niedziela, 12 lipca 2015

Dzienniki japońskie - Piotr Milewski. Niezwykła podróż po Japonii. Recenzja #17

Przyznaje się bez bicia, że moja wiedza o Kraju Kwitnącej Wiśni nie jest imponująca. Do tego, tamte rejony świata nigdy specjalnie mnie nie pociągały i interesowały. Horyzonty trzeba poszerzać. Z tym  większą  więc przyjemnością dałam się  porwać Piotrowi Milewskiego  w podróż z jego "Dziennikami Japońskimi. Zapiskami z roku królika i roku konia"

Dziennik  to książka niezwykła, nie jest to typowy przewodnik po Japonii, bo nietypowa była wyprawa autora do Kraju Wschodzącego Słońca.
Milewski przyjechał do Japonii w czasie pory deszczowej. W kieszeni miał niewiele, ok 50 tysięcy jenów ( ok 1500 zł-- wystarczy na przyzwoite życie przez ok 1 tygodnia), w plecaku zapas sucharów beskidzkich, notes z telefonami do przyjaciół.
Jeździł autostopem, spał pod gołym niebem, nie raz zdarzało się, że był głodny. Zdarzały się i niespodzianki. Daniele zjadające kąpielówki i rozszarpujące ostatni karton mleka nie należą do częstych widoków.

Książkę czytało mi się wyśmienicie. Milewski pisze bardzo plastycznie i oddaje klimat Japonii. Delektowałam się nią, bo rzadko książkę mającą niespełna czterysta stron czytam dwa miesiące.  Dzięki Milewskiemu poznawałam  coraz to nowe miejsca i nie tylko te najbardziej znane z przewodników. Poznać udało mi się również  mieszkańców Japonii spotkanych przez autora. Tym samym Milewski wyprowadził mnie z błędu, łamiąc stereotyp że Japończycy to naród odizolowany i zamknięty w sobie.

Dzienniki to książka o podróżowaniu: ale bardziej o jego sensie i filozofii,  o miejscach, które autor odwiedził, ale jest to przede wszystkim o spotkaniach z ludźmi, bo to dzięki nim Milewski mógł kontynuować swoją podróż.
Japonia widziana oczami Milewskiego zaskoczyła mnie, zadziwiła i zaintrygowała. Zaintrygowała na tyle, że moja przygoda z Japonią na tej pozycji  na pewno się nie zakończy.

Milewski zadaje w Dziennikach ważne pytanie, co tak naprawdę przywozimy z naszych podróży. Pamiątki i błyskotki tylko zagracają mieszkanie, wspomnienia blakną . Co zostaje? Nowe spojrzenie. To książka która dodaje odwagi do wyruszenia w drogę. 


Dzienniki Japońskie, Piotr Milewski, Wydawnictwo Znak Literanova, 2015, s.384

moja subiektywna ocena: 4/6


PS. na facebook powstał fan page mojego bloga, będę tam umieszczała informacje o nowych wpisach, jak i notki, których zamieszczać na blogu nie będę( m.in zakupy książkowe), bo szkoda miejsca na blogu.

Więc jeśli macie ochotę zapraszam do polubienia, będzie mi bardzo miło.

4 komentarze:

  1. Mnie Japonia ciekawi od dłuższego czasu, więc i książka interesuje. Będę musiała jej poszukać.
    Jeśli mogę doradzić - jakaś lista recenzji, ewentualnie etykiety by się przydały, bo za parę miesięcy znalezienie czegoś konkretnego na blogu będzie bliskie niemożliwemu :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za uwagi, etykiety mam już na uwadze. Myślę że wkrótce to nadrobię. W blogosferze jesteś świeżynką i dopiero się uczę, stąd niedociągnięcia.

      Usuń
  2. Bardzo lubię kulturę Japonii, a od bardzo dawna nie przeczytałam żadnej książki na jej temat. Bardzo możliwe, że w ramach nadrabiania zaległości sięgnę właśnie po "Dzienniki...". Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie z kolei Milewski pobudził apetyt na zgłębienie tematu Japonii. Myślę o Joannie Bator i Wachlarzu japońskim.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...