środa, 7 grudnia 2016

Cynkowi chłopcy, Swietłana Aleksijewicz- recenzja #245

Trwająca dziewięć lat radziecka interwencja w Afganistanie, to jeden z najbardziej krwawych konfliktów XX wieku. Wojna, w której śmierć poniosło ok 1,5 miliona Afgańczyków. Wojna w jakimś stopniu mi bliska, dzięki opowieściom kogoś, kto tę wojnę przeżył. W wieku 6 lat, ranny, wraz z rodziną uciekł z  ogarniętego konfliktem Kandaharu do Pakistanu, później do Wielkiej Brytanii. Do dziś nosi blizny, nie tylko od odniesionych ran. Dla Afgańczyków "braterska pomoc udzielana przez radzieckie oddziały" była piekłem. Jednak nie tylko dla nich,  dla kilkudziesięciu tysięcy radzieckich żołnierzy, którzy brali udział w tej wojnie również. To właśnie im, weteranom, matkom, żonom "afgańców" swoją książkę poświęciła Swietłana Aleksijewicz. "Cynkowi chłopcy" to bolesny dowód na to, że w żadnej wojnie nie ma wygranych i przegranych, dobrych i złych. Wszyscy, których wojna dosięga są jej ofiarami, bez względu na to po której stronie konfliktu przyszło im się znaleźć.


"Nie chcę już więcej pisać o wojnie" rozpoczyna "Cynkowych chłopców" Swietłana Aleksijewicz, dlatego oddaje głos świadkom radzieckiej interwencji, weteranom, którzy zabijali, bo chcieli przeżyć, pielęgniarkom, prostytutkom, ale przede wszystkim matkom i żonom, które nie witały powracających z wojny bohaterów, a okaleczone ludzkie wraki albo martwych, szczelnie zamkniętych w cynkowych trumnach  mężów i synów, który pochowani zostali w wielkiej tajemnicy i pośpiechu.

"Człowiek ma prawo do niezabijania. Do tego, by się zabijania nie uczyć. Takiego prawa nie ma w żadnej konstytucji."

Swietłana Aleksijewicz w "Cynkowych chłopcach" pisze o wojnie, o której wszyscy chcieliby zapomnieć, wymazać z pamięci i kart historii. O wojnie, która po latach została określona jako "błąd polityczny". W centrum jej zainteresowania nie są wydarzenia, zdobyte miasta, ale emocje, ból pojedynczego człowieka, bo właśnie los jednostki jest dla autorki najważniejszy.

Aleksijewicz z uwagą słucha opowieści ludzi, których wcześniej nikt nie chciał wysłuchać. Bez zbędnego upiększania, przekazuje historie pełne niewyobrażalnego bólu, historie o stracie, o wojnie, która w nich wciąż żyje. Opowieści drastyczne,  pełne emocji, złości, przepełnione smutkiem, bez cienia nadziei na lepsze jutro, na zapomnienie. Ból, wojenna trauma i dramat, wypływa z każdej strony, przytłacza. Prawda o wojnie, nawet przekazana w najprostszych słowach jest trudna do zniesienia, dotyka do żywego.

"Cynkowi chłopcy" są reportażem o wojnie i jedną z najbardziej antywojennych książek jakie przyszło mi czytać. Kilkadziesiąt opowiedzianych historii, a każda z tych  opowieści okrutnie boli, z każdą kolejną ten ból się zwiększa, przytłaczając ogromem cierpienia.

Reportaż Swietłany Aleksijewicz jest dowodem, że nie istnieje żadne usprawiedliwienie dla wojny, na zadawane cierpienie, na śmierć.  Na wojnie nie ma bohaterów, nie ma zwycięzców, wojna przynosi tylko ofiary. Ofiary, które zazdroszczą martwym, którzy w przeciwieństwie do żywych nie odczuwają bólu i cierpienia. Człowiek ma prawo do życia w pokoju, człowiek ma prawo do niezabijania.

"Cynkowi chłopcy" to doskonały reportaż, w którym Swietłana Aleksiejewicz "zmniejsza historię do wymiarów człowieka" i przenosi na papier historie, które wydają się być niemożliwe do opowiedzenia. Bolesna, przytłaczająca i przerażająca książka o wojnach, nie tylko tej afgańskiej. Wybitna i mocna. Warto przeczytać!

Cynkowi chłopcy, Swietłana Aleksiejewicz, Wydawnictwo Czarne, 2015, ss. 312

7 komentarzy:

  1. Powiedz mi jedno: skąd bierzesz takie cudeńka? Ostatnio na Twoim blogu znajduję same takie cacka, które skrzętnie dopisuję do mojej listy :) Świetna propozycja, którą będę mieć na uwadze.
    Dziękuję za recenzję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, z biblioteki :) A tak serio, to w przypadku "Cynkowych chłopców" wiedziałam, że po "Czarnobylskiej modlitwie" chcę przeczytać pozostałe książki Aleksijewicz. Ich lektura boli jak diabli, ale warte są przeczytania. Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  2. To był mój pierwszy reportaż Aleksijewicz i jak na razie ostatni. Kiedy pomyślę o tym, jak przeżywałam "Cynkowych chłopców" nie spieszy mi się do kolejnego spotkania z autorką - zbyt intensywnie, przerażająco. Kiedyś z pewnością przeczytam wszystkie jej reportaże, bo to po prostu genialna autorka, ale myślę, że zajmie mi to dużo czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bolesne, intensywne, ale styl narracji Aleksijewicz przynajmniej dla mnie jest narkotyk. Wiem, że nie powinnam, że będę płakać, ale nie potrafię się oprzeć.

      Usuń
  3. Ostatnio bardzo polubiłam reportaże i ten mam w bliżej nieokreślonych planach. Na razie czeka na mnie na półce "Czarnobylska modlitwa" Aleksijeicz, więc zobaczymy jak wypadnie moje pierwsze spotkanie z tą autorką ;)
    ściskam :* Latające książki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Czarnobylska modlitwa" to moja pierwsza książka tej autorki, przy której wylałam morze łez. Bolesna, ale bardzo potrzebna książka. Jestem przekonana, że będziesz pod dużym wrażeniem.

      Usuń
  4. Ależ dobrze przedstawiłaś tę książkę!
    To mocny i trudny temat, pełen żalu, cierpienia i niesprawiedliwości, a Ty to co banalnie można było opisać w jednym zdaniu rozciągnęłaś do kilkunastu.
    Niby nie piszesz konkretnych przeżyć, historii ludzkich, a czuć z Twej wypowiedzi szacunek, refleksję, "głębię".

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...