Żyłam w przeświadczeniu, że ciało ludzkie jest bezcenne, jest rzeczą świętą, która nie podlega prawom rynku. Scott Carney amerykański dziennikarz i antropolog brutalnie pozbawił mnie złudzeń swoją książką "Czerwony rynek. Na tropie handlarzy organów, złodziei kości, producentów krwi i porywaczy dzieci". Wszystko ma swoją cenę, ludzkie ciało również. Świadomość tego, że ciało człowieka może stanowić fabrykę części zamiennych, począwszy od włosów, poprzez krew, narządy, a nawet kości napawa przerażeniem i obrzydzeniem. Jesteśmy towarem, na który jest ogromny popyt. Handel ludzkimi organami rozkwita, a ludzie, z chęci zysku są w stanie posunąć bardzo daleko.
Scott Carney odwiedza Kalkutę, gdzie pustoszone są groby w poszukiwaniu kości i całych szkieletów, które później do nauki wykorzystują studenci medycyny. Rozmawia z oszukanymi dawcami nerek. Odwiedza Cypr, gdzie prężnie działają kliniki pobierające komórki jajowe, by za odpowiednią opłatą spełnić marzenie o posiadaniu dzieci. Odwiedza ośrodki w Indiach, w których można wynająć kobiece łono, placówki specjalizujące się w zagranicznych adopcjach. Opisuje działalność "farm krwi" z których korzystają szpitale, skupując krew z niepewnego i nielegalnego źródła.
Spojrzenie na człowieka przez pryzmat towaru z przyczepioną metką niewątpliwie przeraża. Bardziej jednak wstrząsająca jest nierówność, niesprawiedliwość i żerowanie na ludzkiej niedoli, które rządzą czerwonym rynkiem. To właśnie bieda popycha mieszkańców Indii, by sprzedawali swoje nerki. Wynajęcie swojej macicy, czy sprzedaż komórek jajowych dla kobiet jest często jedynym sposobem na to, żeby utrzymać siebie i swoją rodzinę. Tę beznadziejną pozycję bez skrupułów wykorzystują ludzie którzy handlem "ludzkim towarem" się zajmują, dla których ludzkie organy są źródłem łatwego i dużego zarobku.
Klientami czerwonego rynku są ludzie, dla których jest to jedyna szansa, by wyzdrowieć, a "pomoc" jaką tam otrzymują nie wynika z dobroci serca dawcy, niejednokrotnie ich "poświęcenie" kończy się dla nich śmiercią Najważniejszą rolę powinny odgrywać tutaj etyka i moralność, ale jeśli gra toczy się o pieniądze i życie, to granice między tym co etyczne, a co nie bardzo szybko ulegają zatarciu.
Carney w swojej książce nie tylko przedstawia przerażające fakty, ale również nie szczędzi słów potępienia dla procederu handlu ludzkimi organami czy dziećmi? Przy okazji "Czerwony rynek" stawia istotne pytanie. Czy handel organami powinien być legalny? Czy prawne regulacje i wynagrodzenie dla dawcy zaprzestałoby wyzysku ludzi najsłabszych i najbiedniejszych? Chyba żadna z odpowiedzi nie będzie dobra. Wydaje mi się, że nawet w przypadku prawnych regulacji handlem organami, nigdy system nie będzie do końca szczelny, i zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie działał poza system, kosztem słabszych.
"Czerwony rynek" bardzo rzetelnie przedstawia problem handlu organami, nieuczciwych adopcji. Jak zaznacza sam autor tematu nie wyczerpuje, a jedynie sygnalizuje problem, który istnieje i na który przymykamy oko. Chcąc nie chcąc wszyscy jesteśmy pacjentami i wszyscy jesteśmy uczestnikami czerwonego rynku.
Pytanie które musimy sobie postawić brzmi, czy chcąc uratować życie sobie lub naszym bliskim, chcąc zaadoptować dziecko ma dla nas znaczenie skąd pochodzi? Czy istotna jest cena jaką płacimy i komu ją płacimy?
Bardzo mocny i bardzo wstrząsający reportaż.
Czerwony rynek. Na tropie handlarzy organów, złodziei kości, producentów krwi i porywaczy dzieci, Scott Carney, Wydawnictwo Czarne, 2014, ss. 229
Stanowczo do nadrobienia - czytałam nowy reportaż Carneya i jego styl bardzo mi odpowiada. Nie jest zbyt moralizatorski, uderza w czytelnika i zmusza do zastanowienia. "Czerwony rynek..." przeczytam na pewno.
OdpowiedzUsuńDzięki Tobie poszperałam w sieci, bo myślałam, że to jedyna książka Carney'a jaka ukazała się na polskim rynku. Dziękuję za info. Styl Amerykanina również bardzo mi odpowiada, dlatego trzeba się będzie przyjrzeć bliżej "Śmierci na diamentowej górze".
UsuńWidzę, że jest to publikacja bardzo merytoryczna i rzeczowa, zapisuję sobie tytuł, przeczytam z chęcią. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, momentami aż za bardzo rzeczowa. Carney napisał reportaż, który przeraża bardziej niż niejeden thriller. Pozdrawiam ciepło.
UsuńWydaje mi się, że to przerażający reportaż. Człowiek często żyje sobie w nieświadomości tego, jak makabryczne rzeczy dzieją się na świecie!
OdpowiedzUsuńPrzerażający to fakt, już nawet nie przez fakt, że człowiek traktowany jest jak towar, ale to, że będąc pacjentami to po części stajemy się klientami czerwonego rynku. Inna kwestia co z tą wiedzą zrobimy.
UsuńPo samej Twojej recenzji już mam ciarki na plecach, nie chce sobie wyobrażać, jakie emocje obudziłaby we mnie ta książka. Kac książkowy murowany. Dopisuje do listy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ciarki w czasie lektury masz gwarantowane. Książka, która otwiera szeroko oczy, na to co się wokół nas dzieje. Polecam i pozdrawiam.
UsuńNie wiem, czy to zdrowe, ale bardzo ciekawi mnie ten reportaż. Nie powiem, że z przyjemnością zanurzyłabym się w lekturze, bo to dziwnie brzmi, ale z ciekawością przyjrzę się temu tytułowi z bliska.
OdpowiedzUsuń"Czerwony rynek" dla psychiki może nie należy do najzdrowszych książek, ale otwiera oczy. Wiedziałam o handlu nerkami czy surogatkach, ale skala procederu jest niewiarygodna. Warto. Pozdrawiam.
UsuńWydawnictwo Czarne... Muszę przeczytać. Wszystko z etykietą "wstrząsające" jest dla mnie zachęcające.
OdpowiedzUsuńZ pewnością wstrząsająca tematyka. Mimo to chciałabym przeczytać.
OdpowiedzUsuń