czwartek, 25 czerwca 2015

Okruchy codzienności/ Olive Kitteridge- Elizabeth Strout - recenzja #10

Polski tytuł powieści Elizabeth Strout "Okruchy codzienności" chyba najlepiej oddaje ducha tej  powieści. Bo o tym właśnie jest ta książka, o codziennych problemach mieszkańców małego nadmorskiego miasteczka Crosby w Nowej Anglii, o ich życiowych rozterkach, dylematach. A postać Olive Kitterdge jest swego rodzaju klamrą łączącą całą powieść w całość, czasem tylko przemykającą na kartach książki, będąc tłem dla wydarzeń w życiu innych bohaterów powieści Strout.

Tytułowa ( w oryginale i w ostatnim polskim wydaniu) postać powieści Olive Kitteridge, nauczycielka matematyki, budząca respekt i często niechęć mieszkańców miasteczka. Zawsze mówi to co myśli, ma wyrobione zdanie na każdy temat. Pod tą skorupą chłodu i niedostępności, kryje się osoba borykająca się z prozą życia, własnymi tęsknotami, pragnieniem o byciu potrzebną , lękami związanymi z samotności i potrzebą bycia kochanym.  Z kolejnych rozdziałów powieści poznajemy prawdziwą twarz Olive, obraz jej małżeństwa, relacji z synem i mieszkańcami miasteczka. Ten obraz bohaterki pozwala nam częściowe zrozumienie jej zachowań .

To samotność jest dla mnie jest przewodnim motywem powieści. Każdy z bohaterów boi się samotności, i podejmuje z nią walkę. Czytając książkę zdałam sobie sprawę, ze w gruncie rzeczy od samotności nie ma ucieczki, i prędzej czy później każdemu przyjdzie się z nią zmierzyć.

Powieść czyta się naprawdę dobrze. Napisana jest prostym i przystępnym językiem. Zarówno pod względem językowym i fabularnym autorka spisała się na medal. Narracja czaruje, intryguje i jednocześnie daje do myślenia. 
Pomimo lekkości pióra autorki, książka nie należy do literatury łatwej, posiada naprawdę duży ładunek emocjonalny, nad którym nie da się przejść od razu do porządku dziennego.

Podsumowując "Okruchy codzienności" to naprawdę kawał solidnej literatury o ludzkich losach i codziennych demonach z którymi walczymy.  Polecam gorąco. 

Okruchy codzienności, Elizabeth Strut, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 2010, s.344

moja subiektywna ocena: 5/6

PS. A czy serial ktoś oglądał? Warto??






6 komentarzy:

  1. Muszę przyznać, że pierwszy raz słyszę o tej powieści, ale jakoś mnie do niej nie ciągnie. Może kiedyś zabiorę się za serial :)

    someculturewithme.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po książkę naprawdę warto sięgnąć. Co do serialu to się zastanawiam, trochę się boję rozczarowania, nie mam szczęścia do adaptacji filmowych książek.

      Usuń
  2. Co jakiś czas trafiałam na tę powieść, jednak nie miałam okazji poznać. Widzę, że warto :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam bardzo wiele dobrego o serialu, ale o książce słyszę pierwszy raz. W takim razie najpierw poszukam pierwowzoru, a dopiero później włączę serialową wersję ;)

    Pozdrawiam,
    http://magiel-kulturalny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może się skuszę na ekranizację, a po powieść warto sięgnąć.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...