W Japonii niemal codziennie w różnych częściach kraju dochodzi do trzęsień ziemi. Japończycy już od najmłodszych lat wiedzą jak zachować się w czasie wstrząsów, jak postępować w wypadku tsunami, wydają się być przy tym racjonalni i oswojeni ze stratą, śmiercią. Nikt nie był jednak przygotowany na tragedię, która miała miejsce 11 marca 2011 roku. Potężne trzęsienie ziemi, tsunami, którego fala spowodowała awarię elektrowni atomowej w Fukushimie, to katastrofa na którą nikt nigdy nie będzie przygotowany. Katarzyna Boni po kilku latach od tragedii, pojechała do Japonii i rozmawiała z ocalonymi. "Ganbare! Warsztaty umierania" stanowią poruszające świadectwo tamtych spotkań.
"Wiesz tylko jedno: to, że pojawią się kolejne trzęsienia ziemi,
kolejne tsunami, kolejne wybuchy wulkanów, tornada, tajfuny, burze,
osuwiska ziemi – jest pewne. Śmierć jest nieunikniona. Po prostu."
Dajcie z siebie wszystko! Trzymajcie się! Walczcie! Dacie radę!, takie właśnie znaczenie ma japońskie słowo Ganbare!, wyrażenie, które znakomicie oddaje ducha Japonii, ich motywację, gotowość do działania, walkę. Z drugiej strony Japończycy są narodem, który uczestniczy w warsztatach umierania, przygotowującym ich na odejście, na śmierć, która w każdej chwili może nadejść. Paradoks, ale być może jedyny sposób, by nauczyć się funkcjonować w miejscu, w którym w każdej chwili może nadejść trzęsienie ziemi i tsunami, zabierając wszystko co posiadali i tych których kochali.
Reportaż Katarzyny Boni pokazuje, że Japończycy choć potrafią się żegnać, ale nie do końca potrafią pogodzić się ze śmiercią, przede wszystkim swoich bliskich. Najgorsza jest towarzysząca im bezradność, gdy okrutna fala zabiera bliskich gwałtownie, nagle, bez cienia szansy na prawdziwe pożegnanie. Pozostaje rozpacz, z którą muszą żyć, a namiastką pożegnania jest budka telefoniczna w której mogą porozmawiać z tymi, których już nie ma, których zabrała woda.
"Cały czas czują ból. Ból zimnej połowy łóżka. Ból jednej pary sztućców na stole. Ból pojedynczego biletu do kina. Ból ciszy w odpowiedzi na zadane pytanie. Ból odnalezionej w szufladzie listy zakupów zapisanej jej pismem. Ból, który nie pozwala odejść. Oszaleć można z bólu. Lepiej spróbować ze zmarłym porozmawiać."
Rozmowy przeprowadzane przez Katarzynę Boni pełne są smutku, żalu, to opowieści pełne straty, utracie nadziei na lepsze jutro. Uważnie słucha, obserwuje, pozwala swoim rozmówcom się wygadać i z ogromną dozą wrażliwości i empatii przekazuje ich historie. Podobnie jak w przypadku Swietłany Aleksijewicz, dla Katarzyny Boni najważniejszy jest pojedynczy człowiek i jego historia. W "Ganbare! Warsztatach umierania" ogrom tragedii przybiera wymiary człowieka.
Katarzyna Boni napisała przepiękny, wzruszający reportaż o Japonii, o największym kataklizmie jaki dotknął ten kraj. Opowieść o różnych obliczach śmierci, która nawet jeśli jest oswojona, ciężko się z nią pogodzić. Strata najbliższych zawsze boli tak samo. A siła życia i wola walki zawsze jest silniejsza od śmierci.
Znakomity, mocny, pełen empatii reportaż.
"Czas wcale nie leczy ran. Sam w sobie nie ma właściwości
uzdrawiających. Jedyne co potrafi, to mijać. To od nas zależy, jak go
wykorzystamy."
Ganbare! Warsztaty umierania, Katarzyna Boni, Wydawnictwo Agora, 2016, ss. 300
Dziękuję ci za tą recenzję. Fascynuję się Japonią, a tu jeszcze taka tematyka... Po książkę na pewno sięgnę.
OdpowiedzUsuńZ mojej strony jedno słowo: Masakra!
OdpowiedzUsuńUwielbiam reportaże, a ten chodzi za mną od dłuższego czasu.
OdpowiedzUsuńWarsztaty umierania... dla nas brzmi to makabrycznie, a dla Japończyków jest to konieczność... Myślę, że temat jest niesamowicie trudny, ale wart poznania.
OdpowiedzUsuńCytat domykający Twoją recenzję wręcz poraża trafnością... To prawda, w naszych rękach spoczywa władza nad oddziaływaniem czasu - czy wygładzi on krawędzie ran mających się nigdy nie zasklepić, czy też będziemy ciągle trwać w umartwieniu tęsknoty. Z pewnością śmierci nie można całkowicie oswoić, lecz można wyjść na jej spotkanie z godnością. Jestem pełan podziwu dla tych, którzy potrafią stawiać czoła tak bolesnym zdarzeniom, mierzyć się z majestatem Natury, uwikłani zarazem w "warsztaty umierania". Już sam proces edukacyjny brzmi paradoksalnie szarpiąco.
OdpowiedzUsuńSwoją recenzją wzbudziłaś nie tylko pragnienie sięgnięcia po książkę Katarzyny Boni, ale również moc refleksji.