Powieść wręcz magiczna, pełna emocji, jest jak muzyka i poezja, i dobrze że książka liczy niewiele ponad 150 stron, bo można się w niej bezpowrotnie zatracić. Zagubić w tym zaczarowanym labiryncie pełnym symboli i metafor.
"Dotknij wiatru, dotknij wody" to opowieść o dwójce żydowskich wojennych rozbitków, którzy mieszkają w mieście M. położonym gdzieś w Polsce. Zegarmistrz Pomeranz to nauczyciel matematyki i muzyk, który mocą muzyki potrafi poskromić żywioły. Pewnego dnia ucieka przez komin do lasu, by potem wzbijając się w powietrze uciec z kraju okupowanego przez Niemcy i w końcu dotrzeć do Ziemi Obiecanej. W Polsce pozostawia swoją żonę Stefę, która rozpoczyna współpracę z radzieckim wywiadem.
Amos Oz to pisarz, który nawet o wojnie potrafi pisać w wyjątkowy sposób: "Nadciągnęła ciemność, wymacując drogę długimi palcami zmierzchu, ciemność jak czarna śmierć zagarnęła całą Europę, strumienie, brzozy, miasta o zaryglowanych okiennicach i pustkowia, Polskę i jej lasy, wpełza pod fotele, osnuła koty, półki, bibeloty, różową dziewczynę na płótnie Matisse'a". Autor w tych opisach fascynuje poetyką, jednak wciąż pamięta jak bardzo potrafi być brutalna, podkreśla tragizm wojny, jej okrucieństwo, brak humanitaryzmu i bezsensowne zabijanie.
Sama powieść pełna jest symboli, metafor, z których pewnie nie wszystkie udało mi się właściwie odczytać i zinterpretować. Mnóstwo jest również odwołań do romantyzmu, szczególnie do Goethego, którego nazwisko przewija się w powieści, autor przytacza nawet jeden z jego wierszy "Wierzchołki wzgórz".
"Dotknij wiatru, dotknij wody" to prawdziwy majstersztyk literacki. Oz w cudowny sposób potrafi uchwycić i opisać to co w życiu ulotne. Powieść utrzymana w trochę sennej i poetyckiej atmosferze, napisana jest plastycznym językiem. Opowieść pobudza wyobraźnię i jest przy tym bardzo refleksyjna. Miesza się tutaj surrealizm z realizmem magicznym, sen z jawą, a marzenia z rzeczywistością. Pisarz zadaje wiele ważnych pytań o miłość, wojnę, pokój, zło, strach, samotność czy nieśmiertelność.
Amos Oz stworzył przepięknie napisaną baśń antywojenną, "życzyć wszystkim pokoju i przynieść wszystkim pokój" .
"Dotknij wiatru, dotknij wody" to olśniewająca historia o miłości i samotności, o poszukiwaniu harmonii. Nieoczywista, ale wyjątkowa i magicznie piękna.
Dotknij wiatru, dotknij wody, Amos Oz, Wydawnictwo Muza, 1998, ss. 155
ps. A na koniec tak refleksyjnie, wiersz Goethego "Wierzchołki wzgórz"
Wierzchołki wzgórz
Spowite w ciszę;
Drzew żaden już
Wiew nie kołysze;
Śpi las
I ptactwo w gęstwinie,
I tobie ninie
Spocząć już czas.
Wierzchołki wzgórz
Spowite w ciszę;
Drzew żaden już
Wiew nie kołysze;
Śpi las
I ptactwo w gęstwinie,
I tobie ninie
Spocząć już czas.
tłum. L. Staff
Rozejrzę się za książką, bo wydaje się warta uwagi. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie w wolnej chwili ;)
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/
Warto ją przeczytać, Oz pisze niesamowicie.
UsuńBardzo lubię Amosa Oza. To pisarz stylista. Jego język jest piękny, nastrojowy, poetycki. Tej jego książki jeszcze nie czytałam, ale poczułam się bardzo zachęcona :)
OdpowiedzUsuńRównież uważam, że Amos Oz to pisarz wyjątkowy, a przeczytałam jedynie trzy pozycje. "Dotknij wiatru, dotknij wody" to poezja pisana prozą. Dla mnie wyjątkowa. Pozdrawiam ciepło.
UsuńWłaściwie przeczytałam Twoją recenzję z wrodzonego masochizmu. Oz interesuje mnie od dawna, jak na razie miałam przyjemność czytać tylko jego eseje, a teraz Ty przychodzisz z kolejną powieścią! Muszę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPs widzę na Instagramie, że Sepulveda do Ciebie zawitał :) Czekam na Twoją opinię.
Miałam przeczytać "Mój Michael" ale nie było w bibliotece i przypadkiem trafiłam na tą powieść Oza. Z każdą kolejną powieścią moje uwielbienie do tego autora rośnie.
UsuńByłaś bardzo przekonywująca i "Historia ślimaka" musiała wylądować na mojej półce, bardzo mi się podobała. Pozdrawiam.
Coś czuję, że ją przeczytam. Oz wspaniale operuje słowem.
OdpowiedzUsuńPod względem językowym jest przepiękna. Jestem pewna, że Ci się spodoba.
UsuńCzuję się totalnie zachęcona i mam ochotę zanurzyć się w tych symbolach. Zdecydowanie muszę sięgnąć po jakieś dzieło Oza, bo aż wstyd nie znać jego twórczości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Wstyd myślę że nie, ale warto przeczytać, dla samego języka jakim operuje. Pozdrawiam.
UsuńDoskonały przykład na to, że książka nie musi liczyć setek stron aby zachwycić :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie, lubię opasłe tomiszcza, ale w tych niewielkich , niepozornych książeczkach wielka siła drzemie. Pozdrawiam.
UsuńZaintrygowała mnie fabuła. Chętnie poznałabym tę baśń :)
OdpowiedzUsuńGosiu warto, przepiękna książka.
UsuńWydaje mi się, że czas poświęcony na tę lekturę będzie niezapomniany. Dziękuję za zachęcenie :)
OdpowiedzUsuńPolecam się na przyszłość :)
UsuńWidać, że jest to książka wymagająca szczegółowej interpretacji i kiedyś z chęcią to sama sprawdzę :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZachęcam Cię do lektury...
Usuń