Świat do którego wprowadza czytelnika Cormac McCArthy w powieści "Krwawy południk albo wieczorna łuna na zachodzie" to nie jest miejsce dla ludzi uczciwych i posiadających zasady moralne. W świecie, który opisuje McCarthy dokonała się apokalipsa, a "Krwawy południk" to wrota do piekieł naszych czasów.
Lata 40. XIX wieku, pogranicze amerykańsko- meksykańskie. Czternastoletni chłopak, bezimienny dzieciak ucieka z domu od ojca pijaka i wyrusza na odległe południowo- zachodnie rubieże Stanów Zjednoczonych. W czasie swojej wędrówki przyłącza się do bandy łowców skalpów dowodzonych przez byłego amerykańskiego żołnierza Glantona.
Pogranicze USA- Meksyk opisywane przez McCarthego w "Krawym południku" to miejsce o którym zapomniał Bóg. Pustynny obszar, który jest przedsionkiem piekła, w którym co krok natykamy się na zwęglone ludzkie czaszki, kroczymy przez ziemię przesiąkniętą krwią, a na mijanych drzewach wiszą ciała martwych niemowląt.
Cormac McCarthy przedstawia całkiem inny obraz Dzikiego Zachodu niż ten znany westernów, antywesternów, czy "spaghetti westernów", tym samym mocno rewidując nasze wyobrażenie o białych złoczyńcach i Indianach, którzy w tych obrazach zwykle byli ofiarami. "Krwawy południk" z żadnym z tych gatunków nie ma nic wspólnego. Znacznie bliżej mu do starotestamentowego szeolu, piekła Dantego czy piekła z obrazów Hieronima Boscha. W powieści nie uświadczymy żadnego pozytywnego bohatera. Każda ze spotkanych na kartach powieści postaci jest wręcz krwiożercza, gotowa na to, by dopuścić się jak najgorszej zbrodni.
Zło u McCarthego po prostu jest, do tego pozbawione kompletnie wymiaru ludzkiego cierpienia. To zło odczłowieczone, bezduszne. Czytając powieść odniosłam wrażenie, że autor uważa, że zniszczenie, okrucieństwo, ciągłe pragnienie wojny jest tym co napędza człowieka, jest naturalnym porządkiem naturalnym, a jakiekolwiek zasady etyczne w obliczu tego okrucieństwa są bezradne. Zdaniem McCarthego W ludziach nie ma dobra.
"Krwawy południk" nie epatuje szczegółowymi opisami bestialstwa i okrucieństwa, jednak ich skondensowanie, zagęszczenie i obrazowość potrafią skutecznie przerazić.
Zaskakujące jest, jak perfekcyjnie autor potrafi zderzyć brutalność i piękno. McCarthy potrafi zestawić okrucieństwo i krzyk mordujących z panującą na pustyni ciszą, spływającą krew z czerwienią zachodów słońca. W "Krwawym południku" nie przeraża okrucieństwo samo w sobie, ale świadomość, że pisarzowi udało się czytelnika uwieść czymś, co tak naprawdę powinno napawać nas obrzydzeniem.
"Krwawy południk" to powieść w której Cormac McCarthy odsłania potęgę wielkiej mitycznej Ameryki, spływającej krwią i pełną okrucieństwa. Obnażając historię Stanów Zjednoczonych, ujawnia również głęboko zakorzenione w człowieku okrucieństwo i wrodzoną skłonność do zła. Wstrząsająca i głęboko zapadająca w pamięć liryczna podróż przez piekło, które sami stworzyliśmy.
Krwawy południk, albo wieczorna łuna na zachodzie, Cormac McCarthy, Wydawnictwo Literackie, 2010, ss. 442
Cormac McCarthy przedstawia całkiem inny obraz Dzikiego Zachodu niż ten znany westernów, antywesternów, czy "spaghetti westernów", tym samym mocno rewidując nasze wyobrażenie o białych złoczyńcach i Indianach, którzy w tych obrazach zwykle byli ofiarami. "Krwawy południk" z żadnym z tych gatunków nie ma nic wspólnego. Znacznie bliżej mu do starotestamentowego szeolu, piekła Dantego czy piekła z obrazów Hieronima Boscha. W powieści nie uświadczymy żadnego pozytywnego bohatera. Każda ze spotkanych na kartach powieści postaci jest wręcz krwiożercza, gotowa na to, by dopuścić się jak najgorszej zbrodni.
Zło u McCarthego po prostu jest, do tego pozbawione kompletnie wymiaru ludzkiego cierpienia. To zło odczłowieczone, bezduszne. Czytając powieść odniosłam wrażenie, że autor uważa, że zniszczenie, okrucieństwo, ciągłe pragnienie wojny jest tym co napędza człowieka, jest naturalnym porządkiem naturalnym, a jakiekolwiek zasady etyczne w obliczu tego okrucieństwa są bezradne. Zdaniem McCarthego W ludziach nie ma dobra.
"Krwawy południk" nie epatuje szczegółowymi opisami bestialstwa i okrucieństwa, jednak ich skondensowanie, zagęszczenie i obrazowość potrafią skutecznie przerazić.
Zaskakujące jest, jak perfekcyjnie autor potrafi zderzyć brutalność i piękno. McCarthy potrafi zestawić okrucieństwo i krzyk mordujących z panującą na pustyni ciszą, spływającą krew z czerwienią zachodów słońca. W "Krwawym południku" nie przeraża okrucieństwo samo w sobie, ale świadomość, że pisarzowi udało się czytelnika uwieść czymś, co tak naprawdę powinno napawać nas obrzydzeniem.
"Krwawy południk" to powieść w której Cormac McCarthy odsłania potęgę wielkiej mitycznej Ameryki, spływającej krwią i pełną okrucieństwa. Obnażając historię Stanów Zjednoczonych, ujawnia również głęboko zakorzenione w człowieku okrucieństwo i wrodzoną skłonność do zła. Wstrząsająca i głęboko zapadająca w pamięć liryczna podróż przez piekło, które sami stworzyliśmy.
Krwawy południk, albo wieczorna łuna na zachodzie, Cormac McCarthy, Wydawnictwo Literackie, 2010, ss. 442
Rewelka recenzja. Idealnie oddaje to, co w tej książce jest i się wydobywa podczas czytania. Czytałem to jakieś 4-5 lat temu, a do dzisiaj pamiętam ten surowy klimat i krwawe, brutalne sceny. A sędzie Holden to jedna z najstraszniejszych postaci wykreowanych w literaturze.
OdpowiedzUsuńHolden to będzie mi się śnił po nocach, nie spodziewałam się, że Krawy południk" jest tak mocną lekturą. Czuję, że na chwilę od McCarthego muszę odpocząć, choć "Rącze konie" kuszą.
UsuńTrylogia zdaje się jest lżejsza.
UsuńDawno temu to czytałem, ale pamiętam, że było świetne. Muszę chwycić za więcej McCarthy'ego. Recenzja równie udana!
OdpowiedzUsuńDziękuję, McCarthy pisze doskonale, choć wizje z jego książek nie napawają optymizmem. Zachęcam, chwytaj, czytaj i zachwycaj się. Pozdrawiam.
UsuńZapowiada się mocna lektura. Jeszcze nie czytałam.
OdpowiedzUsuńBardzo mocna i zapadająca w pamięć. Polecam Ci ją gorąco.
UsuńLubię krwawe lektury, nie napawają mnie one obrzydzeniem. Tutaj jednak piszesz o dziwnym zabiegu, autor pisze o okrucieństwie, które nie przeraża. Ciekawi mnie ta książka i MUSZĘ dać jej szansę.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja :). Może wreszcie przeczytam którąś z książek autora, bo wszystkie mają bardzo pozytywne recenzje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
zakladkadoksiazek.pl
Makabryczne, a hipnotyzujące brutalnościa sceny zapadają we mnie samą na długo, nie pozwalając pogodzić się ze świadomością, że przecież to zło toczyło się i wciaż toczy, nieposkromione i wiecznie głodne nowych ofiar. Rozległe pustkowia, skąpane w krwawych łunach zachodów wydają się być znakomitymi rezonatorami tego cierpienia, ukazując jednocześnie wszechmoc i bezkarność bestialstwa, zaszczepiając poczucie wyobcowania i przesączają pewnościa co do zbrodniczych instynktów drzemiących w nas samych.
OdpowiedzUsuńTego rodzaju lektury z pewnością gnębią, będąc spektaklami błędów ludzkości, w których uporczywie trwamy. Może ze strachu przed samymi sobą?