sobota, 26 września 2015

Joyland, Stephen King- recenzja #52

Stephen King, dla większości mistrz horrorów, dla mnie jest pisarzem wszechstronnym.  "Zieloną Milą" i "Skazanymi na Shawshank" pokazał że pisze nie tylko świetne powieści grozy.  "Joyland" opisywany według mnie niesłusznie jako kryminał, jest doskonałym przykładem tego że Król King  potrafi pisać również świetne powieści obyczajowe.

Devin Jones jest biednym studentem collegu. Żeby zapomnieć o dziewczynie, która złamała mu serce, zatrudnia się w lunaparku Joyland gdzie pracuje jako "sprzedawca zabawy". Wesołe miasteczko to nie tylko miejsce rozrywki. Przed laty popełniono tu morderstwo gdzie sprawca nigdy nie został złapany. 

 Joyland to powieść nostalgiczna. Narrator, sześćdziesięcioletni Devin opowiada  historię swojej młodości. Okresu kiedy był młody, pełen ideałów, a jednocześnie wrażliwy, cyniczny i niewinny. W opowieści Devina z perspektywy lat widać tęsknotę za czasami, kiedy wszystko wydawało się prostsze.


"Byłem dwudziestojednoletnim prawiczkiem z literackimi ambicjami. Miałem trzy pary dżinsów, cztery pary majtek, zdezelowanego forda (ze sprawnym radiem), sporadyczne myśli samobójcze i złamane serce."

Jeśli liczycie na porywającą i pędzącą na łeb na szyję akcję, to w tej powieści jej nie znajdziecie. Pisarz skupia się tutaj na życiu akademickim, na pracy i środowisku wesołego miasteczka, którego atmosferę zabawy i klimat został fantastycznie w powieści oddany. 
To książka o zwyczajnym życiu, którą wciąga niesamowicie.

Każdy z bohaterów, to postać bardzo charakterystyczna,  jak najbardziej realna, . Nawet gdy pojawia się tylko na moment by wypowiedzieć jedno krótkie zdanie wprowadzają do  Joylandu życie. Autor stworzył nawet żargon kuglarzy, który dodatkowo  dodaje postaciom autentyczności.

"Joyland", mimo że to nie jest typowy King na co dzień przedstawiany w mediach, dla mnie to King klasyczny,  który wie, że wszystko co czyni życie zarówno przerażające i cudowne wynika z ludzkiej natury. Życie składa się z pozornie małych zdarzeń, które dzieją się wokół nas i nas kształtuje. I właśnie i tym jest Joyland.
 
"Kiedy człowiek ma dwadzieścia jeden lat, życie to mapa drogowa. Dopiero w wieku dwudziestu kilku lat zaczyna podejrzewać, że przez cały czas patrzył na tę mapę odwróconą dołem do góry, a jako czterdziestolatek wie to na pewno. Kiedy dobija się sześćdziesiątki, możecie mi wierzyć, jest zagubiony jak cholera".
 
W powieści nie chodzi horror (nie brak strasznych wydarzeń w życiu codziennym jak śmierć, strata, samotność) lub tajemnicę ( historia morderstwa jak tak głęboko schowana, że prawie znika z pola widzenia) czy zjawiska nadprzyrodzone ( tajemnicę ukrywaną w tle obok morderstwa). To opowieść o ludziach, którzy swoje doświadczenie życiowe dostrzegają z perspektywy kilkudziesięciu lat, widzą zachodzące zmiany i tęskniącymi za tym co pozostawiliśmy za sobą gdy dojrzeliśmy.

"Joyland" to powieść o dojrzewaniu, miłości, prawdziwej przyjaźni, śmierci. To historia o życiu. 
I takiego Stephena Kinga w trochę innej odsłonie Wam polecam.

Joyland, Stephen King, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2013, ss.336

moja subiektywna ocena: 4+/6


15 komentarzy:

  1. Ogółem nie miałabym nic do tematyki, gdyby nie ta wlekąca się akcja, o której wspominasz ^^
    Mam zamiar zacząć jednak od "Rok wilkołaka", fantasy ♥ Czytałaś może?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta wlekąca akcja mi nie przeszkadzała, King cudnie potrafi pisać o niczym.
      "Roku Wilkołaka" nie czytałam więc niestety nie doradzę.

      Usuń
  2. Czytałam. I byłam zaskoczona, co to King poczynił, To była odskocznia od jego stylu i gatunku, ale to mi się podobało. Może dlatego, że lubię nostalgiczne i melancholijne klimaty...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo, nie jestem jakąś wielką fanką Kinga, choć kilka jego książek lubię. Mój mąż się wkręcił swego czasu, a ja czytałam to, co wpadło mu w ręce ;) Ale "Joylandu" nie miałam okazji póki co :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobrze wspominam tę książkę - to fantastyczna, nostalgiczna podróż. King mnie nią zaskoczył, bardzo pozytywnie. I rzeczywiście nie jest to kryminał - ta intryga jest raczej pretekstem do snucia opowieści. Jeśli podobało Ci się "Joyland" myślę, że odnalazłabyś się także w "Dallas '63". Serdecznie polecam jeśli nie czytałaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dallas '63 mam w planach, cieszę się jest w podobnych klimatach jak "Joyland", podoba mi się taki nostalgiczny King.

      Usuń
  5. Dobra recenzja. King to nie pisarz horrorów i fajnie, że to podkreśliłaś. Napisał ich sporo, ale więcej napisał thrillerów, są też sf, są fantasy. Joyland to też średnio pasująca pod klasyfikację kryminału książka, ale jakby ustalić, że faktycznie jest to kryminał to na pewno najlepszy z tych wszystkich, dotychczas wydanych (Colorado Kid, Pan Mercedes, Znalezione nie kradzione). najbardziej podobał mi się małomiasteczkowy klimat z Wesołym Miasteczkiem i morzem, które nieodłącznie kojarzą mi się z dzieciństwem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. W Joyland wątek kryminalny był dla mnie całkiem na drugim tle. Tak bardzo wciągnęła mnie historia Devina, że w którymś momencie przestałam na niego zwracać uwagę. A zagadka sama w jakiś naturalny sposób się rozwiązała. Masz rację klimat powieści świetny.

      Usuń
  6. Czytałam nie tak dawną tę książkę i bardzo przypadła mi do gustu. Chętnie sięgam po Kinga, ale od czasu do czasu, bo nie bardzo lubię się bać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dosłownie minutę temu skończyłam oglądać "Carrie".
    Nie przepadam za horrorami, ale chciałam spędzić wieczór z mężem, więc dałam się namówić.
    Muszę przyznać, że film mi się podobał i dałabym szansę książce, choć jeszcze nigdy nie czytałam horroru i nigdy nie odczuwałam takiej potrzeby.

    Nie czytałam też "Zielonej mili" i "Skazani na Shawshank" choć ich adaptacje należą do moich ulubionych filmów (zwłaszcza "Zielona mila"), ale tak sobie pomyślałam, że autor musi cholernie dobrze pisać skoro adaptacje są tak zachwycające i zapadające w pamięć.

    Jako zwolenniczka głównie książek obyczajowych, historii ludzkich, emocji i zdarzeń rzutujących na dalsze życie podejrzewam, że "Joyland" byłby dla mnie najlepszy. Czytałaś wydanie z 2013 roku, a ja pierwszy raz słyszę (tzn. widzę) ten tytuł. Zapamiętam.

    OdpowiedzUsuń
  8. A może napisz recenzję Skazanych na Shawshank?

    OdpowiedzUsuń
  9. Stephew King to mistrz, świetny wybór! Polecam

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie czytałem, ale chyba trzeba to nadrobić!

    OdpowiedzUsuń
  11. Dla mnie ksiązki Stephena Kinga są arcydziełem!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...