Słowacki pisarz przenosi czytelnika do roku 1972, cztery lata po stłumieniu Praskiej Wiosny. Pod pomnikiem Jana Nepomucena na praskim moście Karola spotyka się czwórka studentów pierwszego roku historii: Tomáš, Martin, Klara i Tana, którzy od opiekuna roku otrzymali swoje pierwsze zadanie, muszą odpowiedzieć na pytania kim był Jan Nepomucen i dlaczego zginął. Wraz z rozpoczęciem roku akademickiego, równolegle rozpoczynają się badania nad szczątkami patrona Pragi, które mają podważyć świętość patrona Czech i zbezcześcić jego spuściznę. Studenci zbierając informacje na temat świętego, na zajęciach często wypowiadają sądy niezgodne z ideologią marksistowską, przez co skupiają na sobie uwagę nie tylko opiekuna roku ale, i organów bezpieki.
"Legenda o języku" głównie koncentruje się na poszukiwaniu przez bohaterów informacji, które następnie omawiane są na seminarium, tworząc obszerną historię życia i męczeństwa Jana z Nepomuku. W powieści Rankowa mamy do czynienia jeszcze z jedną historią, osadzoną już we współczesności. Jest to pierwszoosobowa narracja mężczyzny, który opiekuje się chorą krewną, pieszczotliwie nazywaną Ciotunią, która popadła w obłęd. Czytelnik szuka powiązań między teraźniejszością narratora, a przeszłością jego bliskiej osoby i dość szybko orientuje się kim jest ciotka narratora.
Pavol Rankov przywołując postać Jana Nepomucena, opowiadając o tym jak żył i jak zginął, dokonał rozliczenia z komunistycznym systemem, który zniewalał człowieka. Czechosłowacja lat 70-tych XX wieku, jest szara i mroczna, pełna ludzi, na których twarzach nie widać uśmiechu. Zresztą nie mieli powodu, żeby się uśmiechać, bo każde ich działanie mogło zostać uznane za wrogie wobec państwa i systemu. Wystarczy nieodpowiedni w oczach służb styl ubierania się, słuchana muzyka, czy niedzielna wizyta w kościele, by zostać uznanym za wroga. Nieprzyjaciela systemu, którego należy szybko wyeliminować.
Terror okresu normalizacji działa analogicznie jak średniowieczna dyktatura stworzona przez króla Wacława IV, i jest ona tym bardziej przejmująca, gdy zdamy sobie sprawę jak bardzo mocno ze sobą powiązane są czasy średniowiecza, w których zaczęła się rodzić legenda o Janie Nepomucenie z komunistyczną rzeczywistością i że każda dyktatura ma swoje tragiczne, często bezimienne ofiary.
"Legenda o języku" to fikcyjna, ale bardzo przejmująca opowieść, która stanowi rozliczenie z minioną epoką. Opowieść o demonach zła, które rodzą kolejne dyktatury, o nadużyciach władzy i o tym, że każdy reżim zniewala i niesie śmierć.
Ciekawa recenzja, ale sama książka nie jest dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie jest to raczej tytuł dla mnie, choć miłośników tych tematów mógłby zainteresować :)
OdpowiedzUsuńksiążka niekoniecznie wpisuje się w mój gust więc raczej nie będę jej czytała. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńChyba nie do końca jest ona dla mnie.
OdpowiedzUsuń