"Skoruń" to debiut prozatorski Macieja Płazy, fanom fantastyki znanego przede wszystkim jako tłumacz opowiadań H.P. Lovercrafta. Debiut, który już przyniósł autorowi Nagrodę literacką "Gdynia" w kategorii proza i Nagrodę Kościelskich oraz finał nagrody literackiej Nike. Zasłużenie, bo "Skoruń" opowieść o sandomierskiej wsi, o dorastaniu, zaskakuje dojrzałością, przepięknym językiem. Magnetyzująca pozycja.
Zbiór siedmiu opowiadań, które czas, miejsce i bohaterowie łączy je w większą całość.
Lata osiemdziesiąte, szary okres PRLu. Młody dorastający chłopak, który ma opinię lenia, nicponia i łobuza, skorunia. Mieszka na Sandomierszczyźnie, z ojcem sadownikiem, racjonalizatorem, działaczem opozycyjnym, wynalazcą oraz matką, żywą świętą, która opiekuje się domem i pomaga wszystkim dookoła. Życie Skorunia upływa na segregowaniu jabłek i uważnych obserwacjach otaczającego go świata. Rozumie więcej niż innym się wydaje.
"Skoruń" to książka, która wpisuje się w nurt tzw. literatury chłopskiej. Autor jednak nie mitologizuje wsi. To obraz, który autor pamięta z dzieciństwa, trochę nostalgiczny portret czasów, które już minęły. Wieś Płazy jest rzeczywista.
Życie toczy się tutaj zgodnie z rytmem pór roku i prac gospodarskich. Rządzą tu prawa natury, która nie tylko jest karmicielką, ale potrafi być kapryśna i nieprzewidywalna.
Wieś gdzie duże znaczenie odgrywa historia, partyzanci mordujący po wojnie Żydów, poniemiecka broń pochowana po szopach i stodołach, pojawiają się echa stanu wojennego. Teraźniejszość naznaczona jest przeszłością.
Zachwycają bohaterowie. Tytułowy Skoruń, mimo młodego wieku wydaje się być bardzo dojrzały, wrażliwy. Dzięki temu, że potrafi obserwować, słuchać innym, ludzie odsłaniają się przed nim. Najbardziej interesującą dla mnie, była postać ojca, osoby która rzuca cień na dzieciństwo Skorunia. Zmaga się z rzeczywistością, wykształcony wynalazca- sadownik nie psuje ani do wsi, ani do miasta. Jest swój, a jednak obcy, kiedy wychodzi z więzienia mówi, że "wszędzie czuje się jak w niewoli". To postać która szamocze się nie tylko ze światem, ale i samym sobą, ma w sobie coś z demiurga. Każda z postaci, która pojawia się na kartach "Skorunia" zapada w pamięć, nawet te które drugoplanowe są bardzo charakterystyczne i idealnie rozrysowani, pełnowymiarowi, jak Hubert, chłopak który ucieka z domu i cyrku, staruszka Siekierska, czekająca na powrót syna z Ameryki, czy dziewczynka- niemowa, Lipcówka, z którą główny bohater przeżywa inicjację seksualną.
Urzeka język. Plastyczny, barwny, sugestywny, autor wykorzystuje regionalizmy, subtelnie je dozując i nadaje tym samym swojej książce niepowtarzalny klimat. Dzięki zastosowanej gwarze "Skoruń" jest melodyjny i sprawia, że książka tętni życiem, a same opisy zachwycają swoją zmysłowością i lirycznością.
Książka opowiada również o stopniowym wkraczaniu w dorosłość, inicjacjach, odkrywaniu tajemnic z przeszłości, kolejnych wtajemniczeniach. Kiedy kończy się dzieciństwo, a zaczyna dorosłość? Czy tak łatwo można się z dzieciństwem pożegnać?
"Skoruń" Macieja Płazy to wyjątkowy, dojrzały i zachwycający debiut. Ciekawe, zajmujące, realistyczne, a pełne metafor, często dramatyczne opowieści. Cudowny język, który ujawnia wielki talent literacki pisarza. Doskonała literatura.
Skoruń, Maciej Płaza, Wydawnictwo W.A.B., 2015, ss.368
Wieś gdzie duże znaczenie odgrywa historia, partyzanci mordujący po wojnie Żydów, poniemiecka broń pochowana po szopach i stodołach, pojawiają się echa stanu wojennego. Teraźniejszość naznaczona jest przeszłością.
Zachwycają bohaterowie. Tytułowy Skoruń, mimo młodego wieku wydaje się być bardzo dojrzały, wrażliwy. Dzięki temu, że potrafi obserwować, słuchać innym, ludzie odsłaniają się przed nim. Najbardziej interesującą dla mnie, była postać ojca, osoby która rzuca cień na dzieciństwo Skorunia. Zmaga się z rzeczywistością, wykształcony wynalazca- sadownik nie psuje ani do wsi, ani do miasta. Jest swój, a jednak obcy, kiedy wychodzi z więzienia mówi, że "wszędzie czuje się jak w niewoli". To postać która szamocze się nie tylko ze światem, ale i samym sobą, ma w sobie coś z demiurga. Każda z postaci, która pojawia się na kartach "Skorunia" zapada w pamięć, nawet te które drugoplanowe są bardzo charakterystyczne i idealnie rozrysowani, pełnowymiarowi, jak Hubert, chłopak który ucieka z domu i cyrku, staruszka Siekierska, czekająca na powrót syna z Ameryki, czy dziewczynka- niemowa, Lipcówka, z którą główny bohater przeżywa inicjację seksualną.
Urzeka język. Plastyczny, barwny, sugestywny, autor wykorzystuje regionalizmy, subtelnie je dozując i nadaje tym samym swojej książce niepowtarzalny klimat. Dzięki zastosowanej gwarze "Skoruń" jest melodyjny i sprawia, że książka tętni życiem, a same opisy zachwycają swoją zmysłowością i lirycznością.
"Jabłko trzeba chwycić delikatnie, z szacunkiem, jak jajko.
Nie ściskać, tylko ująć, podtrzymać u dołu małym palcem, palec
wskazujący oprzeć o ogonek i na tej dźwigience przechylić je jednym
ruchem, tak by ogonek pękł, a jabłko bezpiecznie zostało w dłoni”.
Książka opowiada również o stopniowym wkraczaniu w dorosłość, inicjacjach, odkrywaniu tajemnic z przeszłości, kolejnych wtajemniczeniach. Kiedy kończy się dzieciństwo, a zaczyna dorosłość? Czy tak łatwo można się z dzieciństwem pożegnać?
"Skoruń" Macieja Płazy to wyjątkowy, dojrzały i zachwycający debiut. Ciekawe, zajmujące, realistyczne, a pełne metafor, często dramatyczne opowieści. Cudowny język, który ujawnia wielki talent literacki pisarza. Doskonała literatura.
Skoruń, Maciej Płaza, Wydawnictwo W.A.B., 2015, ss.368
Byłem na spotkaniu z Maciejem Płazą i to niesłychanie inteligentny i oczytany człowiek. Jego przekład Lovecrafta to po prostu fenomen - tak oddać te trudne i niejednoznaczne w tłumaczeniu opowiadania to sztuka i napisanie właściwie książki na nowo. Dlatego też byłem ogromnie ciekawy jak poradził sobie z własną książkę i może nie w tym roku już, ale z pewnością sięgnę po Skorunia ;)
OdpowiedzUsuńJa słuchałam w ubiegłym roku jego wywiadu w Trójce z Michałem Nogasiem i zrobił na mnie dokładnie takie samo wrażenie. Sama książka zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie, trudno uwierzyć, że debiutuje tak dojrzałą książką.
UsuńPo Lovercrafta w przekładzie Płazy na pewno sięgnę, za to tłumaczenie też został nagrodzony. Pozdrawiam.
Wcale się nie dziwię, że dostał nagrodę za tłumaczenie Zgrozy w Dunwich - wszędzie gdzie tylko się nie spojrzy jest chwalony a porównując jego i inne tłumaczenia to jakiś kosmos! Tak dobrze oddać tak ciężką do przetłumaczenia twórczość Lovecrafta - ogromny podziw :)
UsuńO samej nagrodzie też już wcześniej wiedziałem, dlatego też byłem ciekawy jak sobie poradził z debiutem i jak widać znakomicie :)
Bardzo zachęcająca recenzja. Bardzo lubię tematykę wiejską, więc to na plus - poza tym myślę, że język też by mnie zachwycił.
OdpowiedzUsuńWidzę, że czytasz "Czarnobylską modlitwę" - też ją wkrótce dostanę w swoje łapki i nie mogę się doczekać. Nie wiem czemu, ale bardzo chcę przeczytać tę książkę.
UsuńWieś jest bardzo nostalgiczna, ale realna. Opisami się zachwycałam i nadal zachwycam. Przepięknie napisana.
UsuńAleksijewicz zrobiła na mnie ogromne wrażenie, rzadko płaczę, szczególnie nad reportażami, a "Czarnobylska modlitwa" wycisnęła ze mnie kilka łez. Skończyłam czytać wczoraj, ale muszę ją przetrawić, bardzo bolesna lektura.
UsuńZnam autora oczywiście wiadomo skąd. Ma być w Katowicach u nas w sobotę. Nie wiem czy kupię "Skorunia" już teraz, ale myślę, że się z tym zapoznam. A może sam autor namówi w sobotę, że od razu kupię i przeczytam. Zobaczymy. :)
OdpowiedzUsuńSama jestem ciekawa jak by Ci się "Skoruń" spodobał.
UsuńJa rzadko sięgam po taką tematykę, więc ciężko mnie generalnie zachęcić. Ale zobaczymy po sobie, może autor to zrobi. :)
UsuńCiekawa jestem czy po sobotnich Targach przyniesiesz do domu "Skorunia"?
UsuńW sumie to teraz zerknąłem na listę wystawców i jest tam WAB, więc całkiem możliwe. :)
UsuńBardzo zachęcająca recenzja, wzbudziła moje zainteresowanie książką, już wiem, że jak tylko będę miała okazję to z pewnością sięgnę po tę publikację. :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, moim zdaniem warto, więc jak tylko będziesz miała okazję sięgnij.
UsuńCiocia mojego Męża dostała go od nas w prezencie (bo wiedziałam, że książka jest dobra), ale po tak zachęcającej recenzji, myślę że będę musiała się do niej uśmiechnąć w prośbie o pożyczkę. ;) Nic się w rodzinie nie zmarnuje. ;)
OdpowiedzUsuńSerdeczności ślę!