czwartek, 7 lipca 2016

Ciemno, prawie noc, Joanna Bator- recenzja #175

"Ciemno, prawie noc", Joanny Bator, powieść nagrodzona Nagrodą Literackiej Nike 2013, to jedna z najbardziej depresyjnych i bolesnych lektur jakie przyszło mi czytać. Autorce w jednej powieści udało się nagromadzić chyba wszystkie znane mi traumy i strachy nękające ludzkość. Czarna fala zła, wysyp katastrof i patologii, czy taka jest nasza polska rzeczywistość? Gorzka i emocjonalna lektura.

Alicja Tabor (anagram nazwiska autorki), reporterka, nazywana przez współpracowników Alicją Pancernik, przyjeżdża do rodzinnego Wałbrzycha,  aby napisać reportaż o zaginionych dzieciach. W mieście rośnie niezadowolenie, co wykorzystuje prorok Jan Kołek, do którego w biedaszybie przemówiła Matka Boska Bolesna. Po jego śmierci grupa zbuntowanych obywateli gromadzi się wokół samozwańczego "syna" Jerzego Łabędzia, który zbiera pieniądze na posąg Matki Boskiej, która będzie wybawicielką zaginionych dzieci, które zostały zabrane "za karę". Powrót Alicji do Wałbrzycha to nie tylko próba wyjaśnienia tajemnicy zaginionych Andżeliki, Patryka i Kalinki, ale powrót do własnej przeszłości i dramatów swojej rodziny: śmierci rodziców, samobójstwa starszej siostry,  zafascynowanej zamkiem Książ i legendą o księżnej Daisy.

Powieść kryminalna, baśń, powieść psychologiczna, a to wszystko utrzymane w konwencji horroru. Obraz Wałbrzycha, który kreśli autorka w swojej powieści przeraża, to "kraina, gdzie noce są czarniejsze, a zima przychodzi już w listopadzie", a "lodowaty deszcz pada z taką zaciekłością, że wydaje się nierealny niczym filmowa scenografia".  Wałbrzych zły, który skupia wszelkie patologie, traumy i strachy nękające Polskę.

Główna bohaterka niczym Alicja z Krainy Czarów wpada do wałbrzyskiej króliczej nory, jednak ta z bajkową krainą nie ma nic wspólnego. Tu wszędzie czai się zło, które ma swoje korzenie w dalekiej przeszłości. Ziemia pod legendarnym zamkiem Książ, która nie tylko skrywa legendarne skarby, ale również mogiły tysięcy ofiar ludobójstwa nazistów i armii czerwonej.
Miasto to nie tylko strachy wojenne, ale skondensowane i skoncentrowane wszelkie możliwe patologie społeczne: przemoc wobec dzieci, zwierząt, kazirodztwo, pedofilia, agresja, ksenofobia, fanatyzm zarówno religijny jak i antyreligijny. To codzienne zło wylewa się zewsząd i jest wszechobecne.
To co najbardziej boli to, spirala zła. Skrzywdzeni krzywdzą kolejnych, ofiary stają się katami, a to cierpienie rozprzestrzenia się jak zakaźna choroba.
Czy jest sposób by przerwać ten łańcuch cierpienia i krzywd? Odpowiedź jaką daje Alicja jest pozornie bardzo prosta: "trzeba zapobiegać okrucieństwu i robić swoje najlepiej, jak się da". Dobro  musi pokonać rozprzestrzeniające się zło. W powieści te dwie strony  uosabiają kotojady (zło) oraz kociary (dobro),  będące symbolem prostych odruchów dobra i empatii.

Na uwagę zasługuje doskonały dość specyficzny język powieści, dzięki któremu autorka jeszcze bardziej oddaje nastrój grozy. Szczególne są trzy rozdziały "Bluzgi" będące sugestywną imitacją forów internetowych, które przepełnione są agresją, gdzie nikt ze sobą nie rozmawia, a obrzuca się błotem, i wszyscy są przeciw wszystkim. 
Narracja baśniowa, a rodem z horroru, również sprawia, że powieść ma niepowtarzalny klimat, Joanna Bator pisze tak, że ta powieść potrafi dotrzeć do najgłębszych zakamarków duszy, czytanie "Ciemno prawie noc" sprawia prawdziwy ból i przepełnia smutkiem.

To nie jest lektura pokrzepiająca, i nie da się przy niej odetchnąć. Joanna Bator pisze o nieszczęściach, beznadziei i szarej bolesnej rzeczywistości, by w ten sposób stawić czoło istniejącemu codziennemu złu.  Zmaga się z demonami, których w naszym życiu nie brakuje. 
"Ciemno,prawie noc" to powieść napisana po to by walczyć z obojętnością, bo jak twierdzi Joanna Bator "na tym świecie ciągle istnieje dobro i warto o nie walczyć". Przerażający, bardzo mocny tytuł.

Ciemno, prawie noc, Joanna Bator, Wydawnictwo W.A.B.2013, ss. 528

17 komentarzy:

  1. Mam tę książkę na półce już od dłuższego czasu i jeszcze się za nią nie zabrałam. Myślę, że zrobię to w te wakacje, bo jestem ciekawa pani Bator. Nazwisko znane, ale jeszcze żadnej jej książki nie czytałam. A z tego, co piszesz, warto. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto, dla mnie to było również pierwsze spotkanie z autorką, ale po "Ciemno, prawie noc" wiem, że chcę więcej książek Bator. Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Mnie uwrażliwiać nie trzeba, obojętna również nie jestem... więc przeraża mnie ta książka. Obawiam się, że odebrałabym ją jak kolejne złe wiadomości, których na co dzień jest tak dużo, bo to najbardziej chodliwy temat...
    Na pewno sięgnę po książki Bator, tylko nie wiem, czy od tej warto zaczynać przygodę z jej twórczością. Pomyślę o tym, zaopatrzona w zapas czekolady. ;)
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja odniosłam wrażenie, że autorka w tej książce próbuje się zmierzyć z tym obezwładniającym fatalizmem, którego pełno jest w mediach i frustracją. Uwolniła wiele demonów, ale na pewno nie ze względu na chodliwość. Mną "Ciemno, prawie noc" potrząsnęło dość mocno, a do słabszych psychicznie jednostek się zaliczam. Nie mniej warto.
      Niedługo zabieram się za "Piaskową górę", licząc, że nie będzie tak traumatyczna. Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Joanna Bator generalnie uchodzi za pisarka poruszająca trudne tematy, a jej książkom daleko do optymizmu. Od dawna zabieram się, by zapoznać się z jej piórem, zapewne to zrobię, gdy najdzie mnie odpowiedni nastrój, bo na takie książki muszę się odpowiednio nastawić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tej książki trzeba mieć odpowiedni nastrój, bo potrafi zdołować, jednak napisana jest tak lekko, płynnie, i mimo, że emocjonalnie jest bardzo ciężka, to nie chce się jej odkładać.

      Usuń
  4. Tej autorki czytałam tylko "Japoński wachlarz".
    Jeśli chodzi o "Ciemno, prawie noc", mam wrażenie, że to totalnie depresyjna lektura. Z jednej strony bardzo mnie zachęciłaś, z drugiej wydaje mi się, że mocno by mną wstrząsnęła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na "Japoński wachlarz" mam ochotę, ale wyjątkowo jest rozchwytywany w bibliotece, więc przyjdzie mi trochę poczekać. Totalnie depresyjna może nie, ale ciężka. Na pewno to duże przeżycie.

      Usuń
  5. Nie wiem czy nie jestem za słaba na tak przerażające ksiązki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcę Cię na siłę przekonywać, bo każdy ma inny poziom wrażliwości, jednak jeśli się przekonasz to warto. Pozdrawiam.

      Usuń
  6. Bardzo sobie Bator cenię, szczcególnie za jej podróżnicze książki o Japonii, od których dosłownie nie mogłem się oderwać. Ale przyznam, że jej fabuły nie czytałem, choć oczywiście tytuł i cały szum wokół niego jest mi znany. Mam nadzieję zdobyć kiedyś tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O "Japońskim wachlarzu" Joanny Bator słyszałam wiele dobrych opinii, jednak nie miałam okazji jej przeczytać. Wszystko przede mną.

      Usuń
  7. Faktycznie brzmi dość przerażająco, ale przez to naprawdę ciekawie. Mam tę książkę na półce i nawet nie wiedziałam, co tam trzymam - Twoja opinia zdecydowanie przyspieszy moje sięgnięcie po tę opowieść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymasz skarb w biblioteczce. Przeraża, ale warto "Ciemno, prawie noc" poznać. Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Książka od dawna czeka u mnie na półce, ale jakoś czasu ani chęci nie było. Twoja recenzja trochę popchnęła mnie do tego, żeby wreszcie poznać Joannę Bator. Nieszczęścia i beznadzieja to w moim przypadku czynniki zachęcające do lektury :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biorąc pod uwagę, że lubisz trudne książki, a "Ciemno, prawie noc" do takich należy,zdecydowanie przypadnie Ci do gustu.

      Usuń
  9. Muszę w końcu poznać twórczość Bator, ciekawi mnie od dawna!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...