"Utopce" Katarzyny Puzyńskiej to już piąta odsłona kryminalnego cyklu o policjantach z Lipowa. Jest to zarazem najbardziej mroczna i najbardziej fantastyczna powieść z serii. Autorka w interesujący sposób wykorzystała wiarę w przesądy i zabobony, rezultatem czego powstał ciekawy i niesłychanie wciągający kryminał.
Tytułowe Utopce to niewielka miejscowość położona niedaleko Lipowa, gdzie w 1984 roku zostaje zamordowanych dwóch mieszkańców, którzy zdaniem mieszkańców padli ofiarami wampira. Sprawa nigdy nie została wyjaśniona, sprawca nie został schwytany. Po trzydziestu latach śledztwem w sprawie morderstwa i tajemniczego wampira zajmują się Daniel Podgórski i Klementyna Kopp. Czy po tylu latach uda im się schwytać mordercę i rozwikłać zagadkę tajemniczego morderstwa?
"Utopce" są całkowicie inne od pozostałych części cyklu. Po dość przeciętnej "Z jednym wyjątkiem" trochę obawiałam się, że i tym razem mogę się zawieść, ale "Utopce" bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły, przede wszystkim samym pomysłem i panującym w powieści klimatem. Katarzyna Puzyńska popełniła bardzo dobry kryminał grozy. Ta powieść pachnie mi trochę "Dziadami" Adama Mickiewicza. Nastrój panujący w powieści jest niczym wyjęty z horroru. Utopce, to niewielka, senna wieś, zewsząd otoczona lasem, gdzie mają miejsce dziwne rzeczy. Dodatkowo fabuła toczy się w okresie przypadającym na święto zmarłych, więc powieść nabiera wyjątkowego klimatu rodem z dreszczowca. Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, plus wampir na dokładkę.
W powieści mamy do czynienia ze świetnie skonstruowaną intrygą kryminalną. Po raz kolejny autorka pokazuje, że reguła "wszyscy kłamią" to sprawdzona recepta na udany kryminał. Wraz z rozwojem śledztwa prowadzonego przez policjantów wszyscy stali się moimi podejrzanymi, każdy coś ukrywał, każdy miał coś za uszami, każdy miał choć jeden powód by zabić. Chapeau bas dla autorki za zagadkę kryminalną.
Tradycyjnie "Utopce" to nie tylko kryminał, ale i świetnie napisane studium psychologiczne. Autorka doskonale zbudowała portrety psychologiczne swoich postaci, na szczególną uwagę zasługują mieszkańcy Utopców ze swoją małomiasteczkowością; ksiądz który boi się wampirów, przewodnicząca chóru kościelnego, która jest medium, to tylko dwa przykłady z całej plejady bohaterów których poznajemy na kartach powieści. Autorka mistrzowsko oddaje zakorzenioną głęboko w ludziach wiarę w przesądy i gusła.
Funkcjonariusze komisariatu z Lipowa w tej powieści zeszli na drugi plan, bardziej pochłonęło ich toczące się dochodzenie, niż sprawy osobiste, nie mniej właśnie życie osobiste to moim zdaniem najsłabszy punkt powieści. Autorka już jakby mniej używa przy wywoływaniu postaci stopnia służbowego z imieniem i nazwiskiem i z tego powodu jestem bardzo szczęśliwa. Na nieszczęście jednak zaczęła określać Emilię Strzałkowską mianem mysiej policjantki, co nie specjalnie przypadło mi do gustu. Najgorzej jednak traktowana jest przez autorkę Klementyna Kopp, do której z każdą kolejną książką moja sympatia maleje, a szkoda, bo to jedna z ciekawszych postaci.
"Utopce" to powieść z niezwykłym, pełnym grozy klimatem, znakomitą intrygą kryminalną, z ciekawymi portretami psychologicznymi, do tego napisana w przyjemnym i lekkim stylu, z którego znana jest autorka. To wszystko sprawia, że Utopce" stały się moją ulubioną powieścią z serii Lipowa. Rewelacyjny, trzymający w napięciu kryminał z doskonałym wątkiem obyczajowym. Z niecierpliwością czekam na "Łaskuna"
Utopce, Katarzyna Puzyńska, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2015, ss. 600
Cykl Lipowo:
1. Motylek
Mnie "Utopce" nie zachwyciły tak jak Ciebie, bo uważam, że temat Teresy wałkowany setki razy w kilku tomach jest bardzo męczący (Klementyna staje się irytująca do bólu), poza tym tej grozy było za dużo, przez co można się było na nią uodpornić. Ciekawa jestem "Łaskuna". Mam nadzieję, że Puzyńska jeszcze mnie zaskoczy. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Przyznam, że jak czytałam Twoją recenzję "Utopców" ( a byłam świeżo po "Z jednym wyjątkiem') trochę się zniechęciłam i stąd tak długa przerwa, która dobrze mi zrobiła i być może dlatego "Utopce mi się podobały. Fakt Klementynę strasznie autorka poniewiera i psuje tę postać, ale wszystko wskazuje na to że w tej części temat Teresy na dobre został zakończony. Ciekawe co w "Łaskunie" autorka wymyśliła. Pozdrawiam.
UsuńCzytałam tylko "Więcej czerwieni" i pamiętam, że te stopnie służbowe bądź funkcje wraz z imionami i nazwiskami nieco mnie irytowały.
OdpowiedzUsuńTutaj trochę mniej tego "stopniowania" więc tak bardzo nie irytuje, ale żeby nie było tak dobrze niektórzy otrzymali odzwierzęce porównania :). Mam nadzieję, że te stopnie Cię nie zniechęciły, bo czyta się wybornie.
UsuńTo już piąta odsłona, a ja jeszcze jestem przed pierwszą :)
OdpowiedzUsuńSpokojnie, jak przeczytasz Motylka to przepadniesz :)
UsuńWow! Szybko idzie Ci czytanie i pisanie recenzji - co wejdą to nowy wpis :D
OdpowiedzUsuńO autorce już słyszałem, zwłaszcza odkąd założyłem blog, ale jak dotąd zabrakło czasu na zapoznanie się z chociaż jedną jej książką :)
Muszę jakoś spożytkować te dwie godziny dziennie, które spędzam w komunikacji miejskiej, i tak zbiera się tego 3-4 książki tygodniowo. A Puzyńska dobrze mi "wchodzi", głównie przez styl autorki a to tego bardzo wciągają.
UsuńNo to jest konkretna ilość czasu, ale dobrze spożytkowana :)
UsuńMnie też się "Utopce" bardzo podobały, ale nie mam jeszcze niestety porównania z poprzednimi tomami. Za to może w weekend wezmę się za "Łaskuna". :)
OdpowiedzUsuńSama za Łaskuna chciałabym się wziąć jak najszybciej, ale trochę książek do przeczytania się uzbierało, może w wakacje się uda. Pozdrawiam.
Usuń