"Ludobójstwo (...) to nieludzki plan wymyślony przez ludzi, zbyt szalony i metodyczny, by móc go zrozumieć."
Holokaust, jeden z najczarniejszych epizodów w historii ludzkości, gdy w imię chorej ideologii rozstrzelano, zagłodzono i zagazowano miliony niewinnych ludzi. Mimo tak strasznych doświadczeń, ludzkość nie potrafiła ustrzec się podobnych tragedii. Kambodża, Jugosławia, Rwanda są dobitnym przykładem tego, że nie potrafiliśmy wyciągnąć z historii żadnych wniosków.
Jak wyjaśnić i zrozumieć ludobójstwo? Skąd w ludziach bierze się takie zło, które karze zabijać niewinnych? Co stało się z naszym człowieczeństwem? Te pytania stawia sobie również francuski reporter i korespondent wojenny Jean Hatzfeld. W "Nagości życia. Opowieściach z bagien Rwandy" daje nam możliwość wysłuchania tych, którzy ocaleli, pozwala "spojrzeć na ludobójstwo z bliska", by choć trochę spróbować zrozumieć dlaczego ludzie przestają być ludźmi.
"Nagość życia. Opowieści z bagien Rwandy", pierwsza część trylogii reportaży o Rwandzie, jest świadectwem tych, którym udało się ujść z życiem z masakry jakiej dokonali w 1994 roku Hutu na Tutsi. W tej książce głos mają wyłącznie ofiary, Hatzfeld nie dopuścił do głosu morderców, uzasadniając to zadośćuczynieniem Tutsi, tego w jaki sposób zostali potraktowani przez opinię publiczną, która za ofiary uznała Hutu umieszczonych w obozach z Kongo, całkowicie zapominając o Tutsi, którzy walczyli o życie wśród rwandyjskich bagien.
Kilkunastu ocalałych opowiada o koszmarze którzy przeżyli, "gnaliśmy bez wytchnienia, słysząc najmniejszy szelest. Z brzuchem przy ziemi grzebaliśmy, szukając manioku, zżerały nas wszy, umieraliśmy ścięci maczetą jak kozy na targu." Życie najczęściej zawdzięczają przypadkowi lub niecelnemu uderzeniu maczety. Gdy Hutu wychodzili na swoje polowania nie oszczędzali nikogo, bez znaczenia była płeć, wiek, ginęli wszyscy, dzieci, kobiety w ciąży, starcy. Nie było miejsca w którym można było się czuć bezpiecznie, "nie ma w Rwandzie kawałka ziemi, który nie wchłonąłby krwi niewinnych ofiar." Opowiadają o tym jak ukrywali się na bagnach, braku pożywienia, upodleniach, upokorzeniach, ogromnym strachu, którego doświadczyli. O człowieczeństwie, które zostało im odebrane, ukojeniu, które nigdy nie nadejdzie. Opowiadają jak to jest gdy twój sąsiad łapie za maczetę, stając się mordercą, stając się "czymś gorszym niż dzikie zwierzęta z buszu, bo nie wiedzieli dlaczego zabijają i robili to jak maniacy." A gdy koszmar się kończy, musisz powrócić do życia, żyć obok tych, którzy kiedyś mordowali, razem z nimi "czerpać wodę, rozmawiać po sąsiedzku, sprzedawać sobie ziarno." Jednak czy kiedykolwiek będą mieć tyle siły by przebaczyć?
Kilkunastu ocalałych opowiada o koszmarze którzy przeżyli, "gnaliśmy bez wytchnienia, słysząc najmniejszy szelest. Z brzuchem przy ziemi grzebaliśmy, szukając manioku, zżerały nas wszy, umieraliśmy ścięci maczetą jak kozy na targu." Życie najczęściej zawdzięczają przypadkowi lub niecelnemu uderzeniu maczety. Gdy Hutu wychodzili na swoje polowania nie oszczędzali nikogo, bez znaczenia była płeć, wiek, ginęli wszyscy, dzieci, kobiety w ciąży, starcy. Nie było miejsca w którym można było się czuć bezpiecznie, "nie ma w Rwandzie kawałka ziemi, który nie wchłonąłby krwi niewinnych ofiar." Opowiadają o tym jak ukrywali się na bagnach, braku pożywienia, upodleniach, upokorzeniach, ogromnym strachu, którego doświadczyli. O człowieczeństwie, które zostało im odebrane, ukojeniu, które nigdy nie nadejdzie. Opowiadają jak to jest gdy twój sąsiad łapie za maczetę, stając się mordercą, stając się "czymś gorszym niż dzikie zwierzęta z buszu, bo nie wiedzieli dlaczego zabijają i robili to jak maniacy." A gdy koszmar się kończy, musisz powrócić do życia, żyć obok tych, którzy kiedyś mordowali, razem z nimi "czerpać wodę, rozmawiać po sąsiedzku, sprzedawać sobie ziarno." Jednak czy kiedykolwiek będą mieć tyle siły by przebaczyć?
Jean Hatzfeld w swoim reportażu stawia pytania o przyczynę ludobójstwa, próbuje dotrzeć do jego źródła, pragnie zrozumieć dlaczego Hutu chwycili za maczety mordując swoich braci. Jednak jego rozmówcy, którzy przeżyli ludobójstwo nie rozumieją tego co się stało.
Najczęściej jako przyczynę wskazują przynależność etniczną, który była pretekstem do zazdrości, zachłanności, chciwości i nienawiści. A może winę ponosi szatan, który "wybrał Hutu, by wypełnili te wszystkie okropieństwa, tylko dlatego że było ich więcej i byli silniejsi, mogli wyrządzić więcej zła w zaledwie kilka miesięcy." Hatzfeld pisze, ze ludobójstwo to nie krwawa wojna, ale sprawnie realizowany projekt eksterminacji, za który winni są europejscy i rwandyjscy inteligenci, którzy "napędzali szary tłum", popierając albo biernie się przyglądając wydarzeniom w Rwandzie.
"Nagość życia. Opowieści z bagien Rwandy" to książka, która stawia mnóstwo pytań, na które trudno znaleźć sensowne odpowiedzi. Dlaczego nikt nie pomógł Rwandyjczykom? Dlaczego Europa i świat biernie przyglądali się jak mordowanych jest milion Tutsi? Czy tej tragedii można było uniknąć? Czy można powstrzymać kolejne ludobójstwa? Czytając świadectwa ocalałych Tutsi z masakry w Nyamacie trudno uwierzyć w koniec ludobójstw. Z tych wydarzeń również nie wyciągnęliśmy żadnej lekcji. "Gdy doszło do ludobójstwa, może dojść do drugiego w dowolnym czasie, w dowolnym miejscu, w Rwandzie czy gdzie indziej; jeżeli powód pozostał i nadal go nie znamy."
Świadectwa, które spisał w swoim reportażu Jean Hatzfeld pozwalają nam usłyszeć prawdę z ust tych, którym udało się cudem przeżyć, zrozumieć znaczenie krzyku dobiegającego z bagien i ciszy. Ta książka jest wstrząsająca i prosta w swoim przesłaniu, boli, rwie i kłuje w serce, budzi głębokie wyrzuty sumienia za naszą obojętność, bierność i słusznie, bo Rwanda jest jedną z największych porażek ludzkości.
Informacje o książce:
Autor: Jean Hatzfeld
Tytuł: Nagość życia. Opowieści z bagien Rwandy
Tytuł oryginału: Dans le nu de la vie. Recits des Marain Rwandais
Przełożył Jacek Giszczak
Wydawnictwo: Czarne
Miejsce i rok wydania: Wołowiec, 2011
Liczba stron: 192
Najczęściej jako przyczynę wskazują przynależność etniczną, który była pretekstem do zazdrości, zachłanności, chciwości i nienawiści. A może winę ponosi szatan, który "wybrał Hutu, by wypełnili te wszystkie okropieństwa, tylko dlatego że było ich więcej i byli silniejsi, mogli wyrządzić więcej zła w zaledwie kilka miesięcy." Hatzfeld pisze, ze ludobójstwo to nie krwawa wojna, ale sprawnie realizowany projekt eksterminacji, za który winni są europejscy i rwandyjscy inteligenci, którzy "napędzali szary tłum", popierając albo biernie się przyglądając wydarzeniom w Rwandzie.
"Nagość życia. Opowieści z bagien Rwandy" to książka, która stawia mnóstwo pytań, na które trudno znaleźć sensowne odpowiedzi. Dlaczego nikt nie pomógł Rwandyjczykom? Dlaczego Europa i świat biernie przyglądali się jak mordowanych jest milion Tutsi? Czy tej tragedii można było uniknąć? Czy można powstrzymać kolejne ludobójstwa? Czytając świadectwa ocalałych Tutsi z masakry w Nyamacie trudno uwierzyć w koniec ludobójstw. Z tych wydarzeń również nie wyciągnęliśmy żadnej lekcji. "Gdy doszło do ludobójstwa, może dojść do drugiego w dowolnym czasie, w dowolnym miejscu, w Rwandzie czy gdzie indziej; jeżeli powód pozostał i nadal go nie znamy."
Świadectwa, które spisał w swoim reportażu Jean Hatzfeld pozwalają nam usłyszeć prawdę z ust tych, którym udało się cudem przeżyć, zrozumieć znaczenie krzyku dobiegającego z bagien i ciszy. Ta książka jest wstrząsająca i prosta w swoim przesłaniu, boli, rwie i kłuje w serce, budzi głębokie wyrzuty sumienia za naszą obojętność, bierność i słusznie, bo Rwanda jest jedną z największych porażek ludzkości.
Informacje o książce:
Autor: Jean Hatzfeld
Tytuł: Nagość życia. Opowieści z bagien Rwandy
Tytuł oryginału: Dans le nu de la vie. Recits des Marain Rwandais
Przełożył Jacek Giszczak
Wydawnictwo: Czarne
Miejsce i rok wydania: Wołowiec, 2011
Liczba stron: 192
Bardzo ciekawa recenzja książki, która ma ogromna wagę i którą, moim zdaniem, należy przeczytać. Bywa, że zapominamy o ludobójstwach z przeszłości lekceważąc fakt, że prócz naszego narodu nadal dotyka ono innych niewinnych. Dobrze, że nadal powstają takie obarczające nas poczuciem winy reportaże. (Bardzo ciekawie piszesz, pozwolę sobie wtargnąć do grona obserwujących :) ) Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuń