Tym razem poznacie gust filmowy mojego męża, bo w zasadzie każdy z filmów, który obejrzałam, wybierała moja lepsza połowa. Jedynie "Łowcę Androidów" obejrzałam pod wpływem lektury "Nakręcanej dziewczyny" Paula Bacigalupiego.
Filmowo to był wyjątkowo udany miesiąc, dwa długie weekendy zrobiły jednak swoje.
Zapraszam na filmowe podsumowanie maja.
Cloverfield Lane 10 (2016) w reżyserii Dana Trachtenberga
Zaczynam od całkiem przyzwoitego thrillera sci- fi, odwołującego się do amerykańskich lęków przed bombą atomową i inwazją obcych. Po wypadku samochodowym Michelle odzyskuje przytomność w podziemnym schronie. Howard ( w tej roli John Goodman) twierdzi, że ocalił jej życie, gdyż w wyniku ataku chemicznego na powierzchni nikt nie jest w stanie przeżyć. Przerażona kobieta, nie chce dać wiary wyjaśnieniom Howarda, poniekąd słusznie bo wygląda i zachowuje się jakby miał coś na sumieniu. Za wszelką cenę próbuje ze schronu atomowego uciec.
Bardzo kameralny dreszczowiec, bo to kino w zasadzie trzech aktorów, z rewelacyjnym Goodmanem na czele. Bardzo mroczny, trzyma w napięciu od samego początku. Brawa za scenariusz, bo twórcy mieszają w głowie tak bardzo, że nie nie sposób odgadnąć jakie są prawdziwe intencje Howarda i o co w tym wszystkim chodzi. Dawno nie czułam się tak zrobiona w trąbę i to wielokrotnie. Niestety finał mnie rozczarował. Warto obejrzeć, a na zakończenie spojrzeć z przymrużeniem oka.
Hot fuzz- Ostre psy (2007) w reżyserii Edgara Wrighta
Nicolas Angel ( w tej roli Simon Pegg) policjant będący wzorem cnót i etyki, zostaje przeniesiony z Londynu do sennego Gloucestershire w Stanford. W miasteczku mają miejsce makabryczne morderstwa, na które lokalni reagują jedynie wzruszeniem ramion i słowami, że wypadki się zdarzają. Angel staje przed nie lada zadaniem, by przekonać policjantów, że mają do czynienia z seryjnym mordercą, tym bardziej, że mieszkańcy mają swoje mroczne sekrety.
Brytyjski humor, z niezawodnym duetem Pegg i Frost to recepta na udaną komedię. Pełna gagów, brytyjskiego humoru, który momentami przekraczał moją tolerancję na absurd, prawdziwa jazda bez trzymanki. "Hot fuzz" to specyficzny hołd (albo jak kto woli wyśmianie) dla najlepszych filmów z gatunków kina akcji, w której aktorzy przez cały czas potrafią zachować pokerową twarz. Film, który potrafi doprowadzić do łez, ze śmiechu oczywiście.
Lobster (2015) w reżyserii Yorgosa Lanthimosa
W kategorii najdziwniejszy obejrzany przeze mnie film Lobster ma na razie pierwsze miejsce. Akcja filmu ma miejsce w przeszłości, gdzie społeczeństwo nie akceptuje ludzi samotnych. Samotni są aresztowani i przenoszeni do Hotelu, gdzie mają jedynie 45 dni na znalezienie partnera, bo jak nie....
Nie jest to klasyczna dystopia, niby film fantastyczny, ale akcja toczy się we współczesnym świecie, jedynie zmienione zostały reguły gry. Ten film ma w sobie coś z komedii, ale komedią do końca nie jest, bo niepokój towarzyszył mi równie często. Najbardziej przerażały mnie postacie, ludzie zachowują się tutaj jak maszyny, bez uczuć, bez emocji, ciężko się z nimi utożsamiać. Reżyser wykreował dziwny, nierealny świat, ale daje do myślenia. Oglądając chore wydawało mi się że o dobieraniu się w pary decyduje drobne podobieństwo w wyglądzie czy jedna cecha charakteru, ale przy głębszym zastanowieniu się bardzo dziwne nie jest. Świetny duet Colina Farrella i Rachel Weisz, dziwny i wyjątkowy bo pokazali chemię bez chemii. Z pewnością nie jesr to kino z gatunków żyli długo i szczęśliwie.
Łowca androidów (1982) w reżyserii Ridleya Scotta
Klasyk, który ma tyle lat co ja, a który kompletnie się nie zestarzał (tak jak ja:)
Rick Deckard, jest łowcą replikantów, którzy bo buncie maszyn na pozaziemskiej kolonii mają zakaz przebywania na Ziemi, złamanie zakazu, skutkuje odesłaniem na emeryturę, czyli eliminacją. Deckard otrzymuje zadanie złapania grupy replikantów, którzy uciekli z pozaziemskiej kolonii. Tyle o fabule. Rewelacyjny film, począwszy od fabuły, przez postacie, efekty specjalne, po genialną muzykę stworzoną przez Vangelisa. I najważniejsze dzieło Scotta ( bo trudno nazwać je inaczej) jest wciąż aktualne, opowiada o tolerancji, o szacunku, pyta o granicę człowieczeństwa i o to czy mamy prawo bawić się w Stwórcę. Teraz tylko muszę nadrobić "Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?" Philipa K. Dicka na podstawie której powstał obraz Scotta. A "Łowcę androidów" polecam.
Gry wojenne (1983) w reżyserii Johna Badhama
Kolejne amerykańskie kino o lęku przed bronią atomową
David ( w tej roli Matthew Broderick) w poszukiwaniu nowych gier komputerowych nieświadomie włamuje się do wojskowego systemu operacyjnego i uruchamia grę, którą Pentagon używa jako symulatora globalnej wojny atomowej. David sprawia że siły zbrojne USA zostają postawione w stan najwyższej gotowości bojowej.
Przyzwoite kino, ogląda się z pewną nostalgią: system operacyjny DOS, dyskietki, oraz magiczne zdanie: nie wiem o co chodzi, ale gra jest świetna. Mimo, że film kilka lat już ma to ząb czasu go nie dosięgnął.
Misery (1990) w reżyserii Roba Reinera
Bardzo rzadko oglądam ekranizacje, tym bardziej Kinga, po których wiem, że będą ciary, ale było warto, choć Kathy Bates nie raz będzie mnie nawiedzać w czasie najgorszych koszmarów.
Paul Sheldon (James Caan), pisarz, autor popularnego cyklu o Misery ulega wypadkowi samochodowemu. Pomocy udziela mu Annie Wilkes ( w tej roli Kathy Bates), była pielęgniarka, która jest wielką fanką Sheldona, nie do końca zwyczajną fanką...
Bardzo dobra ekranizacja, jednej z najlepszych książek Kinga. "Misery" to kino, które potrafi przerazić i przestraszyć. Największa w tym zasługa duetu aktorskiego Caan i Bates, gdzie Kathy Bates stworzyła jedną z najlepszych filmowych kreacji, za którą jak najbardziej zasłużenie została uhonorowana statuetką Akademii Filmowej. Świetny, choć moje słabe nerwy pozostały lekko zszargane.
*wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony filmweb.pl
Na "Cloverfield Lane 10" chciałem się wybrać do kina, ale zdaje się, że już raczej nie mam takiej szansy. Natomiast "Misery" też na mnie czeka już od dłuższego czasu. Mam nadzieję, że wreszcie się uda. Choć wcześniej chciałbym przeczytać książkę, ale ciągnie mnie do filmu ze względu na Kathy Bates :)
OdpowiedzUsuńJa zawsze rekomenduje i sama stosuję kolejność książka, a dopiero później film, choć jak książkę przeczytam, to nie mam już ochoty na film. W przypadku Misery zarówno powieść jak i ekranizacja są świetne, więc czytaj i oglądaj, Bates jest genialna w roli Annie. Pozdrawiam.
UsuńAch, "Lobster"... Nie mogę się doczekać, gdy pojawi się na kanałach filmowych, bo do kina niestety nie zdążyłam :\
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Między sklejonymi kartkami
Nam się udało, w jednym już tylko kinie studyjnym grali. Ciekawe i bardzo specyficzne kino, mam nadzieję, że uda Ci się już niedługo obejrzeć.
UsuńKońcówka Cloverfield Lane 10 również mnie rozczarowała. Takie to sztuczne i naciągane było. Wcześniej film strasznie mnie wciągnął i jednak oczekiwałam innego wyjaśnienia. :)
OdpowiedzUsuńStrasznie koniec zepsuli, ale ogólnie film na bardzo przyzwoitym poziomie. Pozdrawiam.
UsuńZ Twojego zestawienia kojarzę chyba jedynie Łowcę Androidów, ale wydaje mi się, że tego filmu nie oglądałem a jeśli to robiłem, to musiało to być już dawno. Mam nadzieję, że w lipcu i kolejnym miesiącach będzie luźniej i znajdę czas również na oglądanie filmów :)
OdpowiedzUsuńBlade runnera oglądałam wieki temu i nic nie pamiętałam. Jak czytałam "Nakręcaną.." Bacigalupiego przypomniałam sobie o tym filmie. Jak znajdziesz chwilę czasu, obejrzyj, warto. Pozdrawiam.
UsuńJakoś nic ostatnio nie oglądam :)
OdpowiedzUsuńJa się staram, ale bywa różnie.
Usuń"Łowca andoroidów" to jeden z moich ulubionych filmów. Aż nabrałem ochoty aby jeszcze raz go obejrzeć :D
OdpowiedzUsuńTo chyba jeden z tych filmów, które można oglądać n razy i nigdy się nie znudzą. Pozdrawiam.
UsuńWidzę, że sporo oglądałaś :) Nie znam niestety żadnego z tych filmów, za ekranizacje Kinga też się nie zabieram, bo nie lubię się bać :) W książkach jakoś to prędzej wytrzymam :)
OdpowiedzUsuńDwie długie majówki zrobiły swoje. Coś w tym jest co piszesz, ja również wolę się bać czytając książki. Pozdrawiam.
UsuńOglądałem tego Lobstera do pewnego momentu, ale wyłączyłem. Albo jestem za głupi na ten film, albo jest kompletnie nie w moim guście, bo nie potrafiłem tego oglądać.
OdpowiedzUsuńMisery - o dziwo - jeszcze nie widziałem. Ale nadrobię jak przeczytam drugi raz.
Cloverfield Lane 10 - mnie zainteresował. Będzie trzeba zobaczyć. :)
"Lobster" jest dziwny, choć chory jest lepszym określeniem. Wg mnie Lobstera da się oceniać w kategorii zero- jedynkowej, pośrodku chyba się nie da. Bardzo surowy,surrealistyczny wręcz depresyjny, mi się podobał, ale ile ludzi tyle opinii. Mój mąż podzieliłby Twoje zdanie.
UsuńMisery świetne, obejrzyj koniecznie, Cloverfielda również, może ostatnie 20 min sobie daruj.
Ja mam 100% pewność,że to nie dla mnie, bo oglądałem to na trzeźwo i po kilku browcach, kiedy stopień tolerancji i odbioru jest nieco inny. Nie podobało mi się w obu przypadkach, czyli do dupy film. :D
UsuńZobaczę Cloverfielda, ale na pewno do końca (chyba że mi się kompletnie nie spodoba). Jeszcze nigdy nie wyłączyłem przed samym finałem. :P
Cloverfield Lane 10 obejrzyj, ciekawa jestem jak zakończenie Ci się spodoba?, a filmy Lanthimosa sobie odpuść, bo podobno wszystkie takie kręci.
UsuńNa szczęście mam innych sprawdzonych u lubianych reżyserów, więc nie ma co się patyczkować z czymś, co nie zaiskrzy. A i tak ostatnio więcej seriali oglądam. :)
UsuńChemia ważna rzecz. U mnie serialowo kiepsko, tylko z Once upon a time jestem na bieżąco. Nic specjalnie nie przykuło mojej uwagi ostatnio.
Usuń