz te wznowienie MAGa ma być z nowym wstępem i opowiadaniem.

      On ma to do siebie, że pisze mega odrealnione, surrealistyczne kwestie, a mimo to nie razi to po oczach. Przykładowo w "Dworcu" występuje człowiek-kaktus, czy człowiek-owad są tak świetnie wkomponowani w tą fabułę, że odbierasz to jako coś zupełnie normalnego, a nie jakiś kicz. Dlatego wnerwiony jestem na wydawnictwo, że nie mogą tego wznowić, bo już bym dawno przeczytał całą trylogię...

      Usuń
    3. Podobnie jest w "LonNiedynie" postacie kompletnie surrealistycznie, ale wszystko pasuje i odnosi się wrażenie, że tak powinno być.
      Już zrobiłam rekonesans i Dworzec Perdido, Blizna i Żelazna Rada mam w bibliotece, jak skończę Z Mgły zrodzonego (wszystkie 6 książek) to się zabieram za Mieville'a.

      Usuń
    4. Czyli taki styl Mieville'a, surrealistyczny. :)
      No to masz fajnie, ja tego w bilio nie znajdę. Ale będę czekał na recenzje. :) Ja jeszcze o Ambasadorii myślę.

      Usuń
  4. Po mroczniejszym odcieniu magii z Londynem w tle z chęcią bym zupełnie inną jego wizję przeczytał :)
    Zdziwiłem się troszkę, że to MAG wydał, ale może dlatego że to już dość dawno było :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysły świetne. Książka co prawda dla dzieci, ale dla samej wizji Nie-Londynu warto przeczytać.

      Usuń
    2. No to polecam tegoż autora książkę "Kraken". Urban fantasy, akcja dzieje się w Londynie. Ja byłam pod dużym wrażeniem.

      Usuń
    3. Do książek, gdzie akcja toczy się w Londynie mam słabość, więc z pewnością kiedyś przeczytam. Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Oooo, zaciekawiłaś mnie! Lubię takie oryginalne pomysły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oryginalnych pomysłów i sporej dawki szaleństwa nie brakuję. Myślę, że trafiłaby w Twoje gusta. Pozdrowienia ślę.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...