Opowiedzieć na nowo jedną z najbardziej znanych klasycznych historii o zdradzie i morderstwie jest nie lada wyzwaniem. Sztuką, która znakomicie udała się brytyjskiemu pisarzowi Ianowi McEwan. Inspirowana "Hamletem" Williama Szekspira powieść "W skorupce orzecha" jest intrygującym i znakomitym monologiem, wydobywającym się z miejsca, które jest niewidoczne i niedostępne dla ludzkiego oka i ucha.
"A więc jestem tutaj, obrócony nogami do góry. Ze skrzyżowanymi cierpliwie rękami, czekam, czekam i zastanawiam się, w kim właściwie jestem i po co". Ian McEwan uczynił narratorem swojej powieści płód, ukryty w swojej skorupce orzecha, którą stanowi bezpieczna macica, z której dochodzą do naszego bohatera odgłosy "bulgotania żołądka i kiszek", choć nie tylko. Narratorem w pewnym sensie jest Hamlet, który jest świadkiem i mimowolnym uczestnikiem spisku. Jego matka Trudy ( szekspirowska: Gertrude) wspólnie ze swoim szwagrem, który jest jej kochankiem Claudem (król Klaudiusz) planują morderstwo ojca nienarodzonego jeszcze narratora. Tym razem nie będzie to jedna trucizna wlana do ucha, ale przecież jest wiele innych rzeczy, które skutecznie mogą doprowadzić do śmierci.
Co może uczynić zamknięty w worku owodniowym narrator? Lamentować z powodu swej niemożności działania, czy działać?
Mający za dwa tygodnie przyjść na świat płód doskonale poznał już smak wina, "radosnego pąsowego pinot noir albo agrestowego sauvignion", posiada szeroką wiedzę o historii i doskonale orientuje się w aktualnych wydarzeniach. Swoje całkiem spore doświadczenie życiowe zawdzięcza słuchanym przez rodzicielkę audycji radiowych, książkowym poradnikom w wersji audio i klasykom literatury. "Tkwiąc tu, gdzie jestem, nie mając nic do roboty poza rozwijaniem ciała i umysłu, wchłaniam wszystko, nawet rzeczy trywialne, których jest mnóstwo."
Bohater, słucha o tym, co planuje zrobić jego matka, a jedyne co może, to pozostać biernym i czekać. Być może ta bierność wydaje się być szaleństwem, ale jest w nim metoda. Zamknięta i ograniczona przestrzeń uniemożliwia mu działanie, ale nie ogranicza w żaden sposób świetnie rozwiniętej świadomości płodu. Dziecko w łonie Trudy nie widzi, ale słyszy, przetwarza dochodzące do niego informacje, analizuje i wyciąga właściwe wnioski. Mimo ograniczonej perspektywy, potrafi przewidzieć konsekwencje działań Trudy i Claude'a znacznie lepiej niż sami spiskowcy.
Jest świadomy, że nie ma zbrodni doskonałej i martwi się, że matka zostanie aresztowana, a on sam trafi z jednego ciasnego więzienia do drugiego.
Choć nie wprost, czekający na przyjście na świat bohater również stawia słynne pytanie "być albo nie być". Raz, gdy próbuje wybrać między biernością a podjęciem działania, choć biorąc pod uwagę swoje położenie nie ma zbyt dużego wyboru. Później, gdy zastanawia się czy chce przyjść na świat, w którym jego matka chce śmierci jego ojca, a jego lekceważy, pojąc go alkoholem i fundując "beczkę śmierci". Czy chce przyjść na świat, który nie ma się zbyt dobrze? Trawiony przez ubóstwo, wojny, zmiany klimatyczne, destrukcyjny i skorumpowany. Świat w którym trwa erozja wartości oświecenia nie wydaje się być miejscem przyjaznym dla niewinnego dziecka.
Co może uczynić zamknięty w worku owodniowym narrator? Lamentować z powodu swej niemożności działania, czy działać?
Mający za dwa tygodnie przyjść na świat płód doskonale poznał już smak wina, "radosnego pąsowego pinot noir albo agrestowego sauvignion", posiada szeroką wiedzę o historii i doskonale orientuje się w aktualnych wydarzeniach. Swoje całkiem spore doświadczenie życiowe zawdzięcza słuchanym przez rodzicielkę audycji radiowych, książkowym poradnikom w wersji audio i klasykom literatury. "Tkwiąc tu, gdzie jestem, nie mając nic do roboty poza rozwijaniem ciała i umysłu, wchłaniam wszystko, nawet rzeczy trywialne, których jest mnóstwo."
Bohater, słucha o tym, co planuje zrobić jego matka, a jedyne co może, to pozostać biernym i czekać. Być może ta bierność wydaje się być szaleństwem, ale jest w nim metoda. Zamknięta i ograniczona przestrzeń uniemożliwia mu działanie, ale nie ogranicza w żaden sposób świetnie rozwiniętej świadomości płodu. Dziecko w łonie Trudy nie widzi, ale słyszy, przetwarza dochodzące do niego informacje, analizuje i wyciąga właściwe wnioski. Mimo ograniczonej perspektywy, potrafi przewidzieć konsekwencje działań Trudy i Claude'a znacznie lepiej niż sami spiskowcy.
Jest świadomy, że nie ma zbrodni doskonałej i martwi się, że matka zostanie aresztowana, a on sam trafi z jednego ciasnego więzienia do drugiego.
Choć nie wprost, czekający na przyjście na świat bohater również stawia słynne pytanie "być albo nie być". Raz, gdy próbuje wybrać między biernością a podjęciem działania, choć biorąc pod uwagę swoje położenie nie ma zbyt dużego wyboru. Później, gdy zastanawia się czy chce przyjść na świat, w którym jego matka chce śmierci jego ojca, a jego lekceważy, pojąc go alkoholem i fundując "beczkę śmierci". Czy chce przyjść na świat, który nie ma się zbyt dobrze? Trawiony przez ubóstwo, wojny, zmiany klimatyczne, destrukcyjny i skorumpowany. Świat w którym trwa erozja wartości oświecenia nie wydaje się być miejscem przyjaznym dla niewinnego dziecka.
Mimo wyraźnej inspiracji dziełem Szekspira, w przeciwieństwie do "Hamleta" Williama Szekspira, który jest egzystencjalną tragedią z elementami komediowymi, "W skorupce orzecha" McEwana znacznie bliżej jest do filozoficznej komedii z tragicznymi elementami. W strumieniu myśli nienarodzonego jeszcze małego filozofa dominuje czarny humor i ironia, które przełamane są wnikliwą, choć apokaliptyczną diagnozą rzeczywistości i świata oraz licznymi odniesieniami do twórczości Joyce'a, Keatsa, czy Szekspira. Monolog wydobywający się z macicy zaskakuje swoją przenikliwością i inteligentną ironią.
Klasyczna historia o zbrodni, zdradzie i karze, w którą McEwanowi udało się tchnąć coś nowego i intrygującego. Klaustrofobiczna atmosfera, precyzja, znakomita wyobraźnia i fascynująca narracja sprawiają, że "W skorupce orzecha" przyciąga i trzyma w napięciu do samego końca. Pozostawiając w uczuciu kompletnej bezradności.
Polecam.
W skorupce orzecha, Ian McEwan, Wydawnictwo Albatros, 2017, ss. 240
Klasyczna historia o zbrodni, zdradzie i karze, w którą McEwanowi udało się tchnąć coś nowego i intrygującego. Klaustrofobiczna atmosfera, precyzja, znakomita wyobraźnia i fascynująca narracja sprawiają, że "W skorupce orzecha" przyciąga i trzyma w napięciu do samego końca. Pozostawiając w uczuciu kompletnej bezradności.
Polecam.
W skorupce orzecha, Ian McEwan, Wydawnictwo Albatros, 2017, ss. 240
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego bardzo dziękuję Wydawnictwu Albatros
Muszę przyznać, że historia McEwana ma dość oryginalnego narratora. Brzmi intrygująco :)
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo mnie zaskoczyła, była zupełnie inna niż się spodziewałam, a jeśli lubisz Szekspira będziesz zachwycona.
UsuńNie mogę się doczekać tej książki. Bardzo lubię prozę McEwana. Szczególnie ta książka mnie intryguje bo jest w jej tle zbrodnia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, a w wolnej chwili zapraszam do siebie zakladkadoksiazek.pl
Polecisz mi coś McEwana?, ja niestety czytałam tylko "W skorupce orzecha" o Pokucie słyszałam a nie czytałam, a może coś innego wartego uwagi. Pozdrawiam.
UsuńSzekspira uwielbiam i bardzo ciekawią mnie wszelkie inspirowane Jego działami pozycje. Co prawda moim ulubionym dziełem jest "Makbet", ale i "Hamlet" nie jest mi obojętny. Niegdyś znałam na pamięć długie fragmenty, teraz już pamięć nie ta sama, a nie powtarzane uciekły mi z głowy.
OdpowiedzUsuńWracając do opisanej przez Ciebie książki, intrygujący pomysł na fabułę, oryginalny. Poza tym niezwykle pociągający, bo kto się nie zastanawiał nad tym, co czuje dziecko w brzuchu matki? Czy to, że nie pamięta i nie może wówczas komunikować oznacza, że jest wyłącznie nieświadomym płodem? Niekoniecznie... ;)
Jeśli lubisz Szekspira tym bardziej sięgnij po McEwana, jego interpretacja jest zaskakująca. A sam motyw świadomości płodu jest równie ciekawy. Dla mnie genialna, mam nadzieję, że Tobie również się spodoba, gdy zdecydujesz się "W skorupce orzecha" przeczytać. Pozdrawiam.
UsuńZdumiewające, jaką koncepcję przyjął autor, reinterpretując zaimpregnowane wiekami tradycji literackiej dzieło. Jestem zaskoczona pomysłem na odświeżenie struktur, których wykorzystanie może porazić płytkością epigonizmu i jestem głęboko poruszona wyborem na narratora istotę niby jeszcze nie w pełni wykształconą, znajdującą się na pograniczu, ale jednocześnie w swej transgresywności wszechwiedną. Bezbronność i bezsilność świadomości musi być porażająca, również dla czytelnika...
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, jak głęboko lektura mną wstrząśnie w przyszłości, ale już na podstawie Twoich wrażeń, Marto, mogę przeczuwać ogrom ładunku emocjonalnego i gmatwaninę myśli.