sobota, 11 lutego 2017

Londyn NW, Zadie Smith- recenzja #270

Kilburn i Willesden, dzielnice północno-zachodniego Londynu, zamieszkane głównie przez irlandzkich emigrantów i ludność afrokaraibską. To tam urodziła się i dorastała brytyjska pisarka Zadie Smith i właśnie w tych dzielnicach rozgrywa się fabuła jej powieści "Londyn NW". Miejsce położone praktycznie w  centrum jednej z największych metropolii, ale pejzaż  komunalnych blokowisk jaki wyłania się z książki Smith bliższy jest smutnemu krańcowi świata, ziemi zapomnianej.

Zadie Smith z impetem wrzuca nas w sam środek londyńskich dzielnic Kilburn i Willesden. Gwarny kulturalny tygiel ulicy Kilburn High Street, unoszące się w powietrzu różnorodne zapachy, smaki, strzępy dochodzących do naszych uszu rozmów. Wśród tłumu możemy dostrzec czwórkę bohaterów powieści trzydziestolatków: Keishę, Leah, Felixa i Nathan'a., którzy razem dorastali, chodzili razem do jednej szkoły, później ich drogi się rozeszły i nie łączy ich już nic.


Leah Hanwell, pół Irlandka, pół  Brytyjka, ma w zasadzie wszystko, spokojną pracę, psa, przystojnego męża. Leah nie znosi koleżanki z dzieciństwa Keishy, zazdroszcząc jej wysokiej pozycji społecznej, którą tej udało się osiągnąć. Keisha, która zmienia imię na Natalie, ma korzenie karaibskie, dwójkę dzieci, męża i jest prawniczką, wydaje się być zawodowo i rodzinnie spełniona. Poznajemy również Felixa Coopera niespełnionego filmowca, który pracuje jako mechanik, oraz Nathana, który żyje na marginesie i jedynie czego pragnie to przeżyć.

Bohaterowie powieści Zadie Smith dokonują bilansu swojego życia, widząc rozbieżność między pragnieniami, a tym co udało im się osiągnąć. Marzą o ucieczce  z tej dzielnicy Londynu  jaki znają,  pragną stabilizacji. Niektórym z nich udaje wyrwać się ze swojego biednego świata i awansować do wymarzonej klasy średniej, inni ponoszą porażkę. Zmagają się z przynależnością i własną tożsamością.

Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że problemem z którym muszą się borykać będzie dla bohaterów ich pochodzenie i rasa. Istotniejsze są jednak utrzymujące się podziały klasowe. Każdy obserwuje innych z zewnątrz, ocenia ich życie, osiągnięcia i porażki, porównując na których szczeblu drabiny społecznej się znajduje, komu udało się zajść dalej.  Ale nawet jeśli osiągniemy sukces, uda nam się wyrwać, to nigdy nie do końca. Już na zawsze będziemy nosić w sobie te bloki, i to kim byliśmy kiedyś.
Z drugiej strony, na co zwraca uwagę pisarka, nasza ocena i to co wydaje się nam, że wiemy o życiu innych,  to tylko pozory. W rzeczywistości cudze życie, które wzbudza naszą zazdrość wcale nie jest aż tak różowe.

Zadie Smith by ukazać fragmenty życia każdej z postaci posługuje się odmiennym stylem.  Język jest zawsze barwny  i żywy. Pisarka posługuje się  slangiem, by za chwilę użyć poezji, W połowie urywa zdania, bawi się niedopowiedzeniami, które mają za zadanie obrazować problemy z tożsamością bohaterów. Przedstawia krótkie scenki, które pozbawione są puenty, ledwie naszkicowane sceny, krótkie komentarze.  Język "Londyn NW" jest jak życie, urwane fragmenty historii, które mamy okazję podsłuchać w autobusie, czy strzępy rozmów prowadzonych przez telefon.

"Londyn NW" jest bardzo dobrą powieścią, choć  trudną i wymagającą.  Pisarka jest wnikliwą obserwatorką i uważną słuchaczką. Słucha i podsłuchuje miasto i jego mieszkańców. Z uwagą przygląda się wchodzącym w wiek średni ludziom, ich pragnieniom, oczekiwaniom i niespełnieniom. Powieść jest jak opisywane przez autorkę miasto, tętniącym życiem kulturalnym tyglem, również pod względem językowym. Polifonicznym, w której autorka miesza style, formę, sprawiając że całość niepokoi i fascynuje jednocześnie.

Margaret Thatcher powiedziała kiedyś: "...społeczeństwo? Nie ma czegoś takiego. Są tylko indywidualni mężczyźni i kobiety, są też rodziny. " Zadie Smith skupia się właśnie na jednostkach, pojedynczych życiach, słuchając, obserwując i pokazując, że nikt z nas nie ma perfekcyjnego życia. Każdy z nas prowadzi walkę o własne szczęście, nigdy nie będąc pewnym rezultatu. "Londyn NW" jest jak życie, złożony, czasem brutalny,  smutny, ale przede wszystkim piękny.

Londyn NW, Zadie Smith, Wydawnictwo Znak, 2014, ss. 400

9 komentarzy:

  1. Mam tę książkę na półce, ale ciągle brakuje mi na nią czasu. A widzę, że warto po nią sięgnąć.

    Zapraszam do siebie na konkurs :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zadie Smith czytałam "Białe zęby" oraz "O pięknie" i polubiłam ją. Teraz sięgnę pewnie po "Łowcę autografów", a potem właśnie po "Londyn NW" :D

    Pozdrawiam,
    Między sklejonymi kartkami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Białe zęby" i "O pięknie" mam na półce, ale wcześniej sięgnę chyba po "Swing Time" Smith ujmuje trafnością obserwacji i stylem. Pozdrawiam.

      Usuń
  3. "NW" czytałam w oryginale i byłam zachwycona stylem autorki. Każda z postaci miała tam tak odrębny świat, że czytanie stawało się czystą przyjemnością. Może poza fragmentami slangowymi, ponieważ te przyprawiały mnie o ból głowy xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to dopiero druga książka Zadie, ale masz rację pisarka zachwyca stylem.

      Usuń
  4. Bardzo chciałabym w końcu zapoznać się z twórczością tej autorki, tyle o niej się nasłuchałam. Ta pozycja kusi bardzo, chyba szczególnie przez ten język, trochę poetycki, taki oryginalny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przekonuje mnie ta odrębność stylu, uwielbiam takie wyróżnienie bohaterów. Tak powinno być. :)

    Propozycja ciekawa, na pewno, jeśli znajdzie się w zasięgu moich łapek, przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Od dawna chce się zapoznać z twórczością tej autorki, jednak jakoś nigdy nie było mi po drodze. Na swojej półce mam już Białe zęby i właśnie Londyn NW, dlatego mam nadzieję, że w końcu uda mi się sięgnąć po którąś z tych książek. Niezmiernie ciekawi mnie ten specyficzny język, o którym piszesz. Cenię i bardzo lubię takie eksperymenty stylowo-językowe :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...