"Najlepsze historie znajdują się blisko nas", przekonał się o tym Stefan Hertmans, kiedy jego dziadek powierzył mu swoje dzienniki. Wnuk obiecał, że je przeczyta, ale fakt, że znał dramatyczne historie swojej rodziny, przez wiele lat powstrzymywał go by zajrzeć do jego pamiętników. Po ich lekturze Stefan Hertmans napisał powieść "Wojna i terpentyna", fascynującą i porywająca historię o sile zniszczenia jaką niesie wojna i sile tworzenia jaka tkwi w malarstwie.
"Wojna i terpentyna" to opowieść o Urbainie Martienie, dziadku Stefana Hartmansa, zwyczajnego, spokojnego człowieka, który brał udział w Wielkiej Wojnie (I wojnie światowej), którego pasją było malarstwo. Sama powieść skonstruowana jest na wzór tryptyku. Pierwsza część to wspomnienia autora o dziadku, jak Hertmans go zapamiętał, jak również o młodości Urbaina. Druga część powieści to przeredagowane wspomnienia dziadka z okresu I wojny światowej, w której brał udział. Ostatnia, opowiada o życiu Urbaina po wojnie, gdzie na nowo próbuje ułożyć życie, malując obrazy.
Z jednej strony "Wojna i terpentyna" to historia jednego zwyczajnego człowieka, który przeżył piekło wojny i doświadczył przez całe swoje życie wielkich emocji, pozostając przy tym skromnym człowiekiem. To także po części autobiograficzna powieść, w której autor, czytając dziennik dziadka, podąża jego śladami. Odwiedza miejsca z nim związane, odkrywa tajemnice pamiątek jakie pozostawił po sobie, jego obrazów, muzyki, która była ważna w jego życiu.
"Stanąłem w obliczu bolesnej prawdy każdego dzieła literackiego: najpierw musiałem się wyleczyć z autentycznej opowieści, zostawić ją, aby następnie móc ją odnaleźć na swój własny sposób".
Dla Hertmansa ta powieść stanowiła walkę z pamięcią, walkę dzięki której lepiej poznał swoje korzenie, odkrył swoją własną tożsamość, nierozerwalnie związaną z dziadkiem.
'Miejsca to nie tylko przestrzeń, lecz także czas. Inaczej patrzę na miasto, odkąd są ze mną wspomnienia dziadka".
"Wojna i terpentyna" to nie tylko wspomnienie o dziadku pisarza, ale także historia całego pokolenia Belgów, pokolenia straconego, które przeżyło wojnę. Opowieść o Flandryjczykach, którzy walczyli w Wielkiej Wojnie, a ich dramatyczne losy nie są światu dobrze znane.
To niewątpliwie powieść o pamięci, w której autor przypomina, że osoby które odeszły, żyją tak długo, jak długo trwają nasze wspomnienia o nich. Stefan Hertmans swoją powieścią sprawił, że jego dziadek stał się nieśmiertelny.
Najbardziej wstrząsające
i zapadające w pamięć stanowią te fragmenty, które dotyczą wspomnień Urbaina związanych z jego udziałem w I wojnie
światowej. Okrutna, pełna bólu, strachu, to z goła odmienny obraz znany nam z
lekcji historii. Tutaj na wojnę patrzymy oczami jej uczestnika, żołnierza, przepełniony
emocjami, pełen cierpienia, brutalnych i nieludzkich obrazów wojny.
Dziadek
Hertmansa posiadał niezwykły talent malarski. Malowanie dawało Urbainowi
nadzieję, dodawało mu sił, i pozwalało przetrwać najtrudniejsze chwile.
Jego wnuk zaś posługując się plastycznym językiem te obrazy ujął w słowa.
To język w którym widoczna jest gra świateł, feeria barw jego obrazów. Słowa
dzięki którym czuć zapach farby i terpentyny. Z tych sugestywnych opisów płyną
wielkie emocje. Trudno przejść obojętnie obok tej pięknej historii.
"Wojna
i terpentyna" to niezwykła opowieść o rodzinie, wojnie, miłości, pamięci,
nadziei, która daje siłę do przetrwania. Powieść, która jest jednocześnie
koszmarna i piękna. Pokazuje, że piękno i horror mogą iść ze sobą w
parze, a kreatywność, sztuka i barbarzyństwo to dwie strony tego samego świata.
Właśnie to czyni tę powieść uniwersalną. Siła zniszczenia i siła tworzenia.
Wojna i terpentyna.
Wojna i terpentyna, Stefan Hertmans, Wydawnictwo Marginesy, 2015, ss. 416
Też uważam, że to świetna książka.
OdpowiedzUsuńRewelacyjna, Hertmans operuje przepięknym, poetyckim językiem, pozdrawiam.
UsuńJuż - czytając inne recenzje - miałam ochotę ją przeczytać. twoja opinia tylko mnie w tym utwierdziła. Bardzo intryguje mnie zestawienie wspomnień wojennych zwykłego żołnierza z tą malarską pasją, która się w nim rozwinęła.
OdpowiedzUsuńTo jedna z najlepszych powieści przeczytanych przeze mnie w tym roku. Jak tylko będziesz miała okazję, przeczytaj.
UsuńNiezwykłe połączenie: wojna i sztuka. Zazwyczaj podczas wojny sztuka ulega zapomnieniu, ale może też być formą terapii i ucieczki od świata, który pogrążył się w chaosie. Na pewno przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńTo prawda połączenie jest fascynujące, sama powieść również, główna zasługa stylu autora i jego poetyckiego języka. Okrutna wojna, ale przepięknie opisana.
UsuńNie przepadam za książkami biograficznymi, jednak to jak napisałaś o tym tryptyku, sprawia, że tytuł zapada w pamięć. Myślę, że ta pozycja będzie świetnym prezentem dla osób, które gustują w tym gatunku, a że w rodzince mam ich sporo, to "Wojnę i terpentynę" będę mieć na uwadze. :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Dla kogoś kto lubi taki gatunek, "Wojna i terpentyna" będzie wspaniałym prezentem. Sama rzadko sięgam zarówno po biografię, jak i książek o tematyce wojennej, ale ta mnie ujęła. Pozdrawiam.
UsuńTo książka, która pozostaje w pamięci na dłużej :)
OdpowiedzUsuńWe mnie pozostanie już na zawsze.
UsuńW natłoku powieści, jakie niestety czytam najczęściej, powielające fabularne schematy, mówiące często o tym samym, ta historia brzmi wyjątkowo - być może dlatego, że jest prawdziwa? Czytalbym bez opamiętania :)
OdpowiedzUsuńJest coś wyjątkowego w tej powieści. Byłam gdzieś w połowie tej książki, gdy dowiedziałam się, że Hartmens będzie w Krakowie. Cieszę się, że udało mi się uczestniczyć w tym spotkaniu, gdzie opowiadał jak pisał tę powieść, opowiadał o dziadku. Potem czytało mi się ją całkiem inaczej. O samej I wojnie światowej nie ma tylu książek co o II. W "Wojnie i terpentynie" jest coś szczególnego i niepowtarzalnego.
UsuńZ jednej strony nie przepadam za tematyką wojenną, bo bardzo dużo o obydwóch światowych napisano, ale z drugiej "Wojna i terpentyna" niesamowicie mnie fascynuje. Z chęcią bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Między sklejonymi kartkami
Ja mam wrażenie, że o I jest jakby mniej, chyba jest coś takiego, że jak myślimy o wojnie to pierwsze skojarzenie to II wojna światowa. To połączenie malarstwa i wojny, sposób w jaki Hertmans wspomina swojego dziadka i to jakim posługuje się językiem, czyni tę powieść wyjątkową. Przeczytaj, warto.
Usuńhmm swietna ksiazka a ja sie nie czuje przekonana.... ale to tak bywa :( pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBywa...
UsuńCudowna książka. Doskonałe połączenie sztuki i barbarzyństwa, piękna i brudu. Cieszę się, że mam ją na półce :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie to połączenie kontrastów sprawia, że jest dla mnie tak wyjątkowa.
Usuń