Ona: wdowa z dzieckiem, on: mężczyzna z przeszłością z Pomorza, który przyjechał do Krakowa. "Ani się lubili, ani do siebie nie pasowali", ale zostali małżeństwem, tworząc rodzinę, najważniejszą podstawową grupę społeczną. I to właśnie o rodzinie jest debiutancka powieść Zośki Papużanki "Szopka"
Autorka stworzyła portret rodziny dysfunkcyjnej, nie patologicznej nie kołtuńskiej, ale to nie jest rodzina w której chciałoby się żyć. On ze skomplikowaną przyszłością, bardzo wrażliwy, z kolei ona jest typową matką karmicielką, potrafi komunikować się tylko krzykiem. Zdominowała męża, który żyje pod jej pantoflem. Trwająca między nimi nieustająca wojna ma duży wpływ na ich dzieci i wnuki, wypaczając ich charaktery.
Maciuś rozpuszczony do granic możliwości wyrasta na trutnia i alkoholika, błyskawicznie doprowadza do rozpadu swojego małżeństwa. Wandzia, zahukana, dorasta w przekonaniu, że jest przyczyną wszelkiego zła jakie dotknęło jej rodziny. Ponury portret polskiej rodziny.
Być może książek o rodzinach patologicznych i dysfunkcyjnych powstało już wiele, chociażby powieści Zapolskiej czy Kuczoka, nie mniej przedstawiona przez Papużankę wariacja sagi rodzinnej spodobała mi się, nie można jej zarzucić wtórności, zachwycił mnie szczególnie warsztat pisarski oraz język jakim posługuje się autorka, żywy i barwny.
Autorka trochę w telegraficznym skrócie przedstawia krótkie scenki z najważniejszych okresów życia. Te skrawki obrazów, słowa nienawiści, które padają składają się na rodzinne piekło w którym żyją. Piekło w którym tkwią i nie potrafią się uwolnić. Wiele razy zastanawiałam się dlaczego pomimo toczącej się nieustającej wojny wciąż są razem. Rodzina przedstawiona w "Szopce" nie jest szczególnym wyjątkiem. To samo pytanie można zadać setkom małżeństw, które skaczą sobie do gardeł, ale ślub kościelny, bo dzieci i przede wszystkim nierozerwalne więzy rodzinne i tak trwają dopóki śmierć ich nie rozłączy. Papużanka stosuje liczne wyolbrzymienia, powtórzenia, ironię, które jeszcze bardziej podkreślają przedstawione obrazki codzienności, chociażby niedzielne obiadki u mamy, pochwałę kotleta schabowego i celebrację sznycla, czy morderstwa koguta na rosół, pisarka jest wyjątkowo wnikliwym obserwatorem. Nie brak czarnego humoru i groteski, mimo że sama historia nie napawa optymizmem.
Wielokrotnie spotkałam się z określeniem, że autorka posiada doskonały słuch językowi i dzięki lekturze "Szopki" już wiem na czym on polega, widać to przede wszystkim w narracji. Dzięki temu, że w powieści autorka zastosowała dwa rodzaje narracji trzecio i pierwszoosbową, i właśnie ta pierwszoosobowa zasługuje na uznanie, Przemawia każdy z bohaterów, pokazując inny punkt widzenia, każdy inny, każdy przekazuje swoje myśli,uczucia. Obserwujemy ich albo raczej słyszymy, tak jakby byli na podsłuchu. Każdy z członków przedstawionej rodziny jest postacią przegraną.
"I nigdy nie będzie jasne , kto jest narratorem, kto postacią, kto tłem, kto bohaterem, czyje są słowa które się piszą. Tylko kto przegra, kto przegra, to zawsze wiadomo od początku".
"Szopka" to powieść o relacjach, o zagrożeniach jakie kryją się w życiu z drugim człowiekiem. Poddajemy się narzuconym od pokoleń relacjom, czasem potrafimy uciec od tych schematów, jednak nie zawsze z sukcesem. Autorka trochę polemizuje z utartym przekonaniem, że w dorosłym życiu postępujemy tak jak byliśmy wychowani i co wynieśliśmy z domu rodzinnego.
"Szopka" to proza życia, normalność wielu rodzin. Książka trudna, poruszająca ważne problemy, ale napisana z niezwykłą lekkością.
"Nie widać szopki z wnętrza szopki" absurd polega na tym, że piekiełka rodzinnego w którym tkwimy nie dostrzegamy żyjąc w nim, trzeba wyjść na zewnątrz. Gdzie przebiega granica między normalnością a patologią? Powieść niewątpliwie pod rozwagę.
"Nie widać szopki z wnętrza szopki" absurd polega na tym, że piekiełka rodzinnego w którym tkwimy nie dostrzegamy żyjąc w nim, trzeba wyjść na zewnątrz. Gdzie przebiega granica między normalnością a patologią? Powieść niewątpliwie pod rozwagę.
Szopka, Zośka Papużanka, Wydawnictwo Świat Książki, 2012, ss. 205
Nazwisko autorki jest mi znane, ale jeszcze nic jej nie czytałam.
OdpowiedzUsuńPolecam Ci zarówno "Szopkę" jak i "On", bardzo dobre.
UsuńCoraz głośniej o pani Papużance, a ja nadal nic nie czytałam, choć z tego co widać - warto. Z pewnością się skuszę na ten bolesny rodzinny portret.
OdpowiedzUsuńO Papużance głośno ostatnio dzięki ostatniej powieści "On",który bardzo mi się podobał, dlatego chciałam sięgnąć po "Szopkę" i również się nie zawiodłam. Świetnie napisane.
UsuńPrzyznam, że nazwisko gdzieś obiło mi się o uszy, ale nie znam twórczości tej autorki. Przede wszystkim zainteresowałaś mnie tą narracją, wydaje się zacna :D
OdpowiedzUsuń