środa, 16 września 2015

Pan Lodowego Ogrodu tom 1, Jarosław Grzędowicz recenzja #48

Nie potrafię tego wyjaśnić, ale czuję respekt przed książkami, które zdobyły jakieś nagrody. Tak było w przypadku "Pana Lodowego Ogrodu" Jarosława Grzędowicza. Zdobywca Nagrody A. Zajdla, Sfinksa, Nautilusa i nagrody Śląfki. Moje obawy wynikają z faktu, że zwykle  większość rozpływa się w ochach i achach a ja jestem w tej mniejszości, która nie rozumie co autor chciał przekazać, albo mi się kompletnie nie podobało.
Pragnę jednak donieść, że w przypadku "Pana Lodowego Ogrodu" jestem w większości i jestem zachwycona powieścią .

Już na początku czytelnik wraz z bohaterem zostają rzuceni na głęboką wodę, a raczej wysłani w odległy kosmos. Vuko Drakkainen zostaje wysłany na obcą planetę celem odszukania zaginionej ekspedycji naukowców. Wcześniej przechodzi specjalistyczny kurs, dodatkowo ma wszczepiony Cyfral - specjalny wszczep, który po aktywacji podnosi możliwości ciała i psychiki.
Vuko trafia na planetę Midgaard, zamieszkiwaną przez antropoidalną cywilizację, obecna jest tam również magia. Zdany tylko na siebie, mając bardzo skąpe informacje, wyrusza na poszukiwania zaginionej ekipy.

Równolegle autor przedstawia losy młodego księcia Tygrysiego Tronu- Terkeja Tendżaruka (Ardżuka), pobierającego wszechstronne nauki na dworze swego ojca. W tym samym czasie w cesarstwie powraca pradawna wiara w Podziemną Matkę, a w miastach powstają świątynie – Czerwone Wieże. Wzmagają się niepokoje społeczne powodowane klęską suszy. Cesarz postanawia zniszczyć Czerwone Wieże. W wyniku przewrotu władzy cesarska rodzina ginie, a młody syn cesarza jako ostatni potomek rodu musi ratować się ucieczką. Jego towarzyszem jest  Brus, zaufany człowiek obeznany w sztuce walki i przetrwania. We dwóch podróżują po bezdrożach i obserwują upadek cesarstwa oraz przejęcie władzy przez fanatycznych wyznawców Podziemnej Matki.

"Pan Lodowego Ogrodu" to niezwykle klimatyczne połączenie science- fiction z fantasy. Połączenie bardzo ryzykowne, ale Grzędowicz poradził sobie idealnie z tym zadaniem.
Pisarz zastosował ciekawy zabieg wprowadzając do swojej powieści aż trzy rodzaje narracji. Mamy dwóch narratorów pierwszoosobowych: Vuko oraz Ardżuka opowiadających swoje historie. W momencie aktywacji Cyfrala i przejścia na tryb bojowy narracja jest trzecioosobowa. Każdy z narratorów ma własny styl i trochę inną dynamikę.
Świat stworzony przez Grzędowicza to pozornie kolejna wariacja na temat mitologii nordyckiej i celtyckiej, ale na swój sposób oryginalna i nieprzewidywalna. Magia w Midgaardzie to nieokiełznana siła, potwory zaś to inteligentni przeciwnicy. Świat i tajemnice planety autor stopniowo odkrywa przed czytelnikiem, intrygując go coraz bardziej. Sama symbolika Midgaardu tworzy niesamowity nastrój. Klimat jest mroczny, niepokojący, czasem wręcz upiorny.

Spotkanie z głównym bohaterem, to była moja miłość od pierwszego wejrzenia.  Vuko to typ człowieka bardzo pewnego siebie i twardego. Oszczędny w słowach a jednocześnie doskonale przekazuje swoje uczucia i emocje.
Wciągnęła mnie również historia Ardżuka, trochę naiwnego ale jeszcze młodego,szukającego swojego przeznaczenia w walce z kultem Podziemnej Matki. Ciekawe jak połączą się losy tych dwóch postaci w kolejnych tomach?

"Pan Lodowego Ogrodu" to dla mnie lektura obowiązkowa dla każdego fana fantastyki, realność przedstawionego magicznego świata, kreacja bohaterów, wszystko dopięte jest na ostatni guzik. Jarosław Grzędowicz przedstawił tu swój doskonały warsztat literacki. Czyta się wyśmienicie.

Nie mogę się doczekać aż kolejny tom wpadnie w moje ręce. Wtedy przenoszę się na Midgaard i będę niedostępna dla świata.

Pan Lodowego Ogrodu t.1, Jarosław Grzędowicz, Wydawnictwo Fabryka Słów, 2009, ss. 544

moja subiektywna ocena: 6/6



16 komentarzy:

  1. Zainteresowałaś mnie :) Idę szukać do biblioteki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, też podejrzliwie podchodzę do nagród. Dziwna sprawa, ale często zastanawiam się za co je przyznano...
    Pamiętam, że ten tom uwiódł mnie właśnie różnorodną dynamiką - akcja opisywana przez Vuko była zwykle szybsza, widać, że działa się tu i teraz. Natomiast Ardżuk opowiadał całość z perspektywy czasu, jest spokojniej i bardziej przemyślanie. Chociaż sądząc po szczegółach kreacji właściwie wszystkiego w książce określenie "przemyślane" doskonale pasuje do całości.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty, jak widzę odnajdujesz się w takim gatunku, dla mnie to totalnie męczące. Nawet nie próbuję się zapoznać z Grzędowiczem.

    OdpowiedzUsuń
  4. To zdecydowanie klimaty mojego męża, a nie moje. Na razie fantastyka mnie nie kręci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie z kolei fantastyka pochłonęła, czasem przyjemnie oderwać się od rzeczywistości. Pozdrawiam.

      Usuń
  5. A ja mam w najbliższych planach tę serię. Słyszałam o niej wiele dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Skoro Pan lodowego ogrodu to "lektura obowiązkowa dla każdego fana fantastyki" muszę tę książkę jak najszybciej przeczytać. Uwielbiam takie połączenia: sciene fiction i fantasy :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam tą serię. Przeczytałam wszystkie :D i bardzo mi się podobały. Choć jednak ostatnia najmniej (jak to zawsze bywa w moim przypadku). Uwielbiam takie postacie jak Vuko - pewne siebie, z sarkastycznym poczuciem humoru. Śmiałam się do łez, gdy czytałam te ksiązki.

    OdpowiedzUsuń
  8. To jedna z moich najukochańszych serii. Podobają mi się jego nawiązania do sztuki i poezji. W końcu jakiś autor, który nie pisze 6 książek rocznie tracąc na jakości. Grzędowicz napisał jeszcze fajny zbiór opowiadań "Księga jesiennych demonów", w sam raz na długi jesienny wieczór;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo podoba mi się styl Grzędowicza, więc z pewnością sięgnę,

      Usuń
  9. Współczuję, że nie masz pod ręką kolejnej części. Ja po skończeniu pierwszej, po prostu wstałam z fotela i natychmiast sięgnęłam po drugą - nie dało się inaczej! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam podobny problem z nagrodzonymi książkami. Jeszcze w czasach licealnych postanowiłam poznać utwory noblistów. Uwierz mi - naprawdę próbowałam. Tylko jedna powieść mnie wciągnęła - "Oko cyklonu" Patricka White'a.
    Obecnie próbuję poznać twórczość autorów, którzy otrzymali nagrodę Nike. Uff. Ciężko mi idzie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko z tymi nagradzanymi książkami, albo się je kocha albo nienawidzi. Z noblistów to Steinbecka obecnie poczytuje i bardzo mi się podoba. Z finalistami Nike mam podobnie jak Ty, ciężko, ale się nie poddaje. Pozdrawiam.

      Usuń
  11. Przeczytałem całą sagę i byłem bardzo mile zaskoczony. Interesujące połączenie mitologii nordyckiej, magii, elementów baśniowych i sci-fi. Podejście do kreacji odmiennych ludów może niezbyt oryginalne, ale ciekawy pomysł był na funkcjonowanie magii i fajnie zarysowane zjawisko szoku kulturowego i przewagi technologicznej, jaką dysponowali podobni co Vuko przybysze. Najmilej wspominam drugi tom i moment przeprawy przez pustynię na ornipantach.

    Pozdrawiam

    http://sfera-dysona.blogspot.com/
    https://www.facebook.com/Sfera-Dysona-181550752566550/

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...