poniedziałek, 28 listopada 2016

Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Wschód- Zachód, Robert M. Wegner- recenzja #241

Po rewelacyjnych "Opowieściach z meekhańskiego pogranicza. Północ- Południe" potrzebowałam chwilę czasu, by dojrzeć do lektury kolejnego części. Moje oczekiwania były bardzo duże, z naciskiem na bardzo, a trochę obawiałam się tzw. syndromu drugiego tomu, że autorowi nie uda się utrzymać poziomu znakomitego debiutu i nie spełni moich bądź co bądź wygórowanych oczekiwań. Jak się okazuje, moje obawy były bezpodstawne "Opowieści z meekańskiego pogranicza. Wschód - Zachód" są nie tylko godną kontynuacją "Północy i Południa". To jedna z ciekawszych rodzimych opowieści fantasy, a Robert M. Wegner to  jedna jaśniejszych gwiazd, która świeci na firmamencie polskiej fantastyki.

Kompozycyjnie "Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Wschód- Zachód" przypominają poprzednią część i tutaj również otrzymujemy  zbiór ośmiu opowiadań toczących się na meekhańskich ziemiach, jednak tym razem poznajemy inne krańce meekhańskiego uniwersum. Wschód oraz Zachód.


Wschód jest "dziki, nieokrzesany i barbarzyński", to kraina równin i stepów, otwartej granicy z Meekhanem, zamieszkanej przez ludność napływową, tworząc prawdziwy tygiel kulturalny. Porządku na stepach oraz ochronę przed zagrażającymi Se-kohlandczyami  pilnuje czaardan Pierwszej Armii Konnej generała Genno Laskolnyka. Główną bohaterką tej części jest członkini jego oddziału Kailean-an-Alewan, która dzięki swojej mocy potrafi pętać dusze.

Zachód wita nas niezależnym  od Meekhanu portowym miastem Ponkee-Laa, gdzie możemy śledzić dworskie spiski i rozgrywki toczące się między złodziejskimi gildiami. Jednym z członków złodziejskiej Ligi Czapki jest młody i honorowy złodziej i oszust Altsin Awendeh.

Ciężko jest mi wskazać jedno ulubione opowiadanie ze zbioru. Każde nich jest rewelacyjne i każde z nich się wręcz pochłania. Bliższe jednak były mi historie Wschodu, rozległe stepy, tętent końskich kopyt, czaardany i tajemnicza zakazana magia.

Dwa odmienne krańce Imperium, dwie scenerie, dwa różne koloryty i różne klimaty. Konne potyczki, braterstwo i walka ramię w ramię, oraz miejskie spiski i złodziejskie intrygi.  Robert M. Wegner po raz drugi zachwycił mnie kreacją przedstawionego świata. Każde z opowiadań to kolejne puzzle to budowanego przez autora z niezwykłą pieczołowitością obrazu uniwersum jakim jest Meekhan. Świata, który posiada własną historię, mitologię, bogów, magię, bogatą kulturę, politykę i geografię i który zachwyca swoim rozmachem i spójnością.

Moje oczarowanie wzbudzała nie tylko łatwość z jaką autor zbudował swój bogaty i różnorodny świat, ale również jego styl. Z jednej strony czytając opowiadania Wegnera odnosi się wrażenie prostoty, która bardziej wynika z naturalności i lekkości z jaką autor tworzy swoje historie. Z drugiej strony autor tak pięknie pisze o honorze, braterskiej walce, przyjaźni, wierności. Prostota i epickość to dwie najważniejsze cechy "Opowieści z meekhańskiego pogranicza"

Robert M. Wegner zafascynował mnie rozmachem meekhańskim uniwersum, surowym, bardzo realnym, zbudowanym z wielką pieczołowitością, tworzącym różnobarwną, nie tylko geograficznie  i kulturowo mozaikę. Pełne emocji bitwy i potyczki, postacie z krwi i kości, magia. "Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Wschód - Zachód" to porządny kawał soczystego fantasy. Znakomity zbiór.

Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Wschód - Zachód, Robert M. Wegner, Wydawnictwo Powergraph, 2012, ss. 688

9 komentarzy:

  1. No to chyba jesteś już prawie fanką. :P Wegner jest dla mnie mistrzem polskiej fantasy. Jest po prostu rewelacyjny. Które części Ci się podobały najbardziej? Mi Północ-Wschód. I generalnie jest tak, że albo ludzie wolą to albo Południe-Zachód, bo jak zauważysz są pewne podobieństwa. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak przeczytam "Niebo ze stali" to myślę, że będę mogła mianować się fanką. Faktycznie widać podobieństwa, ale każda i tak ma swój niepowtarzalny charakter. Moje ulubione to Północ- Wschód.

      Usuń
    2. No to po "Niebie" fanką zapewne zostaniesz, bo tam masz bohaterów z Północy i Wschodu właśnie. :) W drugiej powieści zapewne będą z Południa i Zachodu.

      Usuń
    3. Już udało mi wypożyczyć, więc niedługo zabiorę się za lekturę. I czuję, że znów będę ochy i achy, więc szanse na wstąpienie do fanclubu Wegnera są spore.

      Usuń
    4. Większy rozmach jest, bo tam już nie masz dzielonych historii. Są co prawda 2 wątki, ale one się tam przeplatają tworząc całość. Ogólnie Wegner ma plany na 10 tomów, ale coś mi się widzi, że to może być autor jak Steven Erikson, gdzie w jednym świecie będzie siedział znacznie dłużej, co - przypuszczając, że poziom będzie podobny, czyli wysoki - mi może bardzo pasować. :)

      Usuń
  2. Dużo dobrego słyszałam o tym autorze i zbieram się powoli, żeby przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to wszystko dobre co piszą to prawda. Zachęcam, warto.

      Usuń
  3. Będę czytać :) Ale najpierw jeszcze Bohatera wieków przeczytam i chciałabym Morze Drzazg skończyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kończ Sandersona i zabieraj za Wegnera, czyta się wybornie.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...