wtorek, 5 stycznia 2016

Znalezione nie kradzione, Stephen King- recenzja #92

To pierwsza książka Stephena Kinga o której nie wiem co napisać i nie wiem jak ocenić. "Pan Mercedes" pierwsza powieść detektywistyczna autora była całkiem przyzwoita, liczyłam, że kontynuacja cyklu "Znalezione nie kradzione" utrzyma poziom swojej poprzedniczki, ale.. no właśnie mam ale i czuję się zawiedziona.

Jest rok 1978, kiedy Morris Bellamy napada na farmę należąca do jednego z najlepszych pisarzy, Johna Rothsteina. Morris jest na niego wściekły, bo od lat nie wydał żadnej powieści oraz zmienił jego ulubionego bohatera z buntownika w oportunistę. Bellamy zabija pisarza i opróżnia jego sejf, w którym znajdują się rękopisy Rothsteina oraz 20 000 dolarów. Morris trafia do więzienia, jednak z całkiem innego powodu.
W 2010 roku Peter Sauber, syn jednej z ofiar ataku Pana Mercedesa odnajduje kufer wypełniony notesami Rothsteina oraz gotówkę. Teraz Bill Hodges i jego dwoje pomocników; Holly i Jerome muszę uratować Petera i jego rodzinę przez mściwym Bellamy, który wychodzi na wolność i jest mocno zdesperowany by odzyskać to co kiedyś należało do niego.

Zacznę od mocnych stron powieści i jak zwykle u Kinga będę chwalić bohaterów. Świetnie stworzona postać psychopatycznego Morrisa to kolejny bardzo dobrze skrojony antybohater pisarza. Outsider, dla którego obsesją stał się cykl powieści napisany przez Rothsteina, zamieniając go w psychopatę, który morduje z zimną krwią. Postać Morrisa jest trochę ironiczna,  bo dotyczy branży w której działa sam autor. Morris jest doskonałym przykładem na to jak cienka jest granica między uwielbieniem dla twórcy a obłędem.
Cieszę się, że pisarz nawiązuje do "Pana Mercedesa" nie tylko osobą Brady'ego Hartfield, którego również możemy spotkać w powieści, ale również bardzo wyrazistą postacią Petera Saubera, który jest godnym przeciwnikiem dla Morrisa. Peter, syn jednej z ofiar Pana Mercedesa, niezwykle inteligentny siedemnastolatek o humanistycznych zainteresowaniach, odważny i bardzo kochający swoją rodziną.

"Znalezione nie kradzione"  kręci się wokół do literatury, i nie chodzi mi tylko o wątek zabójstwa Rothsteina. Znajdziemy tu liczne nawiązania do powieści, pisarzy, które zachęcają by sięgnąć do dzieł wspomnianych przez autora na kartach swojej powieści.

A teraz dochodzimy do mojego malkontenctwa. Miał być kryminał, miała być powieść detektywistyczna, a mam wrażenie, że powieść gdzieś ledwie musnęła ten gatunek. Nie ma ani zbyt skomplikowanej zagadki, o ile jakakolwiek jest, rozgrywka detektyw przestępca, również nie jest aż tak pasjonująca jak w 'Panie Mercedes'. Ot fabuła płynie sobie spokojnie, bardziej jak w obyczajówce, bez wielkich zwrotów akcji. Dopiero gdzieś pod koniec akcja lekko przyspiesza, brakowało mi jednak tego dreszczyku, gęsiej skórki, którą zwykle mam w czasie lektury powieści Kinga.

Może jest coś ze mną nie tak, bo lektura była przyjemna,  styl gawędziarski Kinga jak zwykle na wysokim poziomie, a ja jednak czuję rozczarowanie. Zawód spowodowany moimi oczekiwaniami wobec tej książki. Po Kingu spodziewałam czegoś wyjątkowego, a otrzymałam tylko przeciętną powieść.

Powieść dobra, ale Stephena Kinga stać na znacznie więcej niż przeciętność. Oby pisarz nie wziął sobie do serca motta bohatera  'przecież wszystko gówno znaczy' i kolejny tom powieści z cyklu o Kermicie Billu Hodges będzie tym na co Kinga stać. 

Znalezione nie kradzione, Stephen King, Wydawnictwo Albatros, 2015, ss.480


26 komentarzy:

  1. Zabieram się do tej książki i zabrać się nie mogę. Muszę w końcu nadrobić zaległości.
    PS. widzę, że czytasz ,,Motylka" też się zaczęłam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W 2016 chce więcej przeczytać książek Kinga - jedno z moich postanowień :)
    Przy takiej ilości książek, jaką autor pisze, można się spodziewać, że nie wszystkie będą trzymały poziom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze jest tak, że jedna książka autora podoba się bardziej od drugiej, wydaje mi się, że za duże oczekiwania miałam, stąd mój zawód

      Usuń
  3. Mam zamiar przeczytać choć jedno dzieło tego autora w tym roku. Może to będzie to...? :)

    Pozdrawiamy i zapraszamy do nas:
    rodzinne-czytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak coś strasznego polecam "Lśnienie" albo "Miasteczko Salem", Dolores Claiborne bardzo mi się podobała.

      Usuń
  4. Trochę szkoda, iż książka Cię zawiodła. Ja nie czytałam żadnej powieści tego autora i chcę to jak najszybciej nadrobić. Jednak nie rozpocznę tą książką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. King przyzwyczaił mnie do bardzo wysokiego poziomu, tutaj zabrakło mi tego wow,które zawsze towarzyszy jego lekturze. Ale ogólnie Kinga bardzo gorąco Ci polecam.

      Usuń
  5. Twoje wrażenie jest całkowicie słuszne, sam też zresztą wytknąłem ten brak kryminału w kryminale, bo ja to widzę bardziej jako powieść sensacyjną. Gdyby nie to, że pisał to Kinga to bardzo możliwe, że do końca bym nie dotrwał. jego gawędziarstwo, kreacje postaci i styl sprawiają, że zawsze czytam do końca, bo liczę, że coś się zmieni. Było dobre zakończenie tej książki, które daje nikły cień nadziei, że tom 3 nie będzie najgorszy ze wszystkich. Ale nie nastawiam się na coś całkowicie odmiennego od pozostałych dwóch - obym się mylił. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem ciekawa zamknięcia trylogii, podejrzewam że poziom będzie podobny, choć po cichu liczę, że King mnie zaskoczy.

      Usuń
  6. Pierwszy tom bardzo mi się spodobał, własnie dlatego, że był taki...zwykły, ale wciągający. Nie przepadam za horrorami, więc te dwie książki to jedyne wydania Kinga, które są dla mnie :D

    ksiazkowy-termit.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak lubisz Kinga w lekkim wydaniu to mogę zaproponować Ci jeszcze 'Joyland' oraz Dolores Claiborne'

      Usuń
  7. Ja muszę "Pana Mercedesa" wreszcie przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. jakoś nie mam teraz ciągot do Kinga, to chyba przez ten rok 2016 :P bo jeszcze w grudniu kupiłam dwie książki i odstawiłam na półkę.
    Może się doczeka aż nabiorę na niego ochotę :P
    Dobra recenzja, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja nie byłam zawiedziona, bo nie miałam dużych oczekiwań:) Spodziewałam się, że będzie coś w stylu pierwszej części i było. Chyba nawet kreacja bohaterów mi się bardziej podobała w dwójce. Szału nie ma ale zabawa niezła:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytało się bardzo dobrze to fakt, muszę chyba zmienić nastawienie do czytanych książek i czytać je tak po prostu, bez żadnych oczekiwań. Pozdrawiam.

      Usuń
  10. mi Znalezione nie kradzione podobało się bardziej niż Pan Mercedes. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mi pan Mercedes podobał się bardziej, jednak znalezione nie kradzione również wspominam pozytywnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo "Znalezione..." to dobra książka , czyta się świetnie, ale coś mi w niej jednak brakowało.

      Usuń
  12. Stephen King to jak dla mnie autor bardzo dobry, ale nie raz zaliczający poza wzlotami dość spore upadki ;). Nie czytałem jeszcze wprawdzie recenzowanej przez Ciebie pozycji, lecz zawiodłem się na nim przy kilku innych książkach. Na przykład, "Pod kopułą" dysponowało niezwykle ciekawym konceptem, a pierwsza połowa była wręcz idealna, natomiast wraz z rozwojem akcji lektura stawała się coraz mniej przyjemna, by dojść do miernego zakończenia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba każdy autor ma lepsze i gorsze książki, Kinga też to dotyczy. A 'Pod kopułą' mam w planach, ciekawa jak mi się spodoba.

      Usuń
  13. Po przeczytanym "Panu Mercedesie" (napisałam to też w komentarzu przy Twojej recenzji tej książki), miałam mieszane uczucia i raczej do tej serii już nie sięgnę. Z Kingiem zapewne będę miała jeszcze do czynienia, ale będę wybierać powieści grozy i horrory, a nie powieści detektywistyczne. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei bardziej wolę Kinga na obyczajowo i psychologicznie, chociaż ostatnio chętniej po powieści grozy sięgam.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...