Mój filmowy luty był całkiem przyzwoity. Udało mi się obejrzeć aż 7 filmów. Tematycznie, jak to u mnie, totalny misz-masz. Było trochę science-fiction, animacja, komedia, obyczajówka. Baa nawet dwa filmy nominowane do tegorocznych Oscarów obejrzałam. I oczywiście miesiąc bez Simona Pegga byłby miesiącem straconym.
Zapraszam na małe filmowe podsumowanie lutego:
400 days (2016) w reżyserii Matt'a Osterman'a
Mój największy zawód, trailer był rewelacyjny, sam pomysł na fabułę również, jednak coś poszło nie tak, bardzo nie tak.
Kilku młodych astronautów decyduje się przystąpić do nietypowego programu, trwającej tytułowe 400 dni symulacji mającej na celu zbadanie jak długo człowiek może żyć w izolacji. Jak łatwo przewidzieć im dłużej trwa eksperyment tym gorszy jest stan psychiczny bohaterów, sytuacji nie poprawia nieplanowana utrata kontaktu z kontrolą lotu.W miarę upływu czasu zaczynają podejrzewać, że coś z symulacją jest nie tak, a granica między fikcją a rzeczywistością powoli zaczyna się zacierać. 400 dni to film z dużym potencjałem, niestety zmarnowanym. Kiepskie dialogi i wrażenie, że scenarzystom po świetnym wprowadzeniu zabrakło pomysłów w którą stronę poprowadzić akcję, niedopracowane postacie. Miało być psychologiczne sci-fi, wyszedł kiepski melodramat.
Hector (w tej roli Simon Pegg) jest psychiatrą. Praca przynosi mu coraz mniej satysfakcji, bo nie
potrafi sprawić by jego pacjenci znowu stali się szczęśliwi. Porzuca swoje wygodne życie w Londynie oraz swoją dziewczynę Clarę ( Rosamund Pike) i wyrusza w podróż poszukując odpowiedzi na pytanie: co sprawa, że ludzie są szczęśliwi?. Film Chelesoma robi bardzo dobre pierwsze wrażenie, ale jak dla mnie jest uroczo naiwny. Mamy szczęśliwych Afrykańczyków, mądrych buddystów i Simona Pegga, którego nie można nie lubić (choć dla mnie to jego najdziwniejsza i chyba najsłabsza rola), film pełen banałów, stereotypów i naiwnych truizmów. Dla tych którzy nie szukają głębi będzie to bardzo sympatyczne i odprężające kino.
Chciwość (2011) w reżyserii J.C. Chandor'a
Genialny, wymagający bardzo dużo skupienia. Film opowiada o pierwszych 24 godzinach kryzysu na Wall Street. Analityk finansowy pracujący dla jednej z firm inwestycyjnych ( w tej roli Stanley Tucci) odkrywa nieprawidłowości, które mogą mieć wpływ nie tylko na przyszłość spółki dla której pracuje, ale również dla całej gospodarki. Reżyser nie ocenia, nie roztrząsa przyczyn kryzysu, a bardziej skupia się na pracy maklerów i zarządzających. Świetna gra aktorska Kevina Spacey, Jeremy'ego Irons'a, Paula Bettanego. Mimo, że poruszana tematyka jest trudna (sama musiałam odkryć co kryje się i na czym polegają MBS'y) film wciąga. Kto by pomyślał, że ekonomia może być tak emocjonująca.
Paul (2011) w reżyserii Gregg'a Mottoli
Zwariowana komedia z fantastycznym duetem Pegg/Frost.
Dwóch komiksowych maniaków w czasie podróży po Stanach Zjednoczonych spotyka kosmitę Paula, który ucieka z tajnego wojskowego laboratorium. Graeme i Clive postanawiają mu pomóc dotrzeć na statek i powrócić na ojczystą planetę.
Prześmieszna, pełna akcji i zwariowanego humoru komedia. Simon Pegg i Nick Frost wysłali w kosmos wszystko od Gwiezdnych Wojen po E.T. Po tym filmie na E.T. już nigdy nie spojrzę tak samo. Brakowało tylko agenta Muldera.
The Big Short (2015) w reżyserii Adam'a McKay'a
Dla mnie zdecydowany numer jeden wśród obejrzanych filmów. Film oparty na autentycznych wydarzeniach, które stały się początkiem światowego kryzysu ekonomicznego w latach 2007-2010.
Skupienie i koncentracja w czasie seansu są wymagane z racji poruszanego tematu. Jednak twórcom należy się duże uznanie za szacunek dla widza i tłumaczenie zawiłości instrumentów finansowych, ekonomii.
Przezabawne portrety dziwaków, którzy w czasie zapaści finansowej w 2008 roku dorobili się na kryzysie. Oświeca i jednocześnie potrafi rozwścieczyć. Świetna rola Steve'a Carella. Żałuję, że nie otrzymał statuetki Oscara.
Spotlight (2015) w reżyserii Tom'a McCarthego.
Tegoroczny zwycięzca w kategorii najlepszego filmu. Bardzo dobre kino, które ogląda się jak bardzo dobry dreszczowiec (poza rolą Rachel McAdams) Film opisujący prawdziwą historię śledztwa prowadzonych przez dziennikarzy Boston Globe, którzy docierają do szokujących danych na temat siatki pedofilskiej w Kościele Katolickim, skutecznie tuszowanej przez władze kościelne.
Historia która powoduje ciarki, zarówno od na godną pogardy działalność, zamiatanie problemu pod dywan, jak i dziennikarskiej zaradności i odwagi.
Zwierzogród (2016) w reżyserii Byron'a Howard'a i Rich'a Moore
Zwierzogród to wyjątkowa metropolia bo zamieszkiwana wyłącznie przez zwierzęta, w której każdy zwierzak mały i duży może spełnić swoje marzenie i być tym kim zapragnie. Tak do Zwierzogrodu trafia Judy Hops, mała króliczka, której wielkim marzeniem jest być policjantka. Judy musi połączyć siły z lisem Nickiem Bajerem by rozwiązać sprawę tajemniczych zniknięć mieszkańców miasta.
Na filmie byłam z moją córką i z perspektywy dorosłego napiszę, że Disney stworzył bardzo mądrą animację o uprzedzeniach rasowych, segregacji i tolerancji, które są plagą w naszym społeczeństwie. Z perspektywy mojego dziecka (siedmiolatki), które posiada niezwykłe pokłady empatii i w czasie sceny gdzie "koledzy" znęcają się nad małym lisem, bo jest drapieżnikiem i jest inny, zarządziła wyjście z kina i powiedziała, że "Zwierzogrodu" nie obejrzy nigdy więcej.
* wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony www.filmweb.pl
Paul i Big short mam w planach ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry plan
UsuńHmmm, ja chyba potrzebuję czegoś lekkiego i odprężającego właśnie :)
OdpowiedzUsuńW takie dni bez słońca takie kino jest najlepsze.
UsuńSpotlight mnie najbardziej zainteresował. Chociaż Zwierzogród pewnie zaliczę z synkiem:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Twojemu dziecku 'Zwierzogród' bardzie przypadnie do gustu niż mojej latorośli.
UsuńKojarzę jedynie dwa ostatnie i chyba je najbardziej mam ochotę obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńJa nie mogę sie nigdy zebrać, by obejrzeć film - wygrywa książka lub zwyczajnie film w tv jeśli leci coś sensownego a to nie zdarza się tak często :P
Ja filmy najczęściej oglądam jako seriale, w odcinkach. U mnie też wygrywa książka, którą mogę zabrać ze sobą wszędzie, z filmami sprawa nie jest już aż tak prosta.
UsuńZ wymienionych przez Ciebie widziałem Big Short i Spotlight, oba bardzo dobrze zreazlizowane, oba angażujące - świetne kino
OdpowiedzUsuńTak, oba filmy rewelacyjne, ale jakoś bliższy jest mi jednak Big Short.
UsuńPewnie za jakiś czas obejrzę "Jak dogonić szczęście" i "Zwierzogród", bo wydają się całkiem niezłe. :)
OdpowiedzUsuńJa trochę żałuję że nie udało mi się obejrzeć "Zwierzogrodu" w całości, ale po 2/3 stwierdzam, że Disney świetnie się spisał.
UsuńMam w planach Zwierzogród, nawet jeśli jestem dorosłą dziewczyną. Zwłaszcza, że inną bajkę tego twórcy uwielbiam- Krainę Lodu.
OdpowiedzUsuńwww.zksiazkadolozka.blogspot.com
Ja przed oglądaniem bajek nie mam żadnych oporów, a ostatnio twórcy animacji jednak zwracają uwagę by podobały się zarówno dzieciom jak i tym wyrośniętym dzieciom :)
Usuńmam w planach The big short i spotlight, nie widziałam żadnego z obejrzanych przez Ciebie filmów. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWszystko do nadrobienia, byleby czas pozwolił.
UsuńWczoraj oglądałem Sptlight - bardzo dobry film. :)
OdpowiedzUsuńChciwość widziałem dawno, ale też mi się podobała. Spacey to dla mnie rewelacyjny autor. Za Ironsem nie przepadam, ale tutaj mi też się podobała jego rola.
The Big Short - to muszę koniecznie zobaczyć!
Jeśli podobała Ci się "Chciwość" "The Big short"Ci się spodoba, na pewno jest łatwiejszy w odbiorze niż "Chciwość".
OdpowiedzUsuńZ pewnością muszę obejrzeć "Spotlight", ale i "Chciwość" mnie zainteresowała, nie słyszałam o tej produkcji. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń