środa, 25 maja 2016

Czerwony kapitan, Dominik Dán - recenzja #155

Gdyby nie film, który już niedługo wejdzie na polskie ekrany (z główną rolą Macieja Stuhra), nie wiedziałabym, że za naszą południową granicą piszą tak dobre kryminały. Powieść Dominika Dána "Czerwony Kapitan" to moje pierwsze spotkanie ze słowackim kryminałem, jak i literaturą słowacką w ogóle. Co tam skandynawskie mroczne kryminały, Dominik Dán bije je na głowę.

Akcja powieści toczy się w Bratysławie w 1992 roku. W trakcie przenoszenia grobów na jednym z cmentarzy dochodzi do niefortunnego wypadku. Jedna z trumien wypada pracownikom, a ze środka wypadają szczątki. Uwagę grabarzy zwraca gwóźdź znajdujący się w czaszce, zaniepokojeni powiadamiają o sprawie policję. Śledztwo w sprawie tajemniczego i starego morderstwa  prowadzi "bardzo młody, bezczelny, szybki i niedoświadczony, ale perspektywiczny” komisarz Richard Krauz. Trop wiedzie do służb bezpieczeństwa, sięgając jeszcze dalej do głębokiej przeszłości. Czy komisarzowi uda się rozwiązać zagadkę śmiercie sprzed siedmiu lat?


"Czerwony kapitan" to rewelacyjny trzymający w napięciu  kryminał. Pochłaniałam powieść jak urzeczona, zachwycając się wiarygodnością i realizmem przedstawionej historii. Dominik Dan wykonał kawał dobrej roboty opisując pracę policji, w końcu sam od 25 lat jest czynnym detektywem wydziału kryminalnego słowackiej policji oraz  konsultantem ds. kryminalnych ministra spraw wewnętrznych, więc pod kątem merytorycznej pracy policji książka jest na najwyższym poziomie.
Jednak powieść to nie tylko kryminał, bo mniej więcej w połowie zamienia się w powieść sensacyjną. Początkowo  mi to przeszkadzało, bo trochę powieść utraciła swój klimat, typowego śledztwa, ale im dalej w las tym było lepiej. Spodobało mi się takie połączenie. W efekcie powstała powieść spójna, logiczna i bardzo zaskakująca.  

Dominik Dan świetnie wykreował bohaterów swojej powieści.  Pełnokrwiści, barwni, zarówno Richard Krauz jak i cały zespół policjantów z wydziału kryminalnego. Dużo przeklinają, jeszcze więcej żartują, sporo piją, a przy tym są bardzo wiarygodni.

"Czerwony kapitan" to książka, która rozgrywa się w czasach transformacji. Autor opowiada o przemianach społeczno politycznych, o rozpadzie Czechosłowacji, o ludziach którzy próbują odnaleźć się w nowej rzeczywistości, wciąż są nieufni, ostrożni, utożsamiając policję z funkcjonariuszami ŠtB.

Najbardziej podziwiam jednak autora za to, że miał odwagę napisać książkę  rozliczającą z przeszłością. Trudno mi sobie wyobrazić, by w Polsce, ktoś odważył się napisać powieść poruszającą problem donosicielstwa w kościele. U nas to wciąż temat tabu.

"Czerwony kapitan" to lekko napisana, z trzymającą w napięciu i z wciągającą fabułą powieść. Intrygującą zagadka kryminalna, autentyczność, perfekcyjnie wykreowani bohaterowie, subtelne poczucie humoru autora to wszystko składa się na rewelacyjną powieść.
Jedna tylko rzecz sprawia, że włos jeży się na głowie, książki Dominika Dana oparte są na prawdziwych historiach. 
Wyśmienita rozrywka.

Czerwony kapitan, Dominik

18 komentarzy:

  1. No, no. Brzmi ciekawie. Dodatkowo połączenie kryminału i powieści sensacyjnej - nigdy nie spotkałam się z tego typu mariażem. Poza tym nie czytałam do tej pory ani jednej książki słowackiego autora. Czuję, że najwyższy czas to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie się czyta, wciąga od pierwszej strony. Na początku nie byłam przekonana do takiego połączenia, ale wyszło wyjątkowo dobrze. Polecam, ja ostrze już pazurki na kolejną książkę tego autora. Pozdrawiam ciepło

      Usuń
  2. Mówiąc szczerze, bardziej wolę sensację niż typowe klimatyczne śledztwo! Myślę więc, że książka mi się spodoba. Muszę zapisać sobie tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie przypadnie Ci do gustu. Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Lubię poznawać twórczość inną niż amerykańską, brytyjską czy skandynawską - taką, która jest mniej znana. Nie czytałam jeszcze nic od żadnego słowackiego autora, a więc ta książka nada się idealnie. Przyzwyczailiśmy się do kryminałów rodem z mroźnej Szwecji, a przecież pisarze z innych krajów mogą pisać je równie dobrze, albo nawet lepiej. :D Dopisuję tę książkę do listy. :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czeską literaturę powoli odkrywam i bardzo mi się podoba, słowacka przygoda kryminalna rozpoczęła się właśnie od Dominika Dana i jest równie udana. Polecam Ci tę książkę, ja na pewno na "Czerwonym Kapitanie" nie skończę.

      Usuń
  4. Tak myślę i myślę i chyba jeszcze nie czytałam żadnej książki, której autorem był Słowak. Podoba mi się jak autor ma coś wspólnego z opisywaną przez siebie rzeczywistością (np. jak w tym przypadku ze środowiskiem policyjnym), bo wie wtedy o czym pisze i wypada to wiarygodnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ksiązki Dominik Dana to byłby świetny początek na początek przygody ze słowacką literaturą, a znajomość pracy policji to wielki atut tej powieści.

      Usuń
  5. Ja z kolei znam bardzo dobry słowacki horror :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie słyszałam jeszcze o słowackim kryminale, dlatego bardzo fajnie, że trafił w Twoje ręce. Przekonałaś mnie ostatecznie, pisząc o wykształceniu autora i tym, że książka jest oparta na prawdziwej historii.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Słowacji każda książka Dana jest bestsellerem, a sama seria o Krauze liczy już ok. 20 książek, cieszę się, że Media Rodzina wydaje jego powieści, miła odmiana dla skandynawskich i amerykańskich kryminałów.

      Usuń
  7. wydaje sie byc ciekawa z tego co wlasnie przeczytalam :) ja mam nadzieje ze sie spodoba mamie ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Chętnie poznam tę zagadkę kryminalną :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wśród tych megailości skandynawskich kryminałów dobrze jest znaleźć coś innego, świeżego. Poza tym pociąga mnie literatura tych mniej popularnych krajów, więc... jestem jak najbardziej za! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Masz rację, jest wysyp skandynawskich, amerykańskich,a jak pokazuje życie nasi sąsiedzi piszą równie dobrze. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...