wtorek, 4 października 2016

Dukla, Andrzej Stasiuk - recenzja #215

Dukla, niewielkie miasteczko, położone na północnym skraju Beskidu Niskiego, "parę uliczek na krzyż, jeden kościół, jeden klasztor i zręby synagogi, gdzie parę metrów nad ziemią wczepiają się w mur karłowate brzózki", "dziwne miasteczko, z którego nie ma już dokąd pojechać". Andrzej Stasiuk w "Dukli" pisze w  o tym niewielkim miasteczku w taki sposób, że przyciąga, czaruje, że nie chce się go opuszczać, nie chce wyjeżdżać i "oglądać ja  w różnych światłach i porach".

O czym jest "Dukla"? W zasadzie o niczym, nie ma tu fabuły, nie ma historii. Osią dla wszystkich opowiadań jest Dukla, do której autor wciąż powraca.

"Od dawna wydaje mi się, że jedyną wartą opisu rzeczą jest światło, jego odmiany i jego wieczność" Dukla to fascynacja światłem. Opisywany przez autora świat jest w ciągłym ruchu, raz jest, by za chwilę zniknąć. Światło wydobywa je z niebytu.
Światło i niewielkie podkarpackie miasteczko stają się punktem wyjścia do rozważań o pamięci. 

Pisarz jednak nie skupia się na przeszłości, która jest dla niego tylko "okruchami, odciskami rzeczy (...) fantomami desygnatów, zatrzymanymi  w pół drogi między istnieniem i nazwaniem", często musi "samego siebie sobie wyobrażać. Zupełnie tak jakbym był jedynie dodatkiem do świata."

Stasiuk skupia się na teraźniejszości i niczym fotograf, którego narzędziem nie jest aparat, a słowa  potrafi opisać światło, uwiecznić te obrazy, jak na fotografii.

"To było tak, jakby świat w tym miejscu przestał płynąć, jakby zastygł, żeby pokazać, czym jest unieruchomiona zmiana, czym jest okrucieństwo teraźniejszości, rozpięte między pragnieniem jutra a możliwością wczoraj."

Andrzej Stasiuk to czarodziej, malarz, w przypadku "Dukli" niezwykle utalentowany fotograf. W jego opowieściach o zwyczajnym życiu, przeciętnych ludziach i miejscach potrafi wydobyć na światło dzienne piękno, ukazać ich jasną stronę, której my często dostrzec nie potrafimy.
W tej prostocie przekazu jest chwila na refleksje, nostalgię, zmysłowość, przepełniona poezją, która tkwi w języku.
"Dukla" zachwyca lucyferycznie skrzącym śniegiem, powietrzem jak zimny atrament, światłem barwy roztopionego srebra, łąkach ciężkich i lśniących jak rtęć. "Dukla jak memento, jak mentalna dziura w duszy, klucz nie do podrobienia i duch porośnięty migotliwymi piórkami realności. Dukla warta litanii". Lektura, która pochłania bez reszty.

Dukla, Andrzej Stasiuk, Wydawnictwo Czarne, 2011, ss.125

6 komentarzy:

  1. Bardzo zaciekawiłaś mnie tą książką.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam! "Dukla" to książka inna niż inne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inna, trudno ją opisać, jeszcze trudniej zrecenzować, wyjątkowa. Stasiuk potrafi czarować.

      Usuń
  3. Chyba wyjdę na ignorantkę, ale nie miałabym większej przyjemności z lektury tej książki :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie ignorancja, ze Stasiukiem tak podobno już jest, że albo się go kocha, albo nienawidzi. Nie każdy lubi czytać książki w zasadzie o niczym i Ty właśnie do tej grupy należysz.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...