Kolejny tom przygód dzielnych aniołków Charliego Pilipiuka i mistrza Michała Sędziwoja z Sanoka. "Księżniczka" Andrzeja Pilipika oczarowała mnie jeszcze bardziej niż pierwsza część trylogii o kuzynkach Kruszewskich i księżniczce- wampirzycy Monice.
W drugim tomie powracamy do Krakowa. Nie będę się za bardzo wdawać w szczegóły fabuły, a wciąga ona czytelnika w wir przygód naszych bohaterów już od pierwszych stron.
Nie mniej na główny plan wysuwają się w powieści moje ulubione dwie postacie: Moniki oraz alchemika Sędziwoja.
Pojawiają się również nowi bohaterowie: łowcy wampirów, podążający śladem Moniki. Laszlo i Arminius (ten drugi znany szerzej potomności jako van Helsing), którzy są bardzo pomysłowi i pełni zaangażowania, choć trochę nieudolni w swoich działaniach schwytania "bestii". Spotykamy również Bractwo Drugiej Drogi, z nimi zmagać musi się nasz alchemik, gdyż stowarzyszenie choć odkryło sekret otrzymywania złota ( przepis jest dość niezwykły i mało humanitarny), to nie udało im się odkryć sekretu nieśmiertelności, który za wszelką cenę chcą wydobyć od Sędziwoja.
Podziwiam Pilipiuka za niesamowitą pomysłowość w kreowaniu swoich bohaterów. Przekrój postaci ukazanych w powieści jest duży, od bohaterów z krwi i kości, aż po stwory fantastyczne i bajkowe jak golem czy mumia faraona. Postacie bawią, straszą, przerażają i ubarwiają życie naszych głównych bohaterów, żeby nie było zbyt sielankowe.
To moje drugie spotkanie z pisarzem, i określenie Wielkiego Grafomana jest nad wyraz trafne. Pilipiuk posiada niebywały talent do tworzenia opowieści, pełnych niebywałych przygód, wciągających czytelnika bez reszty. Czasem śmieszne, czasem wręcz na granicy absurdu, ale czyta się je wyśmienicie. Połączenie światów realnego z fantastycznym to w wydaniu Pilipiuka mieszanka iście wybuchowa.
Pisarz po raz kolejny podarował mi cudowną podróż po moim magicznym Krakowie, pełną niespodzianek, w doborowym towarzystwie damskiego trio i Sędziwoja.
Przeczytajcie "Księżniczkę", bo warto....a kolejny tom zapewne już wkrótce pojawi się w recenzjach :)
Księżniczka, Andrzej Pilipiuk, Wydawnictwo fabryka Słów, 2004, ss. 269
moja subiektywna ocena: 6/6
W drugim tomie powracamy do Krakowa. Nie będę się za bardzo wdawać w szczegóły fabuły, a wciąga ona czytelnika w wir przygód naszych bohaterów już od pierwszych stron.
Nie mniej na główny plan wysuwają się w powieści moje ulubione dwie postacie: Moniki oraz alchemika Sędziwoja.
Pojawiają się również nowi bohaterowie: łowcy wampirów, podążający śladem Moniki. Laszlo i Arminius (ten drugi znany szerzej potomności jako van Helsing), którzy są bardzo pomysłowi i pełni zaangażowania, choć trochę nieudolni w swoich działaniach schwytania "bestii". Spotykamy również Bractwo Drugiej Drogi, z nimi zmagać musi się nasz alchemik, gdyż stowarzyszenie choć odkryło sekret otrzymywania złota ( przepis jest dość niezwykły i mało humanitarny), to nie udało im się odkryć sekretu nieśmiertelności, który za wszelką cenę chcą wydobyć od Sędziwoja.
Podziwiam Pilipiuka za niesamowitą pomysłowość w kreowaniu swoich bohaterów. Przekrój postaci ukazanych w powieści jest duży, od bohaterów z krwi i kości, aż po stwory fantastyczne i bajkowe jak golem czy mumia faraona. Postacie bawią, straszą, przerażają i ubarwiają życie naszych głównych bohaterów, żeby nie było zbyt sielankowe.
To moje drugie spotkanie z pisarzem, i określenie Wielkiego Grafomana jest nad wyraz trafne. Pilipiuk posiada niebywały talent do tworzenia opowieści, pełnych niebywałych przygód, wciągających czytelnika bez reszty. Czasem śmieszne, czasem wręcz na granicy absurdu, ale czyta się je wyśmienicie. Połączenie światów realnego z fantastycznym to w wydaniu Pilipiuka mieszanka iście wybuchowa.
Pisarz po raz kolejny podarował mi cudowną podróż po moim magicznym Krakowie, pełną niespodzianek, w doborowym towarzystwie damskiego trio i Sędziwoja.
Przeczytajcie "Księżniczkę", bo warto....a kolejny tom zapewne już wkrótce pojawi się w recenzjach :)
Księżniczka, Andrzej Pilipiuk, Wydawnictwo fabryka Słów, 2004, ss. 269
moja subiektywna ocena: 6/6
A byłam wczoraj w bibliotece i zapomniałam o Pilipiuku ! Muszę koniecznie przeczytać tę trylogię ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://magiel-kulturalny.blogspot.com/
W końcu upolowałam jakąś książkę tego autora w bibliotece. Na razie ,,Wampir z MO" :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Bardzo zachęcająca recenzja. Pilipiuka znam tylko "Kroniki Jakuba Wędrowycza", ale mam ochotę na więcej, dużo więcej. :)
OdpowiedzUsuńWędrowycz jeszcze przede mną, w najbliższym czasie mam w planach Norweski Dziennik
UsuńChętnie kiedyś zapoznam się z twórczością Pilipiuka, gdyż mam w tym spore zaległości ;)
OdpowiedzUsuńJa generalnie mam tyły jeśli chodzi o polską fantastykę, chciałoby się czytać, ale czasu brak.
UsuńW kwestii postaci zawsze mnie zachwyca to, jak Pilipiuk bierze bardzo znane w popkulturze i przerabia je po swojemu - tu coś doda, tam wyeksponuje bardziej i wychodzą mu cudowne okazy. Choćby ten van Helsing.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Masz rację, pod tym względem trzeba przyznać, że jest wybitnym talentem.
UsuńMi osobiście styl Pilipiuka się nie podoba i nie umiem się przekonać do treści jego dziełek, po prostu... Dla mnie są zbyt płytkie i nieciekawe :<
OdpowiedzUsuńhttp://leonzabookowiec.blogspot.com/
Tak już musi być, kwestia preferencji, chyba każdy ma takiego autora przez którego nie może przebrnąć..
Usuń