niedziela, 18 czerwca 2017

Koniec punku w Helsinkach, Jaroslav Rudiš- recenzja #319

Nie o Finlandii, a o Czechosłowacji, o Niemieckiej Republice Demokratycznej i współczesnych Czechach opowiada w swojej powieści "Koniec punku w Helsinkach" Jaroslav Rudiš, zabierając czytelników w melancholijną podróż w przeszłość,w której tle brzmi muzyka  Sex Pistols i Die Toten Hosen, Dezerter i Siekiera i zastanawia się co stało się z młodymi gniewnymi, którzy wtedy próbowali zmienić świat.  Ile jeszcze zostało z  hasła Punk is not dead?

Ole ma czterdziestkę na karku, jest dawnym enerdowskim punkiem, mieszka w małym miasteczku położonym we wschodnich Niemczech, codziennie łyka tabletki przeciw śmierci i w przeznaczonej do wyburzenia kamienicy prowadzi bar o nazwie Helsinki. Bar Olego to ostatnie miejsce w którym można palić, matki z małymi dziećmi nie mają tutaj wstęp, a w karcie lokalu można znaleźć piwo, kawę, solankę Gabi, rolmopsy z rolmopsów oraz pączki. Bywalcami Helsinek są życiowi rozbitkowie, którzy tak jak Ole nie potrafią odnaleźć się w nowych wspaniałych czasach, które nadeszły po upadku komunizmu.
Historię Olego przeplata pamiętnik pisany siedemnastoletnią czesko-słowacką punkówę, Nadię, żyjącą w latach osiemdziesiątych w Czechosłowacji,  nad którą unosi się radioaktywna chmura znad Czarnobyla. Dziewczyna martwi się  tym, że przez cały czas boli ją gardło. Całe jej życie to bunt, w myśl no future,  spędza czas pijąc ze znajomymi, a lekarstwem na panującą w Czechosłowacji szarzyznę jest polska telewizja i lista przebojów radiowej Trójki.

Jaroslav Rudiš w swojej powieści zestawia dwie kompletnie różne epoki, czasy współczesne z latami osiemdziesiątymi.  Kapitalizm z komunizmem. Wolność i jej brak. Euforia towarzysząca nadchodzącym zmianom, z poczuciem rozczarowania i bycia oszukanym.

Bohaterami powieści są ludzie, którzy swoją młodość spędzili buntując się przeciwko panującemu ustrojowi, systemu, którego już nie ma, a oni nie wiedzą co zrobić ze swoim dawnym buntem i co zrobić ze sobą. Dla Olego przeszłość, czasy w których liczył się tylko punk i jego zespół Automat, był najważniejszym okresem życia, czasem który nadawał życiu sens, a sam punk przekazywał światu coś ważnego. Zderzenie z rzeczywistością wywołuje rozczarowanie i frustracje, dawny punk nie potrafi się odnaleźć w nowym systemie.

"Koniec punku w Helsinkach" to powieść o bezlitośnie upływającym czasie i o buntownikach, dla których bunt stał się filozofią i sensem  życia. Kiedy w końcu nadchodzi mniej lub bardziej upragniona zmiana przychodzi też czas na koniec buntu. Mogą zaakceptować to co nadeszło, albo tak jak Ole tkwić wciąż w swoim buncie, przez cały czas oglądając się w wstecz. Olemu czas zabrał wszystko na czym zależało mu najbardziej: ludzi, muzykę, poglądy, pozostawił tylko wspomnienia, wielką pustkę i samotność. I nawet gdy nastaje nowe, okazuje się, że bohater wciąż musi walczyć o swój ostatni bastion wolności jakim są Helsinki.

Słodko-gorzka powieść  o dorastaniu i buncie, który zawsze towarzyszy dojrzewaniu. Buntownicy może nie noszą już irokeza, nie zawsze słuchają Die Toten Hosen, bunt pozostał, zmieniła się tylko forma i cel. "Koniec punku w Helsinkach" to mocna, soczysta choć smutna opowieść o przyjaźni, miłości, szukaniu swojego miejsca na ziemi, poczuciu wolności oraz  dzikiej i szalonej młodości. Punk is never dead.

 Koniec punku w Helsinkach, Jaroslav Rudiš, Wydawnictwo Czeskie Klimaty,2013, ss. 293

7 komentarzy:

  1. Zdecydowanie nie dla mnie. Juz sam opis mnie odrzucil.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobra książka, dobrze ją wspominam. I ta końcówka z koncertem, pamiętam jaki smutek mną zwładnął...

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam "Aleję Narodową" Rudiša i była to ciężka, choć bardzo satysfakcjonująca lektura. Dlatego z autorem się nie rozstaję i mam nadzieję, że z czasem uda mi się przeczytać więcej jego książek. "Koniec punku w Helsinkach" wydaje mi się idealną powieścią na następny raz. Punkrock i bunt, który zostaje poddany modyfikacjom przez ciągle zmieniającą się rzeczywistość - to brzmi idealnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że u Ciebie ostatnio sporo takich słodko-gorzkich, melancholijnych książek.

    OdpowiedzUsuń
  5. I znowu tytuł trafia na moją coraz dłuższą listę muszę przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. No tak, co zrobić, kiedy człowiek chciałby się buntować, ale już nie ma przeciw czemu... Bardzo, bardzo pociąga mnie ta historia, ciekawią mnie losy Olego, tytuł już sobie zapisałam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Moim zdaniem to najlepsza powieść Rudiša. To, co robi w niej z językiem (fragmenty dzienników nastolatek, i jednej i drugiej), to jest coś niepojętego :).

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...