wtorek, 14 czerwca 2016

Shantaram, Gregory David Roberts- recenzja #164

Zgodnie z obietnicą Marcina Mellera, który widnieje na okładce "Shantaram" Gregorego Davida Robertsa, to osiemset stron czytelniczego raju, i nagroda za wszystkie przeczytane rzeczy średnie. Żałuję, ale nie zostałam uzależniona, specjalnie mnie nie zassała, ani zahipnotyzowała i z ulgą przyjęłam jej zakończenie. Shantaram jest w mojej ocenie tylko przeciętny.

"Shantaram" o po części autobiograficzna historia alter ego autora , który w 1978 roku za napady z bronią w ręku został skazany na dwadzieścia lat więzienia, z którego uciekł w biały dzień do Bombaju w Indiach. Tam ukrywa się w slamsach, gdzie leczy biedaków. Bombaj, który miał być tylko chwilowym schronieniem, stał się jego domem. To miejsce gdzie toczą się brudne interesy, kwitnie handel narkotykami, przemyt, fałszerstwa, ale również miejsce gdzie można zdobyć prawdziwe przyjaźnie, odnaleźć miłość i prawdę o samym sobie.


"Shantaram" to powieść, którą się albo kocha, albo nienawidzi. Ja znalazłam się gdzieś pośrodku. Nie była bardzo zła,  ale nie jest to pozycja, która mnie zachwyciła i zabrała mnie do czytelniczego raju, chyba że tym rajem będą opisywane Indie.

Zakochałam się w Indiach ukazanych przez autora. Bombaj  Robertsona żyje na kartach książki, czuć zapach miasta, smak hinduskiego jedzenia, słychać gwar, jaki toczy się na ulicach tego miasta. Pisarzowi udało się tchnąć w Indie życie, na tyle, by stały się ważnym bohaterem powieści. 

Niewątpliwym atutem powieści jest wplecenie do fabuły przez autora swojej bogatej biografii. Główne wydarzenia są prawdziwe, opisy rzeczywiste, tak jak  bohaterowie, którzy mimo że wykreowani są bardzo wiarygodni. Każda z postaci jest silną osobowością, są nieustępliwi, honorowi i lojalni.

Jednakże postać głównego bohatera, Lina, działała na mnie irytująco. To człowiek o dwóch twarzach. Z jednej strony uważa, że jest dobry, że jestem bohaterem i dobroczyńcą, a drugiej jest złoczyńcą, awanturnikiem i przestępcą. Nie potrafię pojąć jak w jednym człowieku może być taka kumulacja dobra i zła jednocześnie.
Z drugiej strony, rozumiem że poprzez tę emocjonalną huśtawkę i dwubiegunowość tej postaci autor chciał pokazać jego drogę do 'bożego pokoju", drogę do odnalezienia prawdy o sobie, a  może poprzez postać Lina chciał w jakiś sposób "wybielić" swoją osobą (wszakże główny bohater to przestępca), trudno ocenić.

Nie zachwyciły mnie wywody filozoficzne, których w powieści nie brakuje. Były męczące i mało wiarygodne. Trudno mi uwierzyć, że jedna osoba w tak krótkim okresie może doznać tak wiele dramatycznych objawień o życiu, miłości i cierpieniu. Jak lubię w powieściach filozoficzne dysputy, tutaj kompletnie do mnie nie trafiły, tym bardziej, że większość dotyczyła biedy i upokorzeń.

Objętość "Shantaram" to niestety jej  minus. Zdaję sobie sprawę, że Roberts pisał o własnym życiu i wydarzeniach z jego punktu widzenia istotnych, jednak dla mnie ta kronika była zbyt szczegółowa. Wielowątkowa i dynamiczna fabuła powieści tylko czasem wciąga, częściej nuży, a to za sprawą licznych powtórzeń.  Były chwile że czułam, że kręcę się w kółko, wciąż czytając o tym samym. Lekka dieta i odchudzenie książki z powtórek do 400 stron nie zrobiłoby jej źle. 

"Shantaram" to wielka przygoda, w którą zabiera nas autor. Wyprawa egzotyczna, dynamiczna, długa, ale też męcząca i wymagająca determinacji. Czytelniczy Święty Graal to niestety nie jest, przynajmniej nie mój.

Shantaram, Gregory David Roberts, Wydawnictwo Marginesy, 2016, ss.800

18 komentarzy:

  1. A mnie "Shantaram" wciąż fascynuje. Choć nie lubię grubych książek i obawiam się, że wywody filozoficzne mogą do mnie nie trafić.
    Pozdrawiam,
    Między sklejonymi kartkami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że mój brak zachwytu wynika z jeszcze jednej rzeczy, "Shantaram" tak bardzo wszyscy zachwalają, że nastawiałam się na Bóg wie co. Być może moje wyobrażenia nie przeżyły zderzenia z rzeczywistością. Mam nadzieję, że Tobie bardziej się spodoba.

      Usuń
  2. Ja się już przekonałam, że jak wszyscy coś chwalą to czasem (często?) okazuje się, że mnie akurat czegoś zabrakło, coś nie zagrało, nie zachwyciło. To tylko pokazuje jak różne mogą być ludzkie gusta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz dużo racji, duże znaczenie ma też nastawienie, bo biorąc do ręki książkę którą wszyscy zachwalają spodziewamy się wielkiego wow. "Shantaram" nie jest zły, ale zdecydowanie więcej wad ma niestety.

      Usuń
  3. Jak widać, nie zawsze większa objętość równa się większej treści. Książkę chciałabym jednak kiedyś sama przeczytać. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zniechęcam, to że nie podobało się mi, wcale nie znaczy, że Tobie się nie spodoba. Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Chyba nie ma nic gorszego od irytującego głównego bohatera i to jeszcze w tak grubej książce. No i jeszcze te wywody filozoficzne. Nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wywody filozoficzne mogą być, jeśli nie stają się pseudofilozofią, jak to miało miejsce w Shantaram. Wiesz, generalnie książka zbiera bardzo wysokie oceny...tylko mi jakoś nie podeszła.

      Usuń
  5. "Shantaram" jawi mi się jako powieść, którą wielu uznaje za lekturę obowiązkową, a jeśli nie poznało się tej historii, to znaczy, że jest się nieco gorszym. Być może to mylne wrażenie. Niemniej wolę być tą "gorszą", bo jestem wręcz przekonana, że męczyłaby mnie ta lektura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daleka jestem od przekonania, że gdy nie przeczytało się czegoś, to od razu trzeba go stygmatyzować. Jeśli czujesz, że Stantaram by Cię zmęczyło, nie czytaj, najgorsze to robić coś na siłę. Pozdrawiam

      Usuń
  6. Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się takiej oceny. Sugeruję się na LC, bo czytając samą recenzję aż tak niskiej oceny po Tobie bym się nie spodziewał. A ja tą książkę mam na uwadze dosyć mocno. Może mi podejdzie znacznie lepiej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi, ja również nie spodziewałam się, że Shantaram mnie zawiedzie. Do lektury zasiadałam z wielkim entuzjazmem, który malał z każdą przeczytaną stroną. Jestem w mniejszości, której książka się podobała, ale spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Mam nadzieję, że Ty docenisz ją bardziej, ja nie potrafię.

      Usuń
    2. Też mam taką nadzieję. :)

      Usuń
  7. Zamierzam zakosztować tej przygody na stronach książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj, mam nadzieję, że Tobie lektura przypadnie bardziej do gustu.

      Usuń
  8. Przyznam, że miałam ogromną chęć na tę książkę, ale nieco ostudziłaś mój zapał. Ale też nie zniechęciłaś :) Może dobrze się stało, bo teraz nie będę miała wygórowanych oczekiwań, po których mogłoby przyjść wielkie rozczarowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, że nie podobało się mi, nie znaczy że Tobie się nie spodoba. Mam nadzieję, że lektura da Ci dużo przyjemności. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  9. Nie jesteś pierwsza, która tak nisko to ocenia. To daje mi do myślenia i zdecydowanie nie mam zamiaru sprawdzać, jaka jest ta książka. Na półkach czeka zbyt wiele książek :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...