Filmowy sierpień to miesiąc Hitchocka. Miesiąc wśród łopotu skrzydeł i krzyku mew, w pozoru spokojnych moteli, i w towarzystwie blondynek mistrza Alfreda. Wciąż czuję zawroty głowy, bo jeszcze tyle filmów mistrza suspensu jest do obejrzenia.
Zapraszam na filmowe podsumowanie sierpnia, nie tylko z Hitchockiem, znalazł się jeden czesko-słowacko-polski rodzynek.
Zawrót głowy (1958) w reżyserii Alfreda Hitchcocka
To jeden z moich ulubionych filmów Hitchcocka. Wiem, że wiele osób uważa go za nudny i stanowczo za długi, ale dla mnie to wyjątkowo fascynujący i zwariowany romans, ze wspaniałym Jamesem Stewartem w roli głównej.
John „Scottie” Ferguson ( w tej roli James Stewart) cierpi na lęk wysokości. Podejmuje decyzję o przejściu na emeryturę po tym jak jest świadkiem upadku z dachu swojego kolegi z pracy. Jego znajomy magnat Gavin Elster zatrudnia go, by śledził dziwnie zachowującą się jego żonę Madeline (Kim Novak).
Początek filmu jest typowy dla reżysera budujemy napięcie, a potem... wieje nudą, jednak jest to najbardziej ekscytująca, fascynująca i hipnotyzująca nuda na świecie, przynajmniej dla mnie. Nie potrafię sobie przypomnieć filmu, gdzie z takim zainteresowaniem oglądałabym film gdzie w zasadzie nic się nie dzieje. Wszystko rekompensują zdjęcia i muzyka Herrmanna. To nic, że zagadka zostaje rozwiązana mniej więcej w połowie filmu, "Zawrót głowy" ogląda się z nieukrywaną przyjemnością. Bardzo poetyckie i przewrotne kino.
Psychoza (1960) w reżyserii Alfreda Hitchcocka
Obok "Ptaków" najsłynniejsze dzieło reżysera.
Marion Crane (W tej roli Janet Leigh) ma wpłacić do banku 40 tysięcy dolarów należące do jej szefa. Kradnie pieniądze, chcąc rozpocząć nowe życie. Zmęczona podróżą zatrzymuje się w The Bates Motel, który prowadzi Norman (Anthony Perkins), młody chłopak, który mieszka z chorobliwie zazdrosną matkę.
Niesamowity thriller z najbardziej niepokojącą kreacją w historii kina, którą udało się stworzyć Anthony'emu Perkinsowi, lepszy od od niego jest chyba tylko Anthony Hopkins w woli Hannibala Lectera.
Ciężko jest napisać coś nowego o słynnej Psychozie, rewelacyjnej scenie pod prysznicem, która przeszła do historii kina.
Genialne kino, od pierwszej do ostatniej sceny, rewelacyjne zdjęcia, aktorzy, ścieżka dźwiękowa Herrmanna. Klasyk, wywołujący dreszcze. Hitchcock dozuje napięcie i strach tak, że w końcu przybierają formę psychozy.
Ptaki (1963) w reżyserii Alfreda Hitchcocka
Rozpoczyna się niewinnie. W sklepie zoologicznym w San Francisco Melanie Daniels (Tipi Hedren) spotyka Mitcha Brennera (Rod Taylor), który szuka prezentu urodzinowego dla swojej siostry. Melanie kupuje dla niego papużki nierozłączki i wyrusza do Bodega Bay, małego miasteczka, gdzie Mitch spędza weekend z rodziną. Zaraz po przyjeździe Melanie zostaje zaatakowana przez mewę.
Hitchock stworzył horror, który potrafi wywołać gęsią skórkę nawet u osób najmniej wrażliwych, a wykorzystał do tego celu najbardziej niewinne istoty jakimi są ptaki.
Plaga ptaków niszcząca spokojną społeczność może mieć wymiar niemal symboliczny, a ptaki koncentrujące swoją furię na domu zazdrosnej i zaborczej matki jest oczywista i fascynująca.
Hitchock stworzył film idealny. Niezwykły klimat, przepiękne krajobrazy, które bardzo szybko stają się złowieszcza, doskonale poprowadzona akcja, no i Tippi Hedren, która rewelacyjnie sprawdziła się w roli Melanie, no i ptaki, nigdy nie spotkałam takich aktorów. Hitchock w najlepszym wydaniu.
Czerwony kapitan (2016) w reżyserii Michal'a Kollar
Bratysława rok 1992, dwóch policjantów Burger (Marián Geišberg) i Krauz (Maciej Stuhr) zostają wezwani na cmentarz, gdzie w trakcie przenoszenia grobów znajdują zwłoki, przed śmiercią torturowane. Tropy prowadzą do "Czerwonego Kapitana" – owianego złą sławą specjalisty od "ostatecznych" przesłuchań z czasów minionej władzy.
Twórcy dostali do rąk świetny scenariusz, bo obraz Kollara miał być ekranizacją bardzo dobrej powieści Dominika Dana ( recenzja tutaj). Wyobrażałam sobie film na miarę "Psów" Pasikowskiego, no bo transformacja, ubecy, dziwne interesy, uczciwy glina. Na płonnych nadziejach i moich wyobrażeniach się skończyło, a może miałam zbyt wygórowane oczekiwania.
Żałuję, że twórcy zaprzepaścili szansę na zrobienie naprawdę dobrego filmu. Mocnego, a tu chyba zabrakło odwagi na zrobienie filmu rozliczającego się z przeszłością i zgłębienia tematu związków kościoła katolickiego ze służbami bezpieczeństwa.
Do gry aktorów przyczepić się nie mogę, Maciej Stuhr w roli Krauza wypada wiarygodnie i przekonywająco, bardzo dobrze wypadają aktorzy odrywające postacie byłych ubeków.
Przeszkadzał mi dubbing. Dlaczego polscy dystrybutorzy nie zdecydowali się wypuścić filmu z napisami? Maciek Stuhr dubbingujący samego siebie brzmi sztucznie i kuriozalnie.
Zdjęcia autorstwa Kacpra Fertacza, moim zdaniem świetnie oddają charakter i klimat tamtej epoki, przemiany ustrojowe, Bratysławy, której w zasadzie dziś już nie ma.
Gdyby nie to, że czytałam Dana, film oceniłabym znacznie wyżej, ale nie potrafię spojrzeć na ten film w oderwaniu od pierwowzoru jakim jest powieść. Z mało było polityki, kościoła, refleksji, za dużo kina akcji i chaosu który się wkradł.
"Czerwony Kapitan" to świetna historia, z dużym potencjałem, która na ekranie niestety nie wyszła.
*wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony www.filmweb.pl
Nie widziałam żadnego z wymienionych filmów, ale oglądnęłabym jakąś produkcję Hitchcocka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
gabRysiek recenzuje
Hitchcocka warto, mimo upływu lat ogląda się rewelacyjnie. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńPamiętam, że wueilbiałem dawno temu powieści o trzech detektywach autorstwa tego wspaniałego człowieka. Ja z kolei postanowiłem zabratać się z Kingiem i skoro nie wychodzi mi z jego książkami, to wziąłem się za ekranizację. No i musze przyznac, że teraz mnie przestraszył. :)
OdpowiedzUsuńOptymista
Radku, te książki był tylko sygnowane nazwiskiem Hitchcocka, pisali je natomiast inni :)
UsuńPodejrzewam, że wydawnictwo musiało sporo zapłacić spadkobiercom za możliwość sygnowania książek jego nazwiskiem.
UsuńJeśli chodzi o Kinga to jednak wolę książki, obejrzałam "Misery" i była rewelacyjna, jak jeszcze nie widziałeś to polecam.
Nie wiem już nawet od kiedy planuje poznać filmy Alfreda Hitchcocka, ale ciągle jakoś nie mogę się za nie zabrać. Zaintrygował mnie "Zawrót głowy" - ciekawa jestem czy i mi by się udzielił jego klimat. "Czerwonego Kapitana" nie miałam w planach oglądać i raczej tak zostanie, ale już nad książkę się na pewno zastanowię.
OdpowiedzUsuń"Zawrót głowy" świetny, choć znam też opinie wręcz przeciwne do mojej, więc tym bardziej jestem ciekawa jak film Tobie się spodoba.
UsuńA jeśli chodzi o "Czerwonego kapitana" to powieść Dana gorąco Ci polecam, film już trochę mniej. Pozdrawiam serdecznie.
Dubbingu nie znoszę! O wiele lepiej jest oglądać film z lektorem, czy choćby nawet z napisami. A co do filmów to żadnego nie oglądałam :)
OdpowiedzUsuńDubbing naturalnie wypada jedynie w animacjach. Uważam, że "Czerwony kapitan" bardzo dużo stracił przez to, widziałam zapowiedź w oryginale po słowacku i była znacznie lepsza.
UsuńMyślałam o "Czerwonym kapitanie", ale ostatecznie nie dotarłam do kina.
OdpowiedzUsuńCiekawe, jak czy Tobie przypadłby do gustu. Czytałaś może książkę?
Usuń