środa, 27 lipca 2016

Diabeł i tabliczka czekolady, Paweł Piotr Reszka- recenzja #184

Czytając reportaże, zwykle sięgam po te, które opowiadają o życiu i ludziach zamieszkujących odległe zakątki świata. To co nieznane i odległe wzbudza większe zainteresowanie, niż to co spotykamy na co dzień. Paweł Piotr Reszka w swoim zbiorze reportaży "Diabeł i tabliczka czekolady" udowadnia, że ciekawy temat na reportaż można odnaleźć tuż za rogiem, nawet w naszej szarej, polskiej rzeczywistości.

15 reportaży publikowanych na przestrzeni ponad dziesięciu lat w "Dużym Formacie" oraz 12 zupełnie nowych tekstów. Autor wziął w nich na tapetę Lubelszczyznę. Znajdziemy tu historię dziewicy konsekrowanej, zbuntowanych Betanek z Kazimierza Dolnego, reportaż o znaczeniu krzyża w szkole, czy matce ukrywającej zwłoki noworodków w beczce. Porusza również tematy biedy, niedostatku materialnego, czy reportaż o tym jak żyje się bez łazienek. Polska B? Niekoniecznie, bo wszystkie historie przedstawione przez Reszkę mogły wydarzyć się wszędzie.


Paweł Piotr Reszka pisze o ludziach, o ich troskach, dramatach. Zwraca uwagę na człowieka, którego mijamy codziennie, nie zwracając uwagi. To słodko-gorzkie historie. To co łączy wszystkie reportaże to wspólny temat, szczęście, które dla każdego znaczy coś innego. Małe, duże, każdy z nas jak i bohaterowie mają inną definicję szczęścia. Tej małej radości, która sprawia, że się uśmiechamy, że co dzień rano chce nam się wstać z łóżka, jak chociażby tytułowa tabliczka czekolady. Czytając reportaże o dramatach ludzkich w zestawieniu z tymi małymi drobnostkami, które powodują, że warto żyć, autor sprawia, że  doceniamy to co mamy od życia.

To co najbardziej ujęło mnie w reportażach Reszki, to fakt, jak znakomitym słuchaczem jest autor. Obserwuje, uważnie słucha, relacjonuje. Bez moralizatorstwa, bez oceniania. On tylko przekazuje historię, to czytelnik musi opowiedzieć się po której stronie stoi, a to również nie jest proste. 

Reszka posługuje się prostym językiem, bez zbędnych upiększeń, wręcz minimalistycznie, ale dosadnie i celnie dociera do czytelnika, zmuszając go do refleksji. Właśnie ta prostota przekazu porusza najbardziej.

"Diabeł i tabliczka czekolady" to reportaże o miłości, nienawiści, wyobcowaniu, często braku nadziei. Paweł Reszka to prawdziwy reporter przez duże R. Lubi ludzi, słucha ich i przede wszystkim szanuje.
Piękna i mądra książka. Samo życie.

Diabeł i tabliczka czekolady, Paweł Piotr Reszka, Wydawnictwo Agora SA, 2015, ss. 220

5 komentarzy:

  1. Niestety reportaże zwykle nie przyciągają mnie do siebie. Wyjątkiem jest chyba tylko Martyna Wojciechowska (myślę, że jej dzieła są właśnie reportażami), pisze naprawdę świetnie, nie leje wody, krótko, zwięźle i na temat. Generalnie lubię literaturę faktu typowo podróżniczą, bądź coś w stylu "Ginekologów" jak już zapewne wiesz :D

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reportaże długo omijałam szerokim łukiem, twierdząc, że to nie dla mnie, ostatnio jednak coraz częściej. Wojciechowskiej nie miałam jeszcze okazji czytać, ale kto wie może kiedyś. A Thorwald potrafi pisać.

      Usuń
  2. Wychodzę z podobnego założenia, o którym piszesz na wstępie. Dlatego też tak mało czytam książek z naszego rodzinnego rynku. Jak już sięgam to najczęściej po takie książki, gdzie nazwy własne i miejsca nie są związane z Polską, prosty przykład Grzędowicza czy Wegnera.
    Reportaż czytam bardzo rzadko i ten mnie nie przekonuje. Ale czytałem reportaże Tochmana i Kapuścińskiego o krajach zagranicznych, i bardzo mi się podobały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja reportaży nie czytałam bardzo długo, szybko się nudziłam, a na ten zbiór trafiłam przypadkiem i o dziwo mnie wciągnął. Reszka ciekawie pisze i najważniejsze nie ocenia ludzi z którymi rozmawia, a mam wrażenie, że dzisiaj to rzadka umiejętność nie komentować otaczającej nas rzeczywistości.

      Usuń
  3. Ciekawy tytuł i zawartość także mnie zainteresowała :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...