Marzec pod kątem filmowym był wyjątkowo kiepski, niestety brak czasu zrobił swoje. Jak na czytanie mam czas w tramwaju drodze do pracy, gdzie mogę spokojnie oddać się lekturze przez prawie dwie godziny, to wygospodarowanie 90 minut by obejrzeć film, to nie lada wyzwanie z natury logistycznych.
Udało mi się jednak, obejrzeć w marcu aż cztery filmy, jak zwykle w moim przypadku misz- masz gatunkowy:
500 dni miłości (2009) w reżyserii Marca Webba
Jedna z najbardziej oryginalnych "komedii romantycznych" jakie oglądałam. W zalewie do obrzydzenia przesłodzonych miłosnych historyjek, ten film to prawdziwy powiew świeżości. W skrócie to historia zwyczajnego związku Toma i Summer, związku w którym mamy dni dobre i złe, momenty pełne uniesień, jak chwile pełnych żalów i pretensji. Uniwersalna historia, z którą może utożsamiać się każdy, związek który może spotkać każdego z nas. Oryginalna konstrukcja fabuły (kompletny brak chronologii), rewelacyjna role Josepha Gordona- Levitta oraz Zooey Deschanel, którym udało się stworzyć bardzo wiarygodne postacie. Kino relaksacyjne, komedia nie-romantyczna, która udowadnia, że miłość może być do bani i że nie warto wierzyć w przeznaczenie, które zawodzi. Życiem i miłością, z naciskiem na to drugie rządzi przypadek.
eXistenZ (1999) w reżyserii Davida Cronnenberga.
Mój małżonek wykopał ten film i stwierdził, że muszę obejrzeć, bo genialny....i jak zwykle miał rację. Tytułowa eXizteZ to nazwa gry komputerowej (nietypowej, bo gracz za pomocą organicznej konsoli podłączonej bezpośrednio do układu nerwowego zostaje umieszczony w wirtualnej rzeczywistości), którą mają przyjemność testować wybrańcy. W czasie pokazu dochodzi do próby zamachu na twórczynię gry Allegry Geller, gdzie "realiści" (grupa przeciwników gier) próbują sabotować wprowadzenie gry na rynek. Największy atut filmu to zatracona granica między grą a rzeczywistością. Do samego końca nie wiedziałam kiedy bohaterowie znajdują się w grze, a co dzieje się naprawdę. Jestem pod wrażeniem jak producentom udało się stworzyć bardzo oryginalny film sci-fi film w zasadzie bez efektów specjalnych, być może dzięki temu film kompletnie się nie zestarzał. Sam pomysł podłączenia użytkowników do gry za pomocą "pępowiny" - strzał w dziesiątkę. Najlepsze określenie dla tego filmu to "dziwny". Po seansie ma się wrażenie, że zrozumiało się tylko niewielką część treści. A późniejsze rozkładanie fabuły na czynniki pierwsze i gnębiące pytanie "co autor miał na myśl" powoduje, że film ma się ochotę obejrzeć kolejny raz.
Tost. Historia chłopięcego głodu (2010) w reżyserii S. J. Clarksona
Film o miłości do jedzenia, ale nie tylko. Dziewięcioletni Nigel ma nietypowe hobby. Jego ulubionym zajęciem jest czytanie książek kucharskich, gotowanie i spędzanie czasu w kuchni. Nie znosi mleka, a na obiad najczęściej jada tosty. Jego życie wywraca się do góry nogami, gdy umiera jego matka, a w jego domu pojawia się nowa pomoc domowa, Pani Potter.
Wyjątkowy film. Oglądając zapowiedź filmu i widząc Helenę Bonham Carter w bistorze spodziewałam się komedii, filmowi bliżej jednak do dramatu, mimo to nie zawiodłam się i przyjemnie spędziłam czas. Film pełen smaków, zapachów, z lekkim posmakiem goryczy. Śledzimy próby Nigela poprawy jego relacji z ojcem właśnie przez gotowanie oraz późniejszą rywalizację między nim a Panią Potter, który za pomocą jedzenia walczą o miłość i uwagę jego ojca. To film o marzeniach trudnej drodze do ich spełniania, film o relacjach, o potrzebie akceptacji. Wzruszające kino, wywołujące przyjemne burczenie w brzuchu na widok tarty cytrynowej.
Prawdziwa historia opowiadająca o bezdomnej kobiecie, która pojawia się w porządnej londyńskiej dzielnicy i tym samym zakłóca spokojne życie mieszkańcom. Panna Sheperd mieszkająca w vanie, parkuje swoje "mieszkanie" tylko tymczasowo na podjeździe domu Alana Bennetta. Tymczasowo zamienia się w piętnaście lat, a relacje dwójki sąsiadów zamieniają się w prawdziwą przyjaźń.
Najjaśniejszą gwiazdą filmu jest Maggie Smith, bardzo lubię tę aktorkę, ale to co pokazała w tym filmie to mistrzostwo świata. Błyskotliwe dialogi, jak to u Brytyjczyków z dużą dozą ironii i absurdu. Film łamie stereotypy na temat bezdomności, w przypadku panny Sheperd nie z konieczności, a z wyboru. Bohaterka jest być może stara, ale nie zniedołężniała, nie żebrze, nie prosi o pomoc ( nawet jak ją otrzymuje, nie powie dziękuję), jest uparta i opryskliwa. Bardzo ciepły humorystyczny film, o potrzebie otwarcia się na potrzeby innych.
Tym razem nie wskazuję najlepszego filmu. Obejrzałam niewiele, ale trafiłam na wyjątkowe dobre kino. Każdy z filmów to zupełnie inna bajka i inna para kaloszy. Wszystkie i każdy z osobna gorąco Wam polecam.
Z całą pewnością muszę w takim razie obejrzeć eXis... czy jak to się tam pisze ;). W końcu gra tam Jennifer Jason Leigh! A na "Damę w Vanie" bardzo chciałem iść do kina, ale oczywiście w niewielkim Opolu nie znalazło się żadne kino, które by ten film puściło :/.
OdpowiedzUsuńJennifer Jason Leigh całkiem ciekawą rolę zagrała, Jud Law zresztą też. Mam to szczęście, że całkiem niedaleko mam niewielkie kino studyjne i "Damę w vanie" grali, dla samej Maggie Smith ten film warto obejrzeć, mam nadzieję, że będziesz miał okazję. Pozdrawiam
Usuńnie widziałam żadnego z tych filmów. zainteresował mnie Tost. historia chłopięcego głodu, chętnie zobaczę Helenę Bonham Carter, a ze względu na Maggie Smith (którą uwielbiam w Downton Abbey) muszę zobaczyć Damę w vanie. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKreacja Heleny Bohnam Carter w Toscie jest świetna. Maggie Smith to fenomen, dla jej roli ten film warto obejrzeć. Pozdrawiam
UsuńSzczerze mówiąc chyba o żadnym nie słyszałam, nie mówiąc o oglądaniu :)
OdpowiedzUsuń