niedziela, 7 maja 2017

Historia światła, Jan Němec- recenzja #303

"Jeden jedyny raz raz chciałbym trzymać w ręku sam promień słoneczny i pisać nim- jeden jedyny raz!" Jan Němec, w swojej powieści "Historia światła" opisał życie człowieka, który potrafił pisać światłem. Artysta, które swoje fotografie nazywał "snami o świetle i cieniu".  František Drtikol, dandys z małego górniczego miasteczka, fotograf, mistrz aktów, który nigdy nie miał szczęścia do kobiet, buddysta, który wierzył w komunizm. Człowiek wielu sprzeczności, a przy tym genialny artysta i pasterz światła.
Młody František nie wiązał swojej przyszłości z fotografią, chciał zostać malarzem. Spędzając długie godziny w ciemni, gdy pracował jako asystent fotografa, uważał, że "fotografia w porównaniu z malarstwem jest taka tępa, to taka głupia służka rzeczywistości, kolorowanka dla idiotów, którzy nie mają żadnego twórczego talentu." Dopiero studia fotograficzne, które podjął w Monachium pokazały mu, że zdjęcia to nie tylko "mechaniczne odciski rzeczywistości", ale podobnie jak poezja czy malarstwo, fotografia jest sztuką. 


Jan Němec rezygnuje z narracji trzecioosobowej, wchodząc  w przekonujący dialog ze swoim bohaterem. Przyglądamy się dzieciństwu Františka w Přibramu, spędzonego tuż obok kopalni srebra, jego studiom  w Monachium. Razem z nim przeżywamy dwie wojny, małżeństwo z Erviną Kupferovą, oraz towarzyszymy mu podczas jego pracy w atelier w Pradze.

Autor, tworząc biografię czeskiego artysty wykorzystał pamiętniki Drtikola, przesyłane w czasie wojny listy do jego wielkiej miłości, Eliški, czy krótką autobiografię wysłaną przez fotografa z okazji dopuszczenia go do Związku Artystów. "Historia światła" nie wpisuje jednak w gatunek literatury faktu, ponieważ w książce czeskiego pisarza przenikają się zarówno fakty, fikcja jak i interpretacje pisarza. Dzięki temu powieść Němca staje czymś znacznie więcej niż biografią czeskiego fotografa. Z powieści wyłania się wielki artysta, ale i człowiek z krwi i kości. Pisarzowi udała się rzecz niezwykła,  dociera do światła, z którego František Drtikol  swoimi rękami i talentem potrafił zamienić w coś niesamowitego, a Němec oddaje jego wizjonerstwo na kartach książki.  W swojej powieści autor przedstawia również historię fotografii, jako nowej formy sztuki, górnictwa w mieście Přibram, burzliwego okresu  upadku cesarstwa Austro-Węgier, czy toczące się w XX wieku dwie wojny światowe.Całość utrzymana jest w unikalnym klimacie.

"Historię światła" można porównać do przepięknego obrazu,  z którego wyłania się portret niezwykłej osobowości, człowieka wielkiego, który kochał substancję niezbędną dla każdego fotografa- światło, potrafiąc wydobyć z niego prawdziwą magię.  Drtikol był kaligrafem światła i cienia, a Jan Němec jest niewątpliwym mistrzem pióra. Słowa, którymi maluje "Historię światła" dostarczają doznań każdemu ze zmysłów. Autor potrafi sprawić, że "ciemność pachnie jak dojrzewające wiśnie", światło "powinno mieć smak świeżej wanilii, smak crème brûlée, który serwują w tej cukierni przy ulicy Ječnej." , a wypowiadane przez bohaterów słowa "syczą i szeleszczą, jakby pełzały po rozgrzanych kamieniach."

"Tak jak jedno jedyne źródło światła może rzucać nieskończoną liczbę cieni, w zależności od tego, jaki przedmiot przed nim postawicie, tak zamiar  prawdziwego artysty może manifestować się w nieskończonej liczbie form w zależności od użytych środków." 

Jan Němec  stworzył niesamowitą opowieść o artyście, który był pasterzem światła. Człowieka, w którego życiu sztuka i światło stało się esencją życia. "Historia światła" urzeka jak fotografie Františka Drtikola, oddziałując na wszystkie zmysły.
Pełna smaków, zapachów, dźwięków i magicznego światła.

Historia światła, Jan Němec, Wydawnictwo Książkowe Klimaty,  2017, ss.556



Za pełną światła lekturę dziękuję Wydawnictwu Książkowe Klimaty


4 komentarze:

  1. "Pasterz światła" - jakie piękne określenie. Gra świateł i cieni zawsze była dla mnie czymś magicznym, nigdy nie opanowałam sztuki kreowania w ten sposób :)
    Historia niezwykła i niezwykłego człowieka, która może być jednocześnie piękna i magiczna, w jakiś niesamowity sposób uduchowiona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie fotografia na zawsze pozostanie sztuką tajemną, podziwiam tych którzy potrafią uchwycić tę magię, a František Drtikol był magikiem. W czasie lektury książki szukałam w sieci jego prac i muszę przyznać, że w pełni zasługuje na miano pasterza światła.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...