poniedziałek, 9 października 2017

Mężczyzna, który gonił swój cień, David Lagercrantz

Na wieść o kontynuacji trylogii "Millenium" Stiega Larssona fani cyklu podzielili się na dwa obozy.  Jedni z niecierpliwością czekali na ciąg dalszy przygód ulubionych bohaterów, drudzy wieszali psy na autorze, spadkobiercach Larssona i wydawcy, twierdząc że odcinają kupony od popularności trylogii. W którym obozie byłam ja? Chyba gdzieś po środku, z jednej strony "Millenium" skończyło się dla mnie wraz ze śmiercią Larssona, z drugiej od środka zżerała ciekawość, jak dalej potoczyły się losy Lisbeth Salander i Mikaela Blomkvista. Grubą kreską oddzieliłam to co stworzył Stieg Larsson, od tego co napisał David Lagercrantz, traktując je jako dwie osobne historie. Bez wielkich nadziei, bez zbędnych oczekiwań "Mężczyzna, który gonił swój cień"  (stanowiący piątą część "Millenium) Davida Lagercrantza okazał się pozytywnym zaskoczeniem.


Lisbeth Salander odbywa karę pozbawienia wolności w więzieniu dla kobiet w Flodberga. Pewnego dnia staje w obronie Fari Kazi, skazanej za zabicie brata dziewczyny z Bangladeszu prześladowanej przez przywódczynię więziennego gangu, Benito Anderson. Lisbeth zyskuje nowych śmiertelnych wrogów, Benito oraz braci Fari Kazi, którzy pragną śmierci swojej siostry.
W więzieniu odwiedza Lisbeth odwiedza jej dawny kurator Holger Palmgren, który opowiada  jej, że uzyskał dokumenty, którą mogą pozwolić na wyjaśnienie, kto stał za umieszczeniem Lisbeth w Szpitalu św. Stefana i traumę, którą przeszła jako dziecko. Lisbeth prosi o pomoc Mikaela Blomkvista. Śledztwo prowadzi ich do maklera giełdowego Leo Mannheimera oraz tajemniczego Rejestru Badań nad Genetyką i Środowiskiem.

"Mężczyzna, który gonił swój cień" to sprawnie napisany thriller, w którym autor umiejętnie łączy wiele różnych wątków. Śledztwo w sprawie przeszłości Lisbeth, historia rozdzielonych w dzieciństwie lustrzanych bliźniaków, Szwedzki Rejestr Bliźniąt oraz Państwowy Instytut Biologii Rasowej, które istnieją w rzeczywistości, opowieść Fari Kazi. Dzieje się bardzo dużo, bardzo szybko, i jest bardzo interesująco, a wszystkie wątki łączą się, tworząc spójną całość.
Przy okazji Lagercrantz porusza wiele innych bardziej uniwersalnych tematów. W powieści pojawia się motyw dotyczący asymilacji przybyszów z innych krajów, nacjonalizacji, radykalizacji islamu, znaczenia honoru w rodzinie islamskiej, problemy ataków hakerskich na światowe giełdy. Pojawiają się również kwestie społeczne, jak problem opieki nad osobami starszymi, edukacji, czy przeprowadzania eksperymentów na dzieciach oddawanych do adopcji.

Powieść czyta się bardzo dobrze, jednak w całości trochę zabrakło mi zagadki, jakiejś iskry, dreszczu oczekiwania, że wydarzy się coś nieprzewidywalnego, nieoczekiwanego. Pisarz już na samym początku wskazuje kto jest czarnym charakterem,  kto pociąga za sznurki. Tym samym pozbawił mnie przyjemności zabawy w detektywa i samodzielnego poskładania wszystkich elementów układanki, odkrycia złego charakteru i poznania jego motywów. Odkrycie wszystkich kart przez autora pozbawia powieści napięcia.

W powieści oprócz znanych z poprzednich części postaci, pojawia się również wiele nowych. Na szczególną uwagę zasługują Rakel Greitz i Benito Anderson. Dwa bardzo wyraziste, czarne charaktery.  Zło, które w nich tkwi przeraża do szpiku kości. Są uosobieniem wszystkiego co najgorsze w człowieku. Ciekawie skonstruowane są również postacie Fari Kazi, oraz bliźniaków Leo i Dana. Na ich tle Lisbeth Salander i Kallego Blomkvista wypadają znacznie bladziej, schodząc na drugi plan. Mikael stał się przewidywalny i prostolinijny, Lisbeth wciąż jest czuła na krzywdę innych, nienawidzi mężczyzn, którzy nie nawidzą kobiet, jednak zamiast genialnego umysłu, znacznie częściej używa pięści.

"Mężczyzna, który gonił swój cień" mimo kilku wad (choć powieści Larssona też nie były ich pozbawione), jest całkiem przyzwoitym thrillerem. Wielbiciele stylu, chemii między Salander i Blomkvistem i atmosfery którą w "Millenium" stworzył Stieg Larsson pewnie będą rozczarowani. Jednak moim zdaniem powieść Lagercrantza pozbawiona etykiety "Millenium" potrafi obronić się sama. Wciągająca, sprawnie napisana, solidnie skonstruowana,  bardzo dobra literatura rozrywka, która przy okazji porusza kilka społecznie ważnych problemów. Dla miłośników dobrych thrillerów, i osób szukających dobrej rozrywki to "Mężczyzna, który gonił swój cień" będzie satysfakcjonującą lekturą.

Informacje o książce:
Autor: David Lagercrantz
Tytuł: Mężczyzna, który gonił swój cień
Tytuł oryginału:
  Mannen som sökte sin skugga
Przekład: Maciej Muszalski
Wydawnictwo: Czarna Owca
Miejsce i rok wydania: Warszawa, 2017

Liczba stron: 421


Za książkę dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca


9 komentarzy:

  1. Wiesz co, ja na razie się za te kontynuacje nie zabieram. Trylogię bardzo lubię i na pewno przeczytam ją kiedyś jeszcze raz, ale mam mieszane uczucia co do kolejnych części. Nie będę się zarzekać, że nigdy nie sięgnę, ale na pewno nie w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się długo broniłam, czwarty tom do tej pory leży zafoliowany i nietknięty, gdyby nie rekomendacja bliskiej osoby, pewnie bym się nie zdecydowała. To nigdy nie będzie to samo "Millenium", każdy z autorów ma własne wizje i tego nie zmienimy. A trzeba przyznać, że Lagercrantz pisze naprawdę dobrze.

      Usuń
  2. A ja nie lubię i nie szanuję odcinania kuponów, więc autor od pierwszej książki jest dla mnie spalony. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odcinania kuponów przez innych autorów - to trzeba dodać. ;)

      Usuń
    2. Częściowo się z Tobą zgadzam:), ale wszędzie działają prawa ekonomii i gdyby nikt nie chciał ich czytać, to pewnie te "pseudokontynuacje" by nie powstawały.
      Choć muszę przyznać, ze Lagerkrantz ma bardzo dobre pióro i szkoda, że nie wydaje swoich własnych historii, bez zbędnej łatki "Millenium"

      Usuń
    3. Nie wydaje, bo dzięki wyrobionej marce ma świetny start i zapewnione minimum odbiorców, gdzie gdyby wydawał sam, mógłby nie wyjść spoza szarego tłumu. Zaryzykował, czy się przyjmie, bo nic nie straci, a zyskać może sporo, jeśli go nie zlinczują. Częściowo tak się stało, ale myślę, że nawet jakby zaledwie 30% czytelniów i fanów Millenium sięgnęło po te książki nie patrząc na odcinanie kuponów, to i tak ma zajebisty start i odpowiednio dobre przychody. ;)

      Usuń
  3. Nie miałam zamiaru czytać tej części, bo poprzednia mnie do siebie nie przekonała, ale chyba jednak troszkę mnie zachęciłaś do sięgnięcia po tę...

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie jest to moja pozycja na jesienne wieczory :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...